Byliście tu:)

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Zapraszam do Szuflady - Głębia oceanu

Dzisiaj nietypowo, bo mam zaszczyt być w tym miesiącu Gościnną Projektantką w Szufladzie. Naprawdę się cieszę, bo już wielokrotnie próbowałam, a dopiero teraz dopisało mi szczęście :)
Lubię inspirować i mam nadzieję, że temat przypadnie Wam do gustu i weźmiecie udział w zabawie.


Jako inspiracje przedstawiam troszkę nowości i to co już było. Zajrzyjcie do Szuflady. Wyzwanie trwa do 26 czerwca.

To teraz porcja nowości:


bransoletka, która kojarzy mi się z kolorowymi rybkami pływającymi w morzach

komplet makramowy z banerka. Kolor i kształt kojarzą się z morskimi falami, białe koraliki to morska piana :)


Jest też i rafa koralowa, czyli kamień (dostałam go i nie mam pojęcia co to jest i skąd, ale kolor ma ładny, więc go oprawiłam we frywolitkowe ubranko).




Takie trochę morskie kolczyki, popularne "Corinki", które bardzo lubię. I robić, i nosić :)



I znów morskie kolorki, cieniowany naszyjnik.



A teraz trochę zieleni, może nie wodorostów, ale wycieczka do lasu w poszukiwaniu kwiatu paproci:




Tu zaś już zupełnie inna bajka - komplet podarowany pewnej kochanej blogowej koleżance, której w końcu udało się coś wysłać :)




A to już zupełnie "świeżutkie" biżuteryjki w znienawidzonym ostatnio czarnym kolorze. Nierówne koraliki w kolorze hematytu dały mi nieźle popalić przy tej makramowej bransoletce.




Takie naszyjniki zrobiłam już 3, ten jednak jest wyjątkowy, bo dodałam koraliki. Nabrał więcej lekkości. Miał pasować do powyższej bransoletki. Życzeniem zamawiającej było też opakowanie. Recykling w moim wydaniu :)







Gdzieś tam po drodze była jeszcze bransoletka taka zwykła, po raz kolejny przerabiana (były już ze 3 sznureczki, bo pierwotnie była na sznureczku, jednak jest to taka bransoletka bliska sercu, więc rzadko zdejmowana, stąd częsta potrzeba zmiany sznureczka. Teraz sa koraliki).




Kolczyki robione jednym z moich ulubionych wzorów



I sowa, bo nie pamiętam, czy ją pokazywałam. Teraz zyskała zawieszkę i została breloczkiem.


Ojoj, długo wyszło, pazurów nie będzie zatem dzisiaj.

Życzę Wam udanego tygodnia i jeszcze raz serdecznie zapraszam do Szuflady. Przewidziałam małą niespodziankę dla osoby, której praca wygra :)



czwartek, 2 czerwca 2016

W maju

Uroki maja zachwycały mnie niesamowicie, wszystko rozkwitło, zazieleniło się, ptaki świergotały jak szalone, dookoła roztaczał się wspaniały zapach bzów... I dla mnie mogłoby tak już zostać. Często obserwowaliśmy jak rośnie zboże, z tygodnia na tydzień coraz większe :)
W tym czasie nie zabrakło oczywiście robótek, któe towarzyszyły mi nie tylko wieczorami, ale też w podróży - w pociągu, tramwaju, autobusie... Przez ponad tydzień jeździłam właściwie codziennie, na czym ucierpiały moje stopy, które nijak nie potrafią się dogadać z żadnymi butami w warunkach podróżnych :)
W znacznej części moje robótki majowe nie nadają się do pokazania... Czemu? Było sporo testowania nowych nici na róznych elementach, które po prostu wymagają wykończenia. Będą z tego bransoletki, kolczyki, zawieszki... i co tam mi jeszcze przyjdzie do głowy. Mam jednak pilne zamówienia, których choć nie jest dużo, to jednak daja sporo radości i zajmują każdą wolną chwilkę. Serwetka Renulka leży na razie odłogiem, mam 3 rzędy (dziś już pewnie 4) zaległości, ale kiedyś skończę :) Chusta Virus też czeka na lepsze czasy.
Tymczasem kilka drobiazgów. 

Komplet podarowany pewnej Zosi :) Powstał z nici, które powiem nieskromnie odkryłam pierwsza do frywolitki - wiem, że ktoś je wykorzystywał już do sznurów szydełkowo-koralikowych, ale do frywolitki nie :) Służa do ozdobnych stębnowań w dżinsach. Bardzo dobra jakość, przepiękne kolory, cena w miarę. Amann Saba Multicolor 30.




Był też naszyjnik szyty w ekspresowym tempie. Może ktoś z Was pamięta - w zeszłym roku robiłam taką bransoletę i kolczyki. Teraz do nich naszyjnik - ciut inny, jednak do kompletu pasuje.



Zrobiliśmy z mężem krosno do koralikowych poczynań Izy. Malowane i ozdabiane na szybko, musiało powstać w jeden wieczór. Prace techniczne wykonał oczywiście mąż, ja zajęłam się malowaniem. Zdecydowałam się na farbę kredową Annie Sloan, bo wiedziałam, że szybko wyschnie, zawoskuję i będzie ok. Co prawda ten dekupaż wyszedł jak wyszedł, ale przecież kiedyś można zmienić :) Ważne, że krosno doskonale spełnia swoją funkcję. W planach jest kolejne, ciut inne.





Efekt wspólnych zakupów robótkowych z kochaną panią Marysią, z którą nieraz wymieniamy się doświadczeniami i podziwiamy swoje robótki "na żywo". Pani Marysia nie ma bloga, ale bogactwo jej prac naprawdę mnie zachwyca. I cierpliwość do milionów krzyżyków. I tak mnie pani Marysia zmotywowała (i podzieliła się nićmi), że powstała bransoletka. Do bransoletki zawieszka, bo znalazła się szybko chętna na komplecik.





Z potrzeby chwili frywolitkowe drzewko szczęścia, które pójdzie wdobre ręce :)


Dla mnie drobiazg, bo Adaś przywiózł z wycieczki kryształ górski z myślą o Dniu Matki


Mały przegląd pazurków, choć nie wszystkie fotografowałam.




Na koniec akcent roślinno-zwierzęcy. Ostatnio do biura dostała mi się jaszczureczka. Adaś zauważył, potem złapał do kubeczka i wypuścił na dwór. Na zdjęciu taka wielka, a w rzeczywistości maleństwo.



Na spacerze można znaleźć wiele cudnych obiektów do fotografowania, choć zdjęć pięknych nie umiem robić. Potraktujcie to jako podziękowanie za odwiedziny i pozostawione komentarze.