Byliście tu:)

sobota, 30 listopada 2013

Moje okno na bombce "3D" i coś z cekinami

O ile bardzo spodobał mi się nowy motyw w cyklicznym wyzwaniu u Modrak i praktycznie od razu zabrałam się za wyhaftowanie odpowiedniego okienka, to potem miałam straszny problem, co z tym fantem zrobić.Chciałam ozdobić nim okładkę kalendarza, potem pudełeczko, woreczek na biżuterię, słoik... Potem to w ogóle czasu nie miałam, bo miniony tydzień był straszny, po prostu okropny i wcale nie zajmowałam się żadnymi robótkami. Na dodatek złapało mnie jakieś przeziębienie, więc nawet gdybym miała czas i siłę, to pewnie ochoty by zabrakło. Dziś mija termin zgłaszania prac, więc musiałam podjąć decyzję, co z okienkiem. Wykorzystałam bombkę, na której już była nieco przyfilcowana przez Adasia turkusowa baza. Okienko też przymocowałam na brzegach czesanką, co dało efekt 3D i potem jakoś poszło. Przyjemna robota, moja bomka jest bardzo wiosenna, bo strasznie tęsknię za zielenią, słońcem, kwiatami... Zapomniałam dodać, że na początku moje okienko było namalowane pastelami na kanwie, haftowane miały być tylko różyczki. Ale w trakcie zmieniłam zdanie i jeśli się uważnie przyjrzycie, to w oknie widać haftowane firaneczki:)
Zdjęcia koszmarne, bo ciemno jak nie wiem... I aparat i telefon nie dają rady. Trochę starałam się poprawić ich jakość, dużo zdjęć w ogóle się nie nadawało.









Zgłaszam jednak tę bombeczkę do udziału w wyzwaniu. Jestem z niej zadowolona, żałuję, że nie widać, jaka jest naprawdę.

Ze zrobieniem zdjęć naszyjnikowi za to nie miałam kłopotu. Już o nim wspominałam, zrobiony jakiś czas temu na cykliczne wyzwanie u Aniołowo. Miało być coś z cekinami i tu miałam problem, bo ja w ogóle cekinów nie używam:) Ale w pasmanterii kupiłam cekiny nietypowe, w kształcie listków. Efekt całkiem, całkiem... jak dla mnie oczywiście.


Dziękuję za Wasze słowa i odwiedziny. Przede mną wyzwanie: muszę upiec chatkę z piernika, dla Izy, która występuje w szkolnym przedstawieniu i ma mieć chatkę zjedzoną do połowy.... Spodziewajcie się więc posta piernikowego.
P.S. Kupiłam sobie w końcu foremki do wycinania ciasteczek:)

niedziela, 24 listopada 2013

Drutowo, filcowo, prezentowo...

Rety, jest tak ciemno, że nie da się normalnie fotografować...
Żeby w dzień tak ciemno było, to wkurzające.
A ja takie piękne prezenciory dostałam! Od Eli przyleciała z Niemiec paczucha ze skarbami, aż mi normalnie oczy zagrały, zaśpiewały i zatańczyły! Niedawno wysłałam Eli parę drobiazgów, przez przypadek trafiając w Jej urodziny, a tymczasem Ona "zemsciła się" okrutnie:), celując z niespodzianką w moje imieniny. Brzydka to fotka, ale nic nie poradzę. Były 3 motki włóczki przeznaczonej do filcowania, oryginalny naszyjnik, coś słodkiego, herbatki i miły drobiażdżek dla Izy:) 

Do  tego cudna karteczka z miłymi życzeniami, bardzo podobna do tej:
 Zdjęcie karteczki pożyczam od Karto_flanej, bo nie zrobiłam, z pośpiechu.
Elunia, dziękuję, dziękuję, dziękuję! Cały ogrom radości, a w dalszej części posta przekonacie się, że naprawdę prezenty się przydają:)

Z prezentów to nie wszystko, bo i ZAWSZE pamiętająca Janeczka przysłała mi kartkę z życzeniami, zdjęcie też od Janeczki pożyczone, to ta karteczka śliczna po lewej.


Dziękuję Ci kochana!

