Byliście tu:)

niedziela, 30 grudnia 2012

I zimowy komplet w pełnej krasie:)

W końcu naszyjnik. Od niego zaczęło się moje kombinowanie z zimą:)  Kordonka mi zabrakło, żeby był cały frywolitkowy... Ale nic to, w sumie jestem zadowolona, ale pracowałam nad nim sporo... Daleko mu do ideału, ale w końcu jest dla mnie, więc nie musi być idealny. 
Jak już tak się rozpędziłam, to zgłaszam go również jako moją interpretację tematu w Kreatywnym Kufrze.



Idę walczyć z maszyna do szycia. Jak mi się nie chce... Kieckę muszę skrócić i parę tam takich różności uszyć. Naprawdę nie lubię już mojej maszyny, pewnie nie bardziej, niż ona mnie:) Fochy stroi.
Gdybym się już w tym roku nie pojawiła, życzymy Wam, razem z moją córcią Izą, szampańskiej zabawy, a w Nowym Roku zdrowia, samych sukcesów, radości tworzenia i żebyście do nas zaglądały! Dziękujemy za każde słowo, za wszystkie życzenia, z Wami jest super!


"Zimowa noc"...

Zima nie musi kojarzyć się wyłącznie z bielą, zresztą bieli za oknem obecnie nie ma:) Teraz raczej kojarzy się z sylwestrową nocą. Moja zimowa noc to właściwie cały komplet biżuterii lekkiej jak śnieżynka, nieco połyskującej (to zasługa iskrzących szklanych koralików). Nie mogło obejść się bez frywolitki, bo mam do niej duży sentyment. Kolczyki niewielkie, rozgwieżdżone szaro-srebrnymi "perełkami". A bransoletka niekoniecznie będzie jutro dodatkiem, ale pasuje do kolczyków na inne okazje. Kolczyki zgłaszam do wyzwania w KK.




I zaraz kolejny post z finałem tej szczególnej nocy:)

Wymianka i biżuteria dla...

A dla kogo lub czego ta biżuteria, dowiecie się później:)))
Najpierw wymianka, bo w końcu mogę pochwalić się prezentami. Lucyna zorganizowała świąteczną wymiankę z aniołami. Moim Mikołajem została Eumycha, której naszyjniki różane od dawna mi się podobają. Dostałam takie prezenty, że nacieszyć się nie mogłam. Naszyjnik elegancki, połączenie róż z perłami (choć naprawdę rzadko noszę perełki) jest świetne, dlatego jestem zachwycona i naszyjnik noszę często. Słodki filcowy piernikowy ludek, aniołek z masy solnej, dużo przydasi, filcowy kwiat-broszka (na punkcie filcowych kwiatów mam fioła i gdyby nie wymianki, pewnie żadnego bym nie miała:))...




Całe mnóstwo serca... Małgosiu, dziękuję Ci bardzo!
Ja swój prezent przygotowałam dla Monique.
Wysłałam to:
Anioł szydełkowy, naszyjnik, zawieszka i bombka decu. Karteczka to kserówka anioła rysowanego przez moją Izę, postanowiłam oryginał zachować, a na sztywniejszym papierze zrobić odbitki - ciekawie wyglądają i przydają się do karteczek. Mam nadzieję, że moja para wyminakowa zadowolona. Lucynko, dziękuję za wspaniałą organizację i pomysł na wymiankę!
A teraz ta biżu...
Zaszalałam i wymyśliłam takie małe "broszki" do moich pantofli. Pantofle nówki, na sylwestrowe szaleństwa... Średnio mi się podobały z tymi grubymi kokardami.

Teraz nabrały blasku zimowej nocy:)) Nie mam pojęcia, czy zostaną zakwalifikowane jako forma biżuteryjna, ale miało być oryginalnie więc zgłaszam je na wyzwanie "Zima" w Kreatywnym Kufrze.

