Byliście tu:)

czwartek, 31 maja 2012

Kolejny odstresowywacz

I pewnie będzie ich jeszcze więcej.


Centralne elementy to guziki od Uli -  bezblogowej specjalistki od serwetek. Rudości, pomarańcze i zielenie. Kordonek jest piękny, ciemnooliwkowy, ale Wy tego nie zobaczycie.
EDIT: A rano pstryknęłam jeszcze fotkę, tu widać lepiej zieleń frywolitki.

wtorek, 29 maja 2012

Na stres zrobiłam herbatkę z cytryną


Tak, tak, na stres właśnie, bo dzisiejszy dzień... Dobrze, że się już kończy. Herbatka mnie stanowczo uspokoiła. Z połową plasterka cytryny, bo taką lubię najbardziej (cały to już za dużo, za kwaśno). Oczywiście cytrynka ze skórką:) Cytrynka sutaszowa, herbatka frywolitkowa - do picia się nie nadają, ale smakowicie to wygląda, prawda? Wypiłam zieloną z żurawiną - pyycha.




Naszyjnik jest moją interpretacją drugiego tematu Modrakowego Wyzwania Cyklicznego. Taka cytrynka wpadająca do szklanki z herbatą, która właśnie zaczyna pod wpływem soku zmieniać kolor. I pomyśleć, że jak zobaczyłam wyzwaniowy banerek, nie wiedziałam jak się do tematu zbiorę. Wymyśliłam wczoraj, zasypiając, bo wtedy jak zawsze przychodzi wena:) Naszyjnik wyszedł baaardzo radosny, czego niestety fotki nie oddają. Jestem z niego zadowolona.

Dziękuję, że zaglądacie i że ciągle wzruszacie mnie swoimi słowami - działają jak balsam dla duszy. Witam nową Obserwatorkę. Kto bystry, może dostać drobiazg ode mnie. A w jaki sposób? Domyślcie się, bo to już bliziutko... Łapcie...

niedziela, 27 maja 2012

I znów różnie:)

Żeby nudno nie było:) Piszę tego posta półprzytomna ze zmęczenia, bo dziś byliśmy na rajdzie rowerowym. Ja jako jeden z organizatorów:) Ale ciężko było wracać. W sumie prawie 40 km. W większości mogliśmy podziwiać cudną przyrodę Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, który nas otacza. Dobrze, że nie braliśmy Adasia, bo nie dałby rady. Na szczęście Izuśka nie poległa, ale to twarda sztuka. Nie powiem, co nie boli:) Ale pogoda była idealna. I ponad setka ludzi, co na nasze wiejskie tereny jest niemałym sukcesem:)
A skoro już o sukcesach mowa, to po powrocie się dowiedziałam, że dostanę książkę od Jolinki:) Jestem wniebowzięta, bo znów coś ciekawego poczytam i będę mogła zorganizować mini-rozdawajkę z niespodzianką:)))
I kolejna fajna rzecz: truskawa znalazła się w szczęśliwej  wyzwaniowej Top-trójce:) (banerek z boku) Dziękuję Modraczku za wyróżnienie i świetny, smakowity temat!
Pokazywać też będę, a co:) Znów w zieleniach, czyli zamówiony pierścionek, a przy okazji nowy lakier magnetyczny w super oliwkowym kolorze, tym razem paski. I to jest to. Wygląda na pazurach świetnie i kosztuje przyzwoicie.



A jak pazury, to sezon imprezowy trwa, więc od czasu do czasu będą pojawiać się moje manikiurowe wariacje na pazurkach koleżanek.
Tu u Beatki, granatowa zeberka na cieniowanych bielach i niebieskościach. 

