Byliście tu:)

środa, 26 lutego 2014

Przywołuję wiosnę

A czymże byłaby wiosna bez bazi i motyli?
Nie wspomniałam wczoraj, że wiosenne porządki też już rozpoczęte, korzystam z urlopu pełnymi garściami:)
A motyl to moja ubogacona wersja cytrynka, oczywiście specjalnie na wyzwane cykliczne u Modrak. Broszka, całkiem spora. Techniki pomieszane, jak to u mnie. I wiecie co? Bardzo mi się podoba, mimo, że żółtego raczej unikam:) Szkoda, że to już ostatni temat, bo bawiłam się znakomicie:) Dzięki Madziu!





Uwielbiam, jak świeci słońce, od razu więcej energii:) Miłego dzionka!

wtorek, 25 lutego 2014

Słodko, słodziutko...

Słodko z kilku powodów, o których zaraz powiem. W sumie zacznę od końca, ale jestem tak zadowolona z właśnie skończonego kompletu, że pokażę go najpierw.
Słodkie jest wyzwanie w Klubie Twórczych Mam, które akurat pasuje do moich wytworków:)
Dla Rudej Wydry powstał bardzo dawno obiecany komplecik. Kiedyś już zrobiłam z tych samych nici i koralików broszkę i kolczyki. Wtedy właściwie zaczynałam swoją przygodę z frywolitką i tamte rzeczy były wykonane na igle, a teraz najbardziej lubię szydełko. Może niekoniecznie lubię te nici, bo są śliskie, ale za to bardzo mocne i elegancko wyglądają. Perełki pasują do nich znakomicie. Aniu, mam nadzieję, że będziesz zadowolona. Różyczki udało mi się tym razem nie na igle, ale również na szydełku do frywolitki, co dodatkowo mnie cieszy, bo to mój własny prototyp:)






Komplet zgłaszam do Wyzwania w KTM. Za ten śmietankowo-waniliowy kolorek i "cukrowe" perełki. Jak dla mnie sama słodycz:)
Słodko u mnie również dlatego, że postanowiłam "uczcić" kilkudniowy urlop i końcówkę karnawału słodkościami, które robiłam po raz pierwszy. I na pewno nie po raz ostatni.
Pączki hiszpańskie/wiedeńskie (spotkałam się z różnym nazewnictwem), pieczone. Przepis wzięłam stąd.
Nie zwiodłam się, są wspaniałe w smaku. Lukier zrobiłam inny: szklanka cukru pudru zmiksowana z łyżką kwaśnej śmietany. Rozeszły się w kilka minut:)


Na to byłam przygotowana, bo już rosło ciasto drożdżowe na donuty/pieczone pączki. Przepis wzięłam stąd. Te również nie zagościły na długo na talerzu... 
Niedziela minęła zatem pod znakiem słodkości. I to też moja interpretacja wyzwania w KTM:)

Koniecznie muszę się pochwalić jakie prezenty dostałam od Agnieszki prowadzącej bloga Aniołowo za udział w wyzwaniu z cekinami. Aga, dziękuję, kolczyki są wspaniałe i nie umiem ich ładnie sfotografować. Konieczne będę musiała coś zrobić z tych cekinów, bo mają świetny kolor. Naprawdę dziękuję serdecznie:)


Na koniec jeszcze słodkie pazurki w towarzystwie równie słodkiego pierścionka, który już pokazywałam, dostałam od Joanki:)

Długo wyszło, więc nie będę Was dziś męczyć, choć mam jeszcze kilka drobiazgów do pokazania. Zostawię na innego posta.
Dzięki, że zaglądacie i komentujecie. Miłego wieczoru!


piątek, 21 lutego 2014

Prośba

Dziś zupełnie nietypowo.
Wiem, że wokół nas jest wiele osób potrzebujących.
Wiem, że Wy też macie zapewne komu przekazać swój 1%. Ale może tym razem podarujecie grosik małemu Emilkowi. Jeden z trzech synków Ani, bardzo dzielniej dziewczyny, naprawdę potrzebuje wsparcia. Właśnie się dowiedziałam i tak jakoś ciężko mi na duszy z tego powodu.
Może ktoś z zaglądających tu osób może pomóc? 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Zgodnie z obietnicą:)

Czyli walentynkowo i karnawałowo.
Bez szaleństw, bo wcale nie obchodzimy jakoś tego dnia. Każdy inny jest równie dobry, by okazywać wyrazy sympatii czy miłości. Ale trochę dałam się ponieść atmosferze, bo postanowiłam wystroić się w czerwienie do pracy:)  A tak naprawdę chodziło o wypróbowanie nauki kółeczek odwróconych we frywolitce igłowej. Różyczki podobają mi się od bardzo dawna i chciałam spróbować. Efektem jest pierścionek i kolczyki. Już wiem, co zrobiłam źle, ale i tak jest ok. 