I spadam pisać kolejne posty, bo mam jeszcze coś do pokazania:) Zajrzyjcie na bloga Izuśki, bo działo się trochę:)))

czwartek, 27 grudnia 2012

Poświątecznie

Po pierwsze chciałabym Wam podziękować za wspaniałe życzenia, ja swoich nie zdążyłam (jak zwykle oczywiście) zamieścić na blogu. Życzę Wam zatem, już poświątecznie, może noworocznie, wszystkiego, co najlepsze: jak najmniej problemów i trosk, a samych sukcesów i radości. Szczególnie dziękuję Janeczce i Modrak za cudne karteczki z życzeniami. Mnie się nawet kilka udało wysłać, większość dotarła jeszcze przed świętami. Mam nadzieję, że odpoczęłyście w rodzinnym gronie, mnie chyba świąt nie wystarczyło, żeby się porządnie wyspać:) Jakaś zmęczona jeszcze jestem, choć bardzo spokojnie, przyjemnie i rodzinnie było... Chyba poprzedni tydzień dał nieco w kość.
Ale jeszcze trochę wolnego zostało, więc na pewno się wyśpię:))) I to już jutro!
Przed świętami powstało kilka bombek decu, ale nie mam fotek.
Choinka też nie chce się ładnie sfotografować ani w dzień, ani wieczorem. Mam pokój z oknem na północ.
Musi być tak, jak jest.
Jakiś czas temu zrobiłam mojej córci małego manekina, bo ona też lubi takie rzeczy (to nagroda za to piękne sprzątanie i pieczenie ciasta), ale znów kolejna rzecz, której nie potrafię uwiecznić na możliwie dobrej fotce.

Korpus jest szydełkowy, podstawa to maleńki świecznik. Ubranko - kawałek materiału przewiązany wstążeczkami. Ozdoba to moja "szyciowa" bransoletka. Iza była zachwycona.
A tu komplecik dla mnie, bo dostałam od pewnej pani za małą przysługę całą torbę przydasi w postaci sznureczków wszelkiej maści, w tym ogromną ilość sutaszu w ciekawych kolorkach i musiałam wypróbować. Sutasz może mieć dobrych kilkanaście lat (jak nie więcej), bo nie jest wiskozowy, czyli ten obecnie używany najczęściej. Szyje się go nieco ciężej, bo jest sztywniejszy.  Nie miałam jeszcze nic w takim kolorze.
Jeszcze mam w planach bardzo prostą bransoletkę z zegarową zawieszką. Ona znalazła się w naszyjniku nieprzypadkowo, bo Joanka ogłosiła fajne wyzwanie, do którego zgłaszam komplecik:)

A tu już komin, który zrobiłam na drutach dla teściowej. Wzór - prosty ryż:)
W  rzeczywistości dużo ładniej wygląda i jest miły w dotyku. 
 

Już jakiś czas temu otrzymałam wyróżnienie, za które serdecznie dziękuję. 

Wyróżniła mnie pracowita i zdolna Dziewczyna - Kokotek - specjalistka od drutowych wariacji na każdy temat :)
Odpowiadam zatem na zadane pytania.

1. Jakie masz największe marzenie związane ze swoją pasją?
Maleńkie pomieszczenie, w którym mogłabym trzymać wszystkie swoje przydasie, ew. kącik do tworzenia, bo teraz trzymam je gdzie się tylko da, czyli w stu różnych pudełkach w każdym kącie, co niestety przy posiadaniu jednej kuchni i jednego pokoju powoduje bałagan...

2. Gdybyś mogła wybrać swoją ulubiona książkę to byłaby to...?
 Jest ich wiele, nie jestem w stanie wybrać ulubionej. 

3. Na koncert której istniejącej lub nieistniejącej gruby z chęcią byś się wybrała?
Skoro można nieistniejącej, to Queen lub ABBA.

4. Gdzie spędziłaś swoje najpiękniejsze wakacje?
Pierwsze po ślubie nad morzem, w Gdyni.

5. Które z dzieł wykonanych przez Ciebie jest Twoim ulubionym.
Dzieł, to stanowczo za dużo powiedziane. Lubię nosić to, co zrobię, nie mam jednej ulubionej rzeczy. Czasem przez jakiś czas noszę jedno, by potem przerzucić się na coś następnego, ale do tego pierwszego też wracam:)

6. Które z Twoich prac pochłonęły najwięcej czasu?
Szydełkowe poncho dla koleżanki i szydełkowa serweta.
Poncho powstawało prawie przez rok, bo było z elementów (zrobienie jednego to ok. godzina), a ja nie lubię robić w kółko tego samego. Serwetka zaś powstawała przez miesiąc intensywnie, po kilka godzin dziennie.

