Byliście tu:)

piątek, 20 listopada 2015

Jesienny spacer

Tak naprawdę na jesiennym spacerze w lesie byłam tylko raz... Choć lasów dookoła sporo. Jak wychodzę ciemno, wracam - ciemno. Weekend jak zawsze szalony, nadrabianie domowych porządków (ma ktoś pożyczyć sprzątające krasnoludki? Potrzebne od zaraz!), inne dziwne i mniej dziwne zobowiązania :) W tygodniu wałkujemy z Izą zaległości szkolne, więc czas na robótki skurczył się jeszcze bardziej, czas na bloga skurczył się już tak, że wykradam momenty na odwiedziny u Was i pozostawienie słówka. Mój blog porasta pajęczynami, mam kilka rzeczy zaległych. 
Dziś jednak pokażę coś, za co musiałąm się wziąć natychmiast, od razu, po prostu rzucić wszystko i tyle. Rzucił mi się w oczy jedwab sari, czyli tak naprawdę ścinki ręcznie barwionego jedwabiu, z któego szyte są hinduskie sari. Zamówiłam, bo cena fajna, a coś nowego do wypróbowania zawsze mnie kusi:)
Z rozpędu powstały w jeden wieczór dwa naszyjniki. Jeden cudownie jesienny, w kształcie liścia z małymi frywolitkowymi kwiatuszkami i wykończeniem. Nieźle ukłąda się na takim sztywnym sznurze. Po raz pierwszy wyplatałam frywolitkę z materiału :) Nie nawijałam go na czółenko, po prostu zrobiłam mini-kłębuszek i supłałam.
Efekt pozytywnie mnie zaskoczył. Ogonek listka, który jest jednocześnie zawieszką, wyplotłąm makramowym węzłem. I co, w takim naszyjniku nie tylko na jesienny spacerek, prawda?









Zgłąszam tę pracę do szufladowego wyzwania: Jesienny Spacer w lesie.




A ten naszyjnik zrobiłam dla siebie. Jedwab w tym kolorze otrzymałam jako gratis do zamówienia:) Kaboszon kupiłam w sh - jest piękny, dwustronnie pokryty masą perłową ze spękaniami - no taki mój po prostu. Oplotłam go koralikami Toho 8 i 11. Kawałek frywolitki musiał być koniecznie, ponieważ trzeba zamieszać, żeby nie było zbyt prosto :) Może czasem przesadzam z ilością technik w jednej pracy, ale taki mój charakter...




A to lewa strona:

Naszyjnik do sukienki i do wielu innych rzeczy pasuje jak znalazł. 

Zaległości pozostawiam zatem na inny raz, ale nadrobię :) Bardzo dziękuję za odwiedziny, będzie mi niezwykle przyjemnie, jeśli pozostawicie po sobie ślad w postaci komentarza.



wtorek, 27 października 2015

Po długiej przerwie i o testowaniu nowości

Wiem, długo mnie nie było...
Były rzeczy znacznie ważniejsze niż blogowanie. Robóki gdzieś tam się pojawiały, choć na nie już siły nie było, bo czas by się znalazł, choćby w pociągu, ale częściej wybierałam krótką drzemkę niż robótki. Trzy szpitale, trochę nerwów i mordercze dojazdy - na szczęście to już minęło i dziecko w końcu zadowolone i w dobrym stanie pozło do szkoły. Właśnie mija drugi tydzień, odkąd poszła do szkoły i powoli nadrabia zaległości. Bystra bestia, więc da radę :)
Pomagam i wspieram, efekty już są:)
Przez ten czas starałam się do Was zaglądać, czasem pozostawić jakieś słówko, w miarę możliwości.
Dziękuję tym kochanym duszyczkom, które się martwiły, pisały i wspierały:)
Justynko, Elu, Kasiu, ogromne buziaki!

Tyczasem pokażę, co udało mi się zdziałać. Mam sporo drobnych, pojedynczych elementów, które z pewnością wykorzystam, wykańczałam nitki na czółenkach. Początek września to jdwie bransoletki, które powstały z myślą o testowaniu nowych półfabrykatów otrzymanych ze sklepu Skarby Natury.


Zapięcia są nietypowe i dają naprawdę fajne możliwości. Mam jeszcze dwa takie same, z tym, że kolory metalu odwrotnie:) Serdecznie dziękuję za przesyłkę i wyzwanie, bo miałam niezłą zagwozdkę, jak wykorzystać te fajne elementy:)






Bransoletki, które powstały w szpitalu, takie proste talizmany. Niebieskie, żeby było optymistycznie. Nosiłyśmy je bez przerwy z Izą, żeby mimo rozstania być razem :)


A w międzyczasie powstała też prościutka bransoletka, która powędrowała od razu do jednej z "cioć" w szpitalu.