Róże, choć tu walentynkowe, ewidentnie kojarzą mi się z Dniem Kobiet, zgłaszam więc komplet na wyzwanie Gościnnej Projektantki w Szufladzie - "Nasz Dzień Kobiet" "Kobietki"

Zestawiłam te biżutki z czerwoną bluzką wykończoną koronką, czarną spódniczką i żakietem w prążki. Pierścionek  powędrował do kogoś bardzo sympatycznego i życzliwego jako walentynka ode mnie:)

A sobie zrobiłam prezent (tak zupełnie bez okazji) taki:

Zamierzam w końcu zrobić udane pączki. Próbowałam wiele lat temu i nie wyszły za bardzo... Chyba jedna z niewielu rzeczy w kuchni, która mi się nie udała.
W notatniku - przepiśniku znajdą się moje sprawdzone przepisy, których mam sporo i często z nich korzystam. Są tam receptury mojej mamy, teściowej i chyba nawet babci. Przez lata ich miejsce było w małym notesie, który ma powyrywane kartki i zwyczajnie mnie denerwuje. Przepisze je sobie, a co!

Propozycja karnawałowa to niepowtarzalny naszyjnik, proste kolczyki i pierścionek.



 Naszyjnik to w całości frywolitka szydełkowa. Poszczególne elementy pozszywałam ze sobą. 
Kolczyki wykonane dzięki Janoli (Ty wiesz o co chodzi:)), a pierścionek wypleciony z Toho - w centrum dałam koraliki różnej wielkości i w różnych odcieniach. 

Konieczne pazury w neonowym różu:)
 
Udało mi się zabłysnąć talentem fryzjerskim, hi, hi:) Tak uczesałam koleżankę na wesele:

A na koniec coś smakowitego - chleb z kaszą manną wg przepisu zaczerpniętego od Eli z Kartoflanego Pola. Najpierw upiekłam jeden na spróbowanie, a potem od razu musiałam dwa:) Dzieci się zajadały.

I to tyle, pokazałam wszystko za jednym zamachem. Na razie nic się nie tworzy. Ale nie z braku pomysłów, tylko z braku czasu niestety.
Dziękuję serdeczne za odwiedziny, a jeszcze serdeczniej za komentarze!

sobota, 15 lutego 2014

Dziś na szybko pawie pióro...

Ale jeszcze mam trochę do pokazania. Dziś czas goni, ale obiecuję, że będzie i walentynkowo i karnawałowo:)
Naszyjnik na wyzwanie w Szufladzie. Musiałam go zrobić, takiego wyzwania nie sposób ominąć.
Kamień zwany nocą Kairu znakomicie się nadawał:)


niedziela, 9 lutego 2014

Dla Karolinki

Mój syn w piątek wybierał się na urodziny do koleżanki z klasy. "Mamo, może zrobisz coś ładnego?"
W Empiku od razu dojrzał tę komódkę. MUSIAŁA być TA a nie inna.
Ma facet swoje zdanie:)
Dla mnie pozostawił zasadniczą część, czyli ozdobienie.
Nie widać ile roboty mnie to kosztowało, nie jestem zadowolona z efektu. Mimo, ze starałam się bardzo, to lakier zaczął się łuszczyć... Szlifowanie, poprawki, ponowne lakierowanie...
W każdy razie na fotkach aż tak bardzo nie widać niedociągnięć, a Karolinka zadowolona.





 Dostała jeszcze bransoletkę:)



 A sobie nie mogłam odmówić takiej skrzyneczki na podręczne "narzędzia":



Miłego popołudnia! Dziękuję serdecznie za odwiedziny i pozostawione komentarze.