Byliście tu:)

środa, 31 października 2012

Kontraścik na dobranoc

A tak mi coś po głowie chodziło...
A jak to ciężko sfotografować w sztucznym świetle...
A może zgłoszę się jeszcze na wyzwanie w KK...
Bo to całkiem niegłupio wygląda... takie pomieszanie z poplątaniem...
Dobrej nocki!



Deszczowe kropelki i nowość

Dziś tylko dwie rzeczy, bo wczoraj nic się nie tworzyło. Śmigałam tylko w tę i z powrotem, a późnym wieczorem sprzątałam, bo miałam wrażenie, że huragan (a raczej dwa małe tornada) przeszedł w domu. Dziwne, bo porozwalał tylko rzeczy moich dzieci i naczynia, zahaczając o moje łóżko. Jak weszłam i to zobaczyłam, to przeszła burza z piorunami:) 
Przybyło tylko mojego pomarańczowego cosia, którego kiedyś tam pokażę w całości.
Tak się zastanawiałam ostatnio, jak ugryźć deszczowy temat w Cyklicznym Wyzwaniu u Modrak. Deszcz jesienny to taki smutny deszcz, bezwzględnie kojarzy mi się z szarościami, ciężkimi chmurami i zimnem. Postawiłam na szydełko i delikatne, szare koraliki z ciut ciemniejszymi środkami. Wyglądają jak krople deszczu, a kordonek cieniowany jak strużki wody... Na zdjęciu ciężko to uchwycić. Bransoletka jest leciutka. Metoda znana z różnych blogów, mnie zachwycają szczególnie zamotki LolaArtStudio. Nie moja to technika, bo nie lubię nawlekać dużej ilości koralików. To tak dla zrobienia od czasu do czasu czegoś innego. Dodałam dwie zawieszki: jedną kulkę srebrną i "kolec", żeby nie było nudno.



 Zgłaszam zatem moją deszczową bransoletkę do kolejnego etapu Wyzwania Cyklicznego u Modrak.

Tymczasem przedwczoraj trafiłam na tutka, o właśnie tego. Potem biegiem poleciałam do Pani, która tworzy takie cuda i już wiecie, że jak mi się coś spodoba, to przynajmniej raz MUSZĘ spróbować. Papieru do quillingu nie posiadam, ale czy to problem? Zawieszka absolutnie daleka od doskonałości (zdjęcie pokazuje wszelkie mankamenty dokładnie), ale na żywo swój urok ma:) 



Może, jak będę miała więcej baz do biżuterii, coś popróbuję jeszcze w tej technice. W każdym razie pierwszy raz widziałam biżuterię z papieru i jestem zachwycona. 
Cieszę się, że mam stałych tuzaglądaczy i komentatorów, bo każde słowo tak bardzo cieszy i chce się chcieć:)
Do miłego!

niedziela, 28 października 2012

A tak przy niedzieli...

Powstało trochę różnych dziwadełek:) Uwaga: dłuugo będzie.
Broszka właściwie powstała wczoraj. Jest dla mnie, bo szydełkuję coś we wściekłym pomarańczu:) Na zdjęciach nie widać tego koloru, broszka na pierwszej fotce ma właściwe kolorki. Drapieżne, prawda? Wewnątrz metalowy guzik odpruty od żakietu. Myślę, że pasuje na wyzwanie w KK, bo znów nie mogłam się oprzeć udziałowi w zabawie. Czy to styl fowistyczny? Jak dla mnie, może być.

Broszka na zamówienie, do kompletu z bransoletką, którą już pokazywałam niedawno. Podkreślam, że pomysł nie mój, tylko Cyberjulkowy:))
W tym samym stylu spory naszyjnik, tym razem na filcu (no, może nie na filcu, tylko kawałku płaszcza niegdyś skracanego). W rzeczywistości nie jest taki blady:)
A sówka to już rzutem na taśmę, bo chciałam ją nieco po swojemu przyozdobić, a akurat wpadła mi w ręce. Trochę nici, koralików i powstał taki stwór:

Makrama ciągle moją przyjaciółką. Bransoletka nieco niesymetryczna (regulacja z boku).


No i mam mały problem, bo którąś z prac chcę zgłosić na wyzwanie w Szufladzie, tylko którą?
Niech będzie ten naszyjnik. Mała forma jest:) Jak większość moich "biżu":)

Na koniec zwyklaczki, jak mawiają blogowe koleżanki. Wściekły róż połączony z postarzanymi elementami, tak "dla spokojności".

Idę szydełkować dalej te pomarańcze, co wyjdzie, "się okaże".
Pazury miętowe z dodatkiem turkusu i brokatowej poświaty. Nieźle wyszło, a mało pracochłonnie:)
Zima lezie (o nie!!!!!), bo kocury w domu chcą mieszkać. Duży wygrzewa się przy piecu, na stołeczku Pana:) Albo włazi na szafkę, leży obok telewizora albo siedzi na routerze.