7. Z której ze swoich prac nie byłaś zadowolona.
Oj, było kilka takich. Ostatnio to była bransoletka z koralików brązowych, która w początkowych założeniach miała wyglądać zupełnie inaczej. Kosztowała mnóstwo roboty, a efekt nieadekwatny do poświęconego czasu.

8. Jak powstała nazwa Twojego bloga?
Choć w pracy zwykle jestem "specjalistką" od wymyślania tytułów (np. projektów lub artykułów), bo przychodzi mi to dość łatwo, to z nazwą bloga miałam kłopot. W końcu nazwa, choć niewyszukana, odzwierciedla prawdę, bo nie skupiam się na jednej technice, robię, co robię i są to same różności:)
 
9. Jak długo prowadzisz bloga?
 Niedługo miną dwa lata. Zleciały szybko...

10.Który z blogów czytanych przez Ciebie z chęcią polecisz?
Zajrzyjcie na listy moich blogów. Z całego serca polecam je wszystkie, bo czytam i ogladam z przyjemnością:)
 
11. Jakie zalety dostrzegasz w związku z prowadzeniem bloga?
Same zalety! 
- dużo wspaniałych znajomości z kobietkami o wielkich sercach;
- niesamowite wymianki, dzięki którym poznaję nowe osoby i jestem posiadaczką cudnych, ręcznie wykonanych przedmiotów z duszą (tego zazdroszczą mi bezblogowi znajomi);
-  potrzeba tworzenia i pokazywania tego, co robię;
- mnóstwo niesamowitych inspiracji;
- systematyczne dokumentowanie tego, co się tworzy;
- zaglądanie do wielu pięknych miejsc i możliwość podziwiania, poznawania.
Czyli same zalety i wiele przyjemności.

Kokotku, dziękuję serdecznie za wyróżnienie, z przyjemnością odpowiedziałam na zadane pytania i uwielbiam je czytać u innych, jednak znów się wyłamię, bo nie umiem wybrać blogów, które nie miały jeszcze wyróżnień, albo które przyjmują wyróżnienia.

I znów tasiemiec wyszedł, mam nadzieję, że ktoś dotrwał do końca:) Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających, a komentujących pozdrawiam jeszcze serdeczniej:)

piątek, 21 grudnia 2012

Resztką sił dla dwóch życzliwych

Czasem ludzie mnie miło zaskakują. Nie tylko ci z blogowego świata, bo tu jestem zaskakiwana bardzo pozytywnie co rusz:) Dlatego wczoraj, choć byłam naprawdę zmęczona (to jeszcze nie świąteczna krzątanina, ale mało snu i późne powroty do domu), powstały z wielka przyjemnością dwa małe upominki.
Z tego jestem naprawdę zadowolona. Dla kogoś, kto lubi raczej skromne rzeczy i biżutki nosi rzadko. W centrum muszla szara - bardzo mi się ona podoba.

Mały eksperyment z taśmą do naprasowywania:

Taki mało fotogeniczny, ważne, że obdarowana zadowolona.

czwartek, 20 grudnia 2012

Na dworze rządzi mróz, a u mnie rokoko i róż

Dziś upływa termin zgłoszeń do Kufrowego wyzwania, a ja jeszcze coś mam w zanadrzu. To jeszcze z zamówień, zrobione w zeszłym tygodniu i dopiero dziś rano wykończone i usztywnione. Wiem, że wyzwaniowych prac jest ogrom i wszystkie super, a już na pewno najwięcej kamei, ale co tam. 
Dla pewnej starszej pani. Miało być z fioletem i frywolitką.

A to też zamówienie, na szybko plątane wczoraj wieczorem. Dla dziewczynki.


Dziś u mnie ciut spokojniej, spać mi się chce...
Miłego popołudnia i wieczoru!

środa, 19 grudnia 2012

A tam...