A teraz robótki. Paczka przyszła w piątek, a ja już w większości ją spożytkowałam. MUSIAŁAM. Postanowiłam zrobić na drutach kawałki z całych motków, potem je sfilcować i zobaczyć, c się z nich da zrobić. Po udzierganiu włożyłam je normalnie do pralki z praniem. Niebieskości sfilcowały się mniej. Druga robótka bardziej. Postanowiłam zrobić warkocz, babcia mi kiedyś mówiła, jak się go robi, spróbowałam więc. Jestem z siebie dumna, bo rzadko robię na drutach, cienko mi idzie:)
Ja mam kosmetyczkę, a Iza piórnik, o jakim marzyła. Piórnik z kieszonkami - jedna na zewnątrz, druga w środku, zszyłam je razem:) Wszystko ręcznie szyte oczywiście. Chciałam jej zrobić frywolitkowe kwiatki, ale nie chciała, wolała hafcik. Swojej kosmetyczce na pewno walnę kawałek frywolitki w zieloniutkim kolorze, dziś nie mogłam, bo pomagałam tworzyć makietę - szczegóły na blogu http://izuskowecosie.blogspot.com 







Adaś był niepocieszony, że mu piórnika nie zrobiłam, ale może kiedyś uda mi sie kupić taką genialną włóczkę, w męskim bardziej kolorze, to mu zrobię.
Mam jeszcze biżu, ale fotki póki co brak. 
Ruszyły szkolne konkursy, synuś filcował bombkę. Oczywiście pokazałam mu co i jak, ale pracował intensywnie - aż w końcu go to uśpiło:) Bombka jest super, a foty, szkoda słów...


 
Udanego tygodnia!

wtorek, 19 listopada 2013

Szaleństwa frywolitkowo-suwakowe

Kolejne biżutki. Kolczyki przygotowane wyłącznie z myślą o wyzwaniu podróżniczym w Kreatywnym Kufrze. Moja interpretacja Brazylii to odwołanie do karnawału, tych ociekających złotem ozdób i piór. Zastanawiałam się, czy nie użyć piórek, ale moje frywolitki mogą chyba z powodzeniem "robić" za pióra? Specjalnie użyłam ciut grubszego szydełka, żeby frywolitka nie była zbyt ścisła. Dobór kolorów odbył się na zasadzie tego, co mi do siebie będzie pasowało (widziałam w sieci zestawienia tych kolorów w karnawałowych strojach rodem z Brazylii), ale koleżanka dziś na widok tych kolorów od razu zwróciła uwagę na to, że flaga tego kraju jest właśnie w podobnych barwach:)
To chyba największe kolczyki, jakie dotąd stworzyłam, szkoda, że nie pasują mi takie duże, bo chyba bym sobie zostawiła.
Tymczasem zgłaszam je do udziału w wyzwaniu. 


Szaleństw ciąg dalszy, czyli industrial. Z pomocą przyszedł suwak. Naszyjnik bez wielkich udziwnień. W środku surowe bursztyny. Wysyłam na wyzwanie w "Rozkręconych Myślach".


Dziękuję serdecznie za odwiedziny! Lecę bawić się z oknem, no, może okienkiem. Szczegóły wkrótce:)

Brazylia i industrial po raz pierwszy

Wyzwania są takie kuszące i inspirujące:) Często robię coś wyłącznie z myślą o danym wyzwaniu, czasem zdarza się, że coś powstanie i akurat wpasuje się w temat.
Tak było właśnie z komplecikiem poniżej, jak już uplotłam, to "dopasował się" do wyzwania:) Podróże - Brazylia w Kreatywnym Kufrze. Zgłaszam jednak tylko kolczyki.Muszę przyznać, że choć prosty, to komplecik bardzo wdzięcznie się prezentuje na "ludziu".


W "Rozkręconych Myślach" również trwa wyzwanie. Trzeba stworzyć biżuterię w stylu industrialnym. Zgłaszam zatem tę skromną bransoletkę z elementami zamka błyskawicznego.