Beata zdradziła rąbek tajemnicy, w co ubiera się na uroczystośc komunijną, a ja od razu zaproponowałam jej bransoletkę, którą akurat wczoraj skończyłam, bo zachciało mi się wziąć udział w Szufladowym morskim wyzwaniu:) 



Pasowała jak ulał, więc od razu, gdy pazurki schły, dorobiłam kolczyki:) Zgłaszam komplecik do wyzwania, którego piękny banerek wygląda tak:

Niemal poczułam się jak na wakacjach:)
Tak, wiem, znów przydługo, ale ja już taka gaduła jestem i już. Kto nie chce, ten nie przeczyta, tylko wpadnie pooglądać:)

O rety, jak ja jutro wstanę do pracy? Jakieś okłady na tylną część ciała poproszę... I na kolano też...
Tym optymistycznym akcentem kończę mojej wywody, życząc Wam miłej nocki i wspaniałego tygodnia. Witam nową Obserwatorkę i baaardzo dziękuję stałym tuzaglądaczom i komentującym.

sobota, 26 maja 2012

Mamuśkowo:)

Wszystkim Mamom i Mamusiom wszystkiego najlepszego!
Dziś z tej szczególnej okazji robiłyśmy sobie z mamą mojego męża domowy salon piękności, czyli farbowanie włosów, strzyżenie (tzn. ja obcinałam włosy mamie, swoje dziś zostawiłam w spokoju, zadowalając się farbowaniem i modelowaniem), henna na brwi... I jesteśmy zadowolone - ja ze swojego mahonia, mama ze słonecznego blondu:)
A to była taka mała dygresyjka, bo zmierzam oczywiście do pochwalenia się Efektami Mamusiowej Wymianki, na pomysł której wpadła Joanka i chwała Jej za to! Należało przygotować coś dla naszej wymiankowej koleżanki, coś dla jej Mamusi, w tym również karteczkę, do tego można było dodać słodkości i przydasie. Moją parą była Majalena, fantastyczna babeczka! Po trochu ustaliłyśmy, co byśmy chciały. Jak dla mnie wymianka super! Majalena przysłała same cudeńka, które z przyjemnością będziemy nosić i wykorzystywać. 
Dla mojej Mamy Majalena przygotowała śliczny naszyjnik i karteczkę z pięknymi życzeniami, które wczoraj wysłałam, bo mama niestety daleko mieszka, ale do poniedziałku dojdzie:)

Ja dostałam super kolczyki, które oczywiście założyłam już wczoraj do pracy. Marzyły mi się takie nie za duże gronka. Są takie delikatne, ale jednocześnie widoczne

Mam też bransoletkę, letnią, z "dyndadełkami":)

Dzieciom też co nieco się dostało, nie wszystko załapało się na fotki:)

I duużo super przydasi, oczywiście mam do nich małą wspólniczkę. Majalena zadbała o każdy szczegół, nawet o coś pachnącego i ozdoby do paznokci:) Pozostaje tylko cieszyć się i tworzyć:) Majaleno, bardzo Ci dziękuję, bo sprawiłaś nam dużo radości! 

Ja zaś wysłałam Majalenie komplecik sutaszowy w odcieniach fioletu, bo podobał jej się podobny, który kiedyś uszyłam.

 
Dla Mamy mojej wymiankowej pary uszyłam zawieszkę z kameą i zmajstrowałam delikatne kolczyki. Kartka z truskawkami, którą już pokazywałam, a którą przygotowałą Iza, przeznaczona była dla Mamy Majaleny, mam nadzieję, że dotarła, bo nie zauważyłam, ze nie włożyłam jej do paczuszki, więc poleciała dzień później.


Dla dziewczynek, Emily i Sarah, które niedługo Majalena odwiedzi, polecą małe kosmetyczki z brązowego dżinsu, ozdobione frywolitkowymi kwiatkami.

Do tego dorzuciłam oczywiście trochę przydasi i coś słodkiego, więcej na blogu Majaleny.