Stary (o ile nie wkurza czarnego, a czarny się go boi, choć większy) leży z małym... Mały, o ile nie psoci i nie biega z prędkością rakiety, bawi się z dziećmi.

Takie te nasze koty... Mały idzie niedługo do nowego domu, ale na razie jest z nami. Czarna mała kociczka (kto zna bloga ten widział, jak siedziała w gumofilcu) już domek znalazła.
Miłego tygodnia i plisss, trzymajcie kciuki za mnie, bo parę rzeczy mi ostatnio nie idzie:( Jakoś będzie, ale nie lubię myśli, że jutro znowu poniedziałek. Pewnie jak wiele z Was. Dobrze, że śpimy godzinkę dłużej.

czwartek, 25 października 2012

Słoneczka trochę...

Pogoda doprowadza mnie do szału... A było tak pięknie... Przywołuję słoneczko kolczykami, które zrobiłam dla siebie, bo użyłam bursztynów od koleżanki. Uwielbiam ten kolor bursztynu. Nie miałam do tej pory żadnej pary kolczyków w tak słonecznych kolorkach. Kolczyki zgłaszam na Wyzwanie u Modrak - Złote Słońce. Magda ogłosiła cykl jesienny, w którym biorę udział, bo lubię jej pomysły, zawsze czymś mnie zaskakuje:)


Są bardzo radosne, po prostu słoneczne:) Trudno było, bo bursztynki nieregularne.
Przy okazji pazurki, też jesienno-słoneczne. A tu piękny banerek wyzwaniowy:

Bursztyn w ogóle lubię, jeden obszydełkowałam miedzianym drucikiem, dodałam frywolitkę i jest naszyjnik dla koleżanki. Zadowolona jest, a ja niestety nie, bo przez te ponure dni zdjcia będą wychodzić coraz gorsze.

Bransoletka na zamówienie - wedle życzenia klientki, czy się spodoba, nie wiem. 

Miałam nie reklamować, ale zajrzyjcie do Biedronki - mają teraz takie świetne herbaty, że nacieszyć się nie mogę. Właśnie popijam Orient - waniliowa, z dodatkiem imbiru, cynamonu... Niebo w gębie!
A tu fotka innej herbatki -lubię patrzeć jak rozkwita w dzbanku:) 

Miłej nocki!

niedziela, 21 października 2012

Pierwszy raz i kontrastowo, czyli znów wyzwania

Jak widzę jakieś nowe wyzwania, bardzo często od razu mam na nie pomysł, często tak się zdarza, że jedna rzecz pasuje do kilku wyzwań jednocześnie, więc czemu by się nie zgłosić? Lubię te zabawy na zadany temat.
Asia ogłosiła swoje drugie wyzwanie związane z elementem "pierwszego razu". Proszę bardzo -  efekt moich zmagań jest następujący (a baardzo trudny do sfotografowania):

Pierwszy raz do zrobienia różyczki użyłam wstążki w pepitkę, pierwszy raz koralikowałam ściegiem murkowym (koraliki niezbyt równe i to dopiero moja wprawka, wcześniej koralikowałam po swojemu, bez konkretnej metody), w końcu pierwszy raz połączyłam tyle technik: haft wstążeczkowy, haft koralikowy, sutasz i frywolitka. Przesadziłam?  Mam nadzieję, że nie. Kolory dobrałam nieprzypadkowo: chciałam zgłosić również ten naszyjnik na długaśnym sznureczku na wyzwanie w Kreatywnym Kufrze.

Moja zabawa z koralikami potrwała jeszcze trochę, bo powstał pierścień, z którego jestem zadowolona. I ścieg bardziej równy wyszedł:) Przy okazji moje pazurki, bo daawno wzorków nie malowałam. Teraz mam dobry sprzęt w postaci specjalnego pędzelka, więc mogę poszaleć:) Nawet na pierwszej fotce udało mi się uchwycić blask koralików w tym cudnym słońcu:))))



Makramą również bawię się dalej, w roli głównej koraliki drewniane od Neli:) Znów kolory nieprzypadkowe - specjalnie na wyzwanie w Szufladzie. Bransoletka całkiem sympatyczna.

Następna powstała z myślą o pewnej osobie, która (tak myślę) lubi fiolety. Kamienie naturalne, nie wiem jakie, skądś je dostałam i nie pamiętam od kogo.
Obiecałam jeszcze pochwalić się serduszkiem i truskawkami od Neli. Tu mój "kącik serduszkowy" w kuchni. Wszystko, z wyjątkiem biedrony, to prezenty od Was, Dobre Duszyczki:) Nie udało mi się tylko wyraźnie pstryknąć fotki.


Przy takiej pogodzie jak dziś, myślę, że zaczynam lubić tę jesień. Ale tylko i wyłącznie w takim wydaniu. Życzę Wam miłego wieczoru, witam nową Obserwatorkę i zapraszam, bo mam kilka różnych zobowiązań i zamówień, więc będę się zjawiać w miarę często:)