To nie koniec, bo za chwilkę kolejny post dotyczący tych samych wyzwań, będzie już mniej skromnie:)

niedziela, 17 listopada 2013

Owad, papierkowa robota i prezenty

Choć coś mi się uzbierało do pokazania, to przez te ciemności i pochmurne dni nie mogę tego sfotografować. Najczęściej tworzę wieczorkiem, jakoś aparat nie umie tego dobrze uchwycić i przekłamuje kolory, z lampą też wychodzi paskudnie. Poza tym zdjęcia z aparatu mają ogromną rozdzielczość i wrzucanie ich na bloga zajmuje długi czas, zmniejszać już mi się nie chce...
Dobra, nie o tym chciałam.
Gdzieś w sieci znalazłam fajną ważkę z koralików, a że wydała mi się prosta, to spróbowałam. Oczywiście jest inna niż tamta, bo musiałam zmodyfikować do swoich potrzeb i koralików, ale jestem zadowolona. Całkiem duża wyszła, na całą szerokość dłoni. Skrzydełka musiałam jednak odrobinkę wzmocnić klejem, żeby były sztywniejsze.



Jeśli chodzi o papierkową robotę, to już wiecie, że czasem (bardzo czasem) bawię się - całkiem nieprofesjonalnie - papierkami. Tak na swoje skromne potrzeby. Bardzo zaintrygowała mnie karteczka pokazana przez Romę w Szmek-u i wyzwanie polegające na stworzeniu własnej karteczki wg schematu. Robiłam z tego, co mam - czyli typowo niescrapowych materiałów. Baza - karton wizytówkowy, pocieniowany farbą akrylową. Znalazłam w domu nawet ozdobny dziurkacz:) Gwiazdki znalazłam w przydasiach mojej Izy, środek  - recykling, zamiast pianki dystansowej użyłam tekturki. I oczywiście niebieska śnieżynka - frywolitka "made by me":) Uznałam, że jest ok - niestandardowo, bez nadmiaru ozdób (choć łapy świerzbiły, żeby udziwnić), można zawiesić na choinkę. I jestem pewna, że to nie ostatnia kartka tego typu. Romo - dziękuję za mobilizację i świetny pomysł! I karteczka i zawieszka, w dodatku się otwiera - takie wielofunkcyjne "coś":) Zgłaszam tę karteczkę do udziału w wyzwaniu.







I na koniec najlepsze, czyli finał kolejnego etapu nieustającej wymianki z Tynką. To, co wysłałam, pokazywałam niedawno.
Dostałam całe, ogromne pudło! Pierniczki sfotografowałam od razu, bo po kilkunastu minutach nie zostały nawet okruszki:) Z pozostałymi prezentami czekałam na światło, ale i tak mizernie, a chciałam się pochwalić.

Wiedziałam, że dostanę chustecznik, bo niedawno uświadomiłam sobie brak takowego i "zamówiłam" u Tynki. Pozostałe rzeczy to niespodzianka, i to ogromna! Świecznik, który służy mi jako przybornik na nożyczki, podkładki pod kubeczki - wszystko w klimatach jarzębinkowych, które bardzo lubię.
 


I taca - uwierzcie, jest cudna, a ja tacy nie miałam żadnej, bo synusiowi się przypaliła poprzednia (plastikowa była i brzydka). Tej od Tynki nawet nie chowam, bo chcę na nią patrzeć:), stoi na blacie i na razie służy jako miejsce na  sól, cukier i podkładki pod kubki/garnki. 
Dziękuję Ci kochana bardzo, bardzo! Dzięki tej wymiance spotyka mnie ogrom radości i podczas przygotowania, i podczas otrzymywania:) Teraz czas zemsty:)))))


 Dodam, że dzieci oszalały na punkcie pierniczków i musiałam upiec. Może przesadziłam z imbirem, ale i tak poszły w tempie natychmiastowym, znów fotka w biegu. Łasuchy jedne... Dziś znów u mnie sernik trójczekoladowy - dla mnie akurat to tanie ciasto, bo serek mam domowy, jajka wprost od kurek... a wszyscy uwielbiamy to ciacho.

Dziękuję serdecznie za każdą wizytę i to, co cieszy najbardziej - komentarze.
Życzę miłego tygodnia.