Byliście tu:)

środa, 31 sierpnia 2016

Pourlopowy post tasiemiec

Przez miesiąc nic nie wrzuciłam, bo ani nie było czym, ani kiedy się chwalić. Ten post pisałam długo i opublikował się z automatu.
Urlop minął strasznie szybko. Zajęliśmy się przygotowywaniem lokum dla tych naszych już nastolatków. Trudne to trochę przy ograniczonych środkach i możliwościach, ale idziemy do przodu.
Mąż zajmuje się cięższymi pracami, ja wiadomo - malowanie różnych starych gratów, których nowe wcielenie wszystkim się podoba :) Dlatego też biżutki poszły w odstawkę, ale coś tam jednak "się zrobiło".
Jeszcze przed urlopem zrobiłam sobie zawieszkę z metalizowanych nici i guzika. Chciałam koniecznie wypróbować te nici.



Ze srebrnych nici i koralików, które dostałąm od mamy, zrobiłam sobie kolczyki. Bardzo lubię granatowy kolor :)



Z nowości bransoletki makramowe. Na warsztacie kolejny zegarek, który niebawem pokażę.





Jak już kiedyś dobrniemy do końca tych domowych rewolucji, to się pochwalę dokonaniami, ale do tego jeszcze długa droga.
Tymczasem kilka migawek.

Skrzynki po jabłkach na prośbę Izy zostały zaopatrzone w kółeczka, pomalowane  i zawoskowane. Jedna tylko czeka na położenie wosku i przykręcenie kółeczek.
Nie bawiliśmy się w dokładne wyszlifowanie skrzynek - wystarczyło, aby zadry nie wbijały się w palce. Planuję jeszcze do co najmniej dwóch skrzynek zrobić coś w rodzaju pokrywy, aby w razie potrzeby zamienły się w wygodne pufy :)





Wersja "przed" mocno nieostra z pośpiechu. Chciałam pokazać, że skrzynki były mocno zniszczone.

Skrzynia wojskowa - znalezisko ze strychu. Przeznaczona dla Adasia. Środek nie będzie woskowany, bo nie ma takiej potrzeby.




W trakcie malowania przypomniało mi się o zrobieniu fotki :)


Drewniana, ciężka i porządna ława. Ta wymagała więcej pracy, bo była pokryta czymś dziwnym - podobno pokostem, który utrudniał malowanie. Starałam się to trochę zetrzeć i zmyć, ale trudno było.









Zdjęcie "przed" kiepskie, bo jedyne dobre usunęłam. Na ławie leży lustro od toaletki, która też uległą przemianie, ale zasługuje na przyzwoite obfotografowanie.

Wszystkie meble maluję w podobnym stylu, żeby do siebie pasowały. Może ktoś z Was pamięta, jak 2 lata temu po raz pierwszy bawiłąm się farbami Annie Sloan i woskami. Pokazywałam kilka pomalowanych mebelków. Teraz wymagają odświeżenia - ale tylko położenia wosku. Stół, który służy Izie za biurko, właściwie w ogóle się nie zniszczył. Jeszcze nogi tylko zwoskuję i będzie ok. Gorzej z krzesełkiem, bo wymagało pomalowania i w jednym miejscu zaszpachlowania. Znalazłam drugie takie  krzesło dla młodego i jak skończę, to pokażę.

Uprzedzając pytania o farby - tym razem nie jest to Annie Sloan, która niestety skończyła się...
Stojąc przed dylematem: poszukać tańszej alternatywy albo czekać aż nie wiadomo kiedy pojawi się możliwość zakupu Annie Sloan, tym razem postanowiłam zaryzykować. Poszperałam trochę w necie i pokazywane dzisiaj skrzynki, duża skrzynia i ława, pomalowane są domowej roboty farbą kredową.
Owszem, gdybym miała możliwości finansowe, kupiłabym bez wahania oryginalną farbę, bo znam ją i byłam z niej bardzo zadowolona. Ale cóż - jak się nie ma co się lubi...
I też jestem zadowolona :) Z pewnością trochę więcj pracy trzeba włożyć w tę zabawę, ale efekty są.
Powoli wszystko zczyna do siebie pasować. Przede mną jeszcze wyzwanie w postaci dużej starej komody, potem jeszcze dwa łóżka (jedno mąż musi przerobić, drugie wykonać niemal od początku - na strychu znaleźliśmy zagłówki od starych łóżek). Ciocia przekazała nam komodę na własność, więc w końcu można działać. Powoli damy radę. Na razie z chaosu wyłaniają się kolejne rzeczy.

Szkoda, że piękne lato powoli dobiega końca...



Bardzo dziękuję za poświęconą uwagę i wszelkie komentarze :)

wtorek, 30 sierpnia 2016

Babie lato

Przygotowując dłuższy post zdecydowałam, że jednak zrobię mały przerywnik, bo nie mogłam przejść obojętnie obok wyzwania w Szufladzie pt. Babie lato.
Początkowo zamierzałam zrobić kolczyki wyłącznie ze srebrnej niteczki i wykończyć je łezką, żeby wyglądała jak kropelka rosy na pajęczynie, ale doczytałam, że należy użyć przynajmniej dwóch kolorów z podanej palety. Mam kordonek, który doskonale wpisuje się w tę paletę i znakomicie pasuje do wyzwania. 
Nie przewidziałam jednego: kolczykom nie służy letnie jeszcze słoneczko i na pajęczynie w ogródku nie chciały się ładnie sfotografować. Cóż, wyszło jak wyszło :) Chyba nie umiem wybrać najlepszych zdjęć.






Oczywiście banerek wyzwaniowy, ale nie mówię "koniec", ponieważ można zgłosić więcej prac, a ten kordonek mnie woła :) Zobaczymy.



I jeszcze letni akcent :) 


Dziękuję za odwiedziny. Dłuższy post jest w trakcie przygotowania, jak zawsze będzie hurtem, nie tylko biżutki :)