Byliście tu:)

czwartek, 7 kwietnia 2011

Próba mojej wytrwałości, czyli premiera sutaszu

Jajka skończone. Przynajmniej na razie. w kolejce czekają 3 zające i 2 barany, o ile nie skończy mi się wełenka boucle... A jak się skończy, będą barany niekudłate, bo wełenka była kupiona w second-handzie w ilości jednego kłębka i, jako że gruba, szybko wychodzi. Mam tremę przed pokazaniem moich niezbyt udolnych prób sutaszowych, ale obawiam się, że długo to potrwa, zanim odpowiednio wyćwiczę używanie maleńkiej igiełki (musi w końcu przechodzić przez otwory w koralikach) i swoje nerwy... Nie jest to mistrzostwo świata, ale robione bez wzorców i ściągawek, bo nie chciało mi się podłączyć komputera i zerknąć jak robią to inni. A szkoda, bo mogło być znacznie lepiej, ale pruć nie zamierzam, bo nie znoszę żadnego prucia. Kolory moje, więc jak podszyję to z tyłu i znajdę w domu zapinkę, będę nosić to jako broszkę. A co tam. Kolejna próba (w tych samych kolorach bo nie mam innych jeszcze) będzie po zrobieniu zoo. 
Miałam zamiar nie pokazywać już jajek, ale chyba przez najbliższe dni nic nowego nie będzie, a chcę udokumentować swoje poczynania (przez lata tego nie robiłam i nie pamiętam nawet już co powstało, a było całkiem sporo). W każdym razie na 32 jajka każde było inne i jeśli materiały te same, to inna kolorystyka lub odwrotnie. Chyba jestem zadowolona. A dom zarasta brudem.... Udaję, że tego nie widzę. Auto odpaliło. To już plus.
Muszę opracować jakiś pomysł na szybkie i efektowne zrobienie pracy pod tytułem "Symbol/symbole Wielkanocy". Moje szanowne dziecko oświadczyło, że ma konkurs plastyczny w szkole. Chcę, żeby zrobiła coś (jak zawsze) sama, problem tylko w tym, że dziecko ma chęć na pracę wspólną, bo podobają jej się zające i barany, a sama jeszcze nie podoła. Zobaczymy, już powiedziałam, że jeśli pomogę, to podpiszemy, która co robiła, żeby nie było ściemy. W naszej szkole podoba mi się w konkursach plastycznych ich założenie: praca dzieci ma być przyjemnością i wspólnym spędzeniem czasu z rodzicami, bo przecież maluchy niekoniecznie wszystko wykonają same. Zaś w moich dzieciach cenię taką postawę, że na konkursy prace robią same, ale zwracają uwagę na to, by przy nich BYĆ w tym czasie. Jak na razie z dobrym skutkiem. Znów się nagadałam, chyba na zapas.  Dobra, pokazuję.


2 komentarze:

  1. No to Masz farta. Bo ja w dziedzinie sutaszu jestem absolutnym laikiem więc nie mogłabym się czepiać nawet gdyby było do czego.Mnie się to po prostu bardzo podoba.Co do prucia to absolutne moje zrozumienie.Nienawidzę prucia.Bardzo ale to bardzo podoba mi się Twoje zachowanie do dzieci.Gdyby więcej ludzi tak myślało i postępowało byłoby dużo fajniej na tym świecie

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz podoba mi się Twoja broszka:) i fajnie, że ją pokazałaś- bo moje kolczyki z sutaszu leżą w pudełku;) i oba czekają na drugiego do pary (miałam dwa podejścia i za każdym razem robiłam coś innego hehe)
    pozdrawiam a na dniach napiszę Ci maila :)

    OdpowiedzUsuń