Nie lubię tego tygodnia i już. Najbardziej za to, że nie mogę wysłać kartek i dokończyć tego, co zaczęłam, wysłać tego, co obiecałam....  A w poniedziałek tak pięknie wszystko szło... Mimo sporego zmęczenia szybko zrobiłam rybę po grecku, upiekłam całą masę muffinek piernikowych (a taki mały mój wynalazek)... upiekłam dwie strucle krucho-drożdżowe  - jedną z serem, drugą z jabłkami i cynamonem (pychota! piekłam pierwszy raz, bo mi się przepis na ciasto u Arabeski spodobał). To wszystko nie w ramach własnych przygotowań, na to będę miała weekend. Nakręciłam też rurek na stroiki, jako część prezentu mikołajkowego od Izy dla koleżanki zrobiłam kwiatucha do otulacza-mgiełki i komplecik biżuterii. I to wszystko w jeden wieczór, bez jakiegoś strasznego pędu. A teraz już nawet wieczorów nie mam, a spać trzeba:) Od jutra będzie może spokojniej.


Ta dekoracja na zdjęciu powyżej powstała w ramach wyzwania w Szufladzie. Foremka posłużyła mi do upieczenia ciacha (wspomniane muffinki piernikowe), a potem do zrobienia dekoracji z bombką i ostrokrzewem. Wdzięcznie wygląda, niewdzięcznie pozuje:)

 A tu kwiatuch, otulacz powstał dużo wcześniej, na cykliczne wyzwanie u Modrak.
 Jaki bielutki na fotce ten otulacz! W rzeczywistości jest taki "brudno-biały".

Biżuty dla Izy koleżanki. Miałam nie gadać, ale w związku z tymi mikołajkowymi prezentami napiszę jednak coś. Prezent miał być za 25 zł. Kupiłam książkę (fajną zresztą, moim dzieciom się podobała) i postanowiłyśmy wspólne, że jednak resztę zrobimy. Dlaczego? Bo znam dziewczynkę i wiem, że lubi własnoręcznie zrobione przedmioty. Bo nie miałam pomysłu, co kupić, żeby było fajne dla 10-latki i żeby nie dokładać do tego interesu... I wiem, że dobrze zrobiłam. W paczce znalazło się jeszcze coś, bo tak chciała Iza. Dorzuciła czekoladę i pudełeczko ozdobione przez siebie decu. Żebyście widzieli radość dziewczynki! Najbardziej właśnie cieszyła się z tego komina na szyję. Założyła, tuliła... A mnie coś w gardle ścisnęło ze wzruszenia... Bo lubię, jak ktoś od dziecka umie docenić czyjąś pracę. Nie modny, kupiony gadżet z super bohaterem, nie markowy produkt, tylko coś zrobionego.
Życzę Wam owocnych przygotowań, tak świątecznie u Was... U mnie jeszcze nie, ale mam moją małą pomocnicę, z nią zawsze łatwiej. Ostatnio niezbyt dobrze się czuła i lekarz kazał zostać w domu. Zaskoczyła mnie kompletnie, bo dom posprzątała na błysk:) Zacytuję teraz fragment naszej rozmowy przez telefon:
- Wiesz, posprzątałam już w kuchni i dekorację zrobiłam świąteczną na stole.
- Wow, już się nie mogę doczekać, gdy wrócę i zobaczę.
- Jeszcze pokój został, ale za to sprzątanie to chyba dostanę jakąś niespodziankę?
- No, a o czym myślisz?
- Może jakieś dobre ciasto...
- No siedzisz w domu, to jakbyś chciała, możesz zrobić sama to pyszne ciasto.
- Ale jak?
No więc po tej małej prowokacji podałam przepis na biszkopt, co Iza skrzętnie notowała, krem w proszku był w domu, więc to ciasto naprawdę powstało. Pierwsze zupełnie bez nadzoru osoby dorosłej. I było naprawdę dobre! I ładne:)
Miłego wieczoru!

sobota, 15 grudnia 2012

Bo ja lubię sówki:)

Nie mogłam się oprzeć, musiałam zmajstrować. Jakby ktoś chciał schemat na frywolitkę, to znajdzie go tutaj, dzięki uprzejmości Middii.
Nie wiedziałam, jak zamocować "brzuszek", ale z pomocą przyszedł sutasz. Mnie się podoba:) Zgłaszam zawieszkę do Kufrowego wyzwania. Miłego dnia! Dzięki wielkie za komentarze pod poprzednim postem. Uskrzydlają, jak nie wiem co. Pędzę dalej!