A tu makramowa bransoletka, która zaczęła tworzyć się w nocy, podczas mojego czuwania przy Izie. Nawet szpitalne akcesoria się przydały:) Bransoletka jeszcze nie jest skończona, ale niedługo doczeka szczęśliwego finału.

Na koniec przegląd pazurków. Mam jeszcze co nieco do pokazania, ale zostawiam na drugi raz.



A to już pazurki Izy.


Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję, że zaglądacie.

środa, 2 września 2015

Cieniowane niebieskości i "dżinsowe" makramki

Nowe niteczki prosiły, żeby ich użyć. Czekanie w przychodni, szpitalu i pociągu sprzyja powstawaniu niewielkich robótek. Czymś trzeba zająć myśli i ręce. Tyle razy się myliłam podczas tej robótki, że nigdy chyba tyle nie wycinałam fragmentów frywolitki. W każdym razie powstała bransoletka jako pomysł na wykorzystanie metalowej bazy. Myślę, że fajnym pomysłem jest odpinanie frywolitkowej "gąsienicy" (tak nazywamy w grupie na Fb ten wzór Coriny Meyfeldt, przeze mnie ściągnięty z tutka Tatyany Buyvolovej). Można przypiąć coś innego i już zupełnie inna bransoletka :)






Cieniowanki wędrują na wyzwanie w Szufladzie:




I drobiazgi, czyli kolczyki, które zrobiłam dla siebie, bo już takie w kolorze dżinsu chodziły za mną od dość dawna. A jeszcze dostałam jako gratis do zamówienia śliczne łezki, które postanowiłam wykorzystać właśnie w makramie. 


Dziękuję Wam za miłe słowa, które ostatnio zostawiłyście na tym blogu i odwiedziny :)
A na koniec jeszcze takie tam pazurki:
 



piątek, 28 sierpnia 2015

Foto inspiracja

Zdjęcie, które jest tematem wyzwania w Kreatywnym Kufrze, naprawdę mnie zachwyciło. Chciałam stworzyć coś niebanalnego, co oddaje tematykę i kolorystykę fotki. Czy mi się udało? Oceńcie sami, ja jestem zadowolona.

 








Róże z makramy - moja ostatnio nabyta umiejętność - nawiązują do wianka na głowie tej "leśnej rusałki". Były jeszcze dwie różyczki - bladoróżowa i ruda, ale to już chyba byłoby za dużo. Wykorzystam je do innych projektów. 
Baza bransoletki to szeroka satynowa wstążka z nieregularnymi przeszyciami wykonanymi wspaniałą i szlachetną Decorą w kolorach ze zdjęcia.

A tu rzeczone zdjęcie wykonane przez Jolanię.


Tak sobię myślę, że musze jeszcze pokombinować, aby bransoleta była wielofunkcyjna - pięknie by wyglądała jako fragment asymetrycznego naszyjnika. Na razie jest tylko bransoletą.

Link do wyzwania: Foto Inspiracja


Podziękowanie i motylkowo-makramowe drobiazgi

Najpierw zacznę od przyjemniejszego tematu, czyli podziękowania. Janeczko, Ty zawsze pamiętasz o obdarzasz dobrym słowem i wspaniałymi prezentami. Dziękuję Ci kochana z całego serca za urodzinową przesyłeczkę. Sznur koralikowy jest przepiękny i wielofunkcyjny - czyli akurat coś dla mnie :) I na dodatek cieiowany - to już pełnia szczęścia. Duże koraliki powoli znajdują zastosowanie. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.



Długo jakoś mnie tu nie było, bo i czas trudny. Urlop niby był, ale pierwszy raz od siedmiu lat nie pojechaliśmy do mamy na Mazury - trzeba było zająć się sprawą o wiele ważniejszą - zdrowiem naszej córki. "Jakieś coś" się przyplątało i ani nie chce odejść ani nie wiadomo co to... Trzymajcie kciuki, żeby sobie poszło, bo już wszyscy, a szczególnie Iza, mamy dość. Wierzę, że obejdzie się bez szpitala.

Dla zabicia myśli, które tłoczą się w głowie oczywiście robótkowo działałam, poza tym mam pewne przyjemne zobowiązanie, więc tym bardziej się zmotywowałam. Czekanie w przychodni ma swoje plusy - można wziąć robótkę w łapy i coś podłubać.

Motylki wg wzoru Angeli Gambki. Biały został moją zawieszką na łańcuszek, a kolorowy z Lizbeth jeszcze nie wie, gdzie wyląduje :)





Makramowa bransoletka z damulką od Janeczki - nie jest za bardzo udana, dlatego została u mnie.



Kolejna - też z kaboszonem od Janeczki już wie, do kogo poleci - tu jeszcze bez zapięcia.


Mam coś tam jeszcze nie skończonego, ale niedługo naszykuję obiecaną paczuszkę i wyślę - muszę zamocować zapięcia.

Dziękuję za każde odwiedziny.