Było mi naprawdę miło brać udział w takiej udanej wymiance, za co dziękuję również Organizatorce. To się nazywa mieć wspaniały Dzień Mamy, prawda?
Wszystkim życzę miłego wieczora i słonecznej niedzieli!
 

czwartek, 24 maja 2012

Same różności

Czyli jak to u mnie. Troszkę się uzbierało:)
Wczoraj w końcu przeprosiłam maszynę do szycia, bo musiałam koleżance poprawić dwie sukienki. I złapałam chustę, która niedawno kupiłam w lumpku. Duża była i materiału teoretycznie wystarczyłoby na sukienkę, ale... Wtedy wzory układałyby się tak, że z jednego boku byłoby inaczej i głupio by wyglądało, więc jest bluzka z paskiem, którą od razu dziś założyłam do pracy. Wygodna jest i ma piękne kolory. Fotka poranna robiona przez Izuśkę, więc taka sobie, ale jest, coś tam widać.

Z sutaszków dziś pierścionek uszyty w niedzielę dla koleżanki.


A przy okazji pazury, bo mi się podoba metoda malowania gąbką, żeby wychodziły fajne cieniowania.

Szydełkowo-recyklingowo też będzie, choć pudełeczko-koszyczek odmawiało współpracy przy pozowaniu. Strasznie się wtedy spieszyłam. To takie maleństwo po serku topionym, w sam raz na zawieszkę lub mały naszyjniczek.

Niedawno zostałam poproszona o wydrukowanie zaproszenia dla nauczycielki na komunię jej klasy. Dysponowałam niewielką ilością materiałów, bo robiłam to w pracy:) Haft jest oczywiście nie mój, koleżanka kupiła gotową kartkę z haftem, którą ja bezczelnie zniszczyłam:) I wyszło takie coś.

Tak z zaległych rzeczy do pokazania mam jeszcze jedną rzecz. Dostałam jakiś czas temu od kilkakrotnie wspominanej pani Marysi, dziergaczki-hafciarki, różę. Jest naprawdę ładna:)

Bardzo dziękuję za odwiedzinki i komentarze pod truskawą:) Szuka właściciela, więc jakby ktoś chciał, to za symboliczny pieniążek wyślę. W ogóle mam trochę rzeczy, których chciałabym się "pozbyć", ale jak znajdę chwilkę, to zrobię oddzielną zakładkę z fotkami tych rzeczy. Najczęściej to sutaszki.
Miłego dnia!

środa, 23 maja 2012

Smacznego:)

Czyli praca na wyzwanie cykliczne u Modrak. Temat przepyszny, więc z radością wymyśliłam truskawkową zawieszkę z bitą śmietaną. W rzeczywistości bardziej przypomina truskaweczkę, ale zdjęcia przez dwa dni mi nie chciały wyjść tak jak chciałam, więc wrzucam takie jakie są. Chciałam sfotografować zawieszkę w towarzystwie prawdziwych truskawek, ale ich nie mam niestety. Jak będę miała, to może uzupełnię wpis. 



I banerek wyzwaniowy, bo mi się strasznie podoba:)
 A Wam się podoba?

Moja córcia też poczuła ten temat, bo zrobiła karteczkę, którą wysłałam w ramach jednej z wymianek, ale o tym później.
Tu karteczka:

 
Bardzo mi miło, że komplecik z poprzedniego posta spotkał się z tyloma miłymi słowami, one mają dla mnie ogromne znaczenie. Dziękuję Wam!

poniedziałek, 21 maja 2012

Moja duma:)

Dziś pokażę efekt moich zmagań z bursztynem, srebrem (pr. 925), sznureczkiem i koralikami.
Zestaw przeznaczony jest na pamiątkowy prezent, zamówiony przez koleżankę. Miałam mnóstwo wątpliwości, zwłaszcza, że wszelkie metalowe części miały być koniecznie srebrne. Koraliki toho są tak drobne (miałam mgliste pojęcie co do ich wielkości, zamawiając), że żadna z moich igieł nie chciała z nimi współpracować, więc za każdym razem wywlekałam igłę i przeciągałam samą żyłkę.... Uważam, że efekt wart był poświęcenia. Podkleiłam naturalną skórką. Moja łapa ciut za chuda do tej bransoletki:)

Ta obwódka dookoła zawieszki to nic innego, jak szydełkowa"koronka" z baaardzo cienkiej metalizowanej nici.