Byliście tu:)

niedziela, 29 stycznia 2012

Długo, choć w skrócie:)

Dzieje się cały czas, ciągle nie mam kiedy pisać postów, a tak bym chciała. Postanowiłam dużo wrzucić do jednego, bo znowu narobię zaległości...
Było robótkowo:
1. Chusta na grubaśnym szydełku od Juty - poszła do nowej właścicielki razem z granatowym kwiatuchem. (Przepraszam, że tak tyłem :))






2. Komplet biżuterii ze sznurka gorsetowego i ślicznych ceramicznych koralików (zamówiony, poszedł) plus "opakowanko" szydełkowe w kolorze biżutek.






3. Wymianka z Bogusią, dostałam wspaniałą tunikę, wypatrzoną u Bogusi na blogu przy okazji "wietrzenia szafy", pierwsza taka zielona rzecz, którą posiadam. Pierwsza szydełkowa tunika. Jest długa do kolan i miła... Podoba mi się baardzo. Pewnie, mogłabym spróbować zrobić, ale ileż to czasu by mi zajęło? Ja uszyłam pierwszy w życiu portfel, chyba wyszedł, na fotkach jest niezbyt ładny, w rzeczywistości o niebo lepszy. Do tego uszyłam trochę serduszek do wypchania i ozdobienia, Bogusia na pewno się nimi znakomicie zaopiekuje:) Dorzuciłam etui na okulary i tyle w kwestii szycia.





4. Oczywiście sutaszowo, zajęło mi to jakiś czas, ale efekt jest ok. Zamówienie. Pamiętacie tę bransoletkę?
Miałam do niej dorobić kolczyki i naszyjnik. Niestety, ani nie miałam takiej masy perłowej, ani większych brązowych koralików, więc postanowiłam przerobić. Nie robiłam od początku, bo bransoletka już baaardzo długo czekała na właścicielkę. Jedna z moich pierwszych, szytych zwykłymi nićmi. Trochę pokombinowałam (dlatego daaaleko jej do ideału, mnóstwo nierówności). Wycięłam masę perłową, usunęłam podszycie skórkowe i zmieniłam trochę wygląd. Efekt ocenicie. W każdym razie pasuje (moim zdaniem) do kolczyków i naszyjnika.






Było kulinarnie:
1. Pychotka - na dole masa serowa, potem ciasto czekoladowe, wiśnie, krem i polewa czekoladowa. Przepis z jakiegoś kalendarza, ale bombowy (nie tylko pod względem kaloryczności).

2. Zamówiony torcik dla Krzysia. Zrobiłam autko i foty w biegu. Walory smakowe wynagrodziły pewnie kiepski wygląd.



Pazurkowo:
1. Nowiutki pękający lakier (złoto-fioletowy) nałożony na cielisty. Aparat przekłamał kolory, naprawdę fajnie wyglądają.

Wymiankowo:
1. Śnieżnobiała wymianka u Modraka: pokażę, jak paczuszka dojdzie do adresatki.

Wyróżnieniowo:
1. NiKiTko wiesz, że Cię lubię i dziękuję serdecznie, choć jak zawsze złamię zasady. Ale jakby nie było - wyróżnienia mają swoje znaczenie, są naprawdę oznaką, że ktoś tu zagląda i docenia:) Dzięki, dzięki, dzięki!

Rewolucyjnie:
1. Moje szanowne dziecko postanowiło nauczyć się sutaszu.
2. Najlepsze jest to, że jej to wychodzi! Super jej idzie! Od razu zakumała o co w tym chodzi. Jestem w szoku.
3. Z tego wszystkiego, plus Izy marzenie (wzdycha do dzieł, jakie tworzy Kuba na swoim blogu), postanowiłam założyć drugiego bloga, gdzie będę wrzucała wyłącznie prace Izy. Na pierwszy rzut kolczyki, zajrzyjcie (jeśli dziś nie to jutro, bo mogę nie zdążyć wrzucić). Tworzy się... Sama będę obsługiwać tego bloga, choć może czasem pozwolę małej coś napisać. Komentarze na pewno będzie sama czytać z wielką uwagą.
Jednak jutro podam szczegóły.

Zmęczone? Na pewno. Gratuluję wytrwałości i dzięki za zaglądanie, że nie wspomnę o komentarzach, które mają ogromne znaczenie.
Miłego tygodnia!



wtorek, 24 stycznia 2012

Oj...

Nie tak miało być. Tak bardzo chciałam przyspieszyć z postami, ale nie daję rady. Teraz też miałam popracować, ale zbuntowałam się - piszę. Zastój u  mnie. Sutaszu ani widu, ani słychu. Może dlatego, że trochę szydełkuję. Wkrótce pochwalę się chustą, właśnie schnie. Najpierw jednak będę się chwalić czymś zupełnie innym. Mało robótkowo.
Najpierw prezenty. Od Bardzo Życzliwej Duszyczki. Kochana Jutko, jeszcze raz dziękuję. 


 Torebunia ozdabia kuchnię (razem z innymi prezencikami z wcześniejszych postów od innych blogowoczek). Jest po prostu prześliczna, a ja ciągle nie przestaję się dziwić, co się jeszcze daje ze sznurka wyczarować. Przydasie na razie w wyobraźni są wykorzystane, niedługo przejdę do czynów. Szydełka są świetne, lekkie, ale bardzo dobrze się nimi dzierga, już wypróbowałam:) Wspomniana chusta, jak wyschnie, będzie dowodem:)
Dawno nie było pazurków, zwykle mają jeden kolor albo lakier pękający, ale ostatnio zachciało mi się wzorków.
A na koniec ogłoszenia, czyli obiecana książkowa rozdawajka. 

Książka jest świetna, szybko się czyta, po recenzję zajrzyjcie do Lucynki klik, od której książka przyleciała. Od Lucyny pożyczam zdjęcie, mam nadzieję, że się nie pogniewa. Zapisujcie się. Macie czas hmm.... powiedzmy do 15 lutego. Zdjęcie można potraktować jako banerek, aby pomóc mi nieco zachęcić więcej Dziewcząt:) Warunek - komentarz i posiadanie bloga, przeczytanie książki i podanie dalej, do kolejnych Czytelniczek. Naprawdę poprawia humor:) Książka oczywiście. Na zachętę dla wylosowanej osoby dorzucę coś. Coś może biżutkowego, może sutaszowego... Zapytam wylosowaną, jakie ma preferencje:) Co Wy na to? Bawicie się razem ze mną?
No to mam teraz tylko jedna zaległość szydełkowo-szyciowo-wymiankową do pokazania, ale to za "chwilkę".
Dzięki Wam za wszystko!

czwartek, 19 stycznia 2012

Nie nadążam

Z dodawaniem nowych postów. Naprawdę mam zaległości:) W pracy ledwie łapię oddech, po pracy (a to już wieczór niestety) koniecznie muszę robótkowo odreagować, w międzyczasie zaglądam do Was i o ogarniam obowiązki domowe (i po raz kolejny pochwalę tych, co mi pomagają:)), więc czasu brak na posty. Na komentarze, które czytam z szaloną radością, nie odpowiadam też ze względów czasowych. Ale tak mnie cieszą i tak motywują!

Ale do rzeczy. Najpierw pochwalę się tym, co dostałam. A dostałam same fantastyczne rzeczy! Lucyna zaskoczyła mnie kompletnie! Jakiś czas temu stanęłam w kolejeczce po książkę i poszczęściło mi się. Tylko ze Lucyna do książki dorzuciła całe mnóstwo rzeczy, z których wszystkie zostaną absolutnie wykorzystane. Słoiczek decu z niesamowicie pachnącą herbatką już zdobi moją kuchnię, przydasie też zaczynam wykorzystywać, dzieci pochłonęły słodycze, zaś książka... Dosłownie ją wciągnęłam, mimo, że oczy odmawiały posłuszeństwa, bo trochę się rozchorowałam. Ale jest już ok. No, prawie ok. Książka ma swoją historię, bo to jest jedna z tych wędrowniczek i możecie spodziewać się (może jutro?) posta z książkową rozdawajką. Warto, bo jest naprawdę ciekawa.



Na koniec nowości, czyli bransoletka z suwaka (właściwie takiej suwakowej smyczy), bo bardzo mnie intrygują suwakowe wytwory i myślę, że to nie jest ostatnia próba, choć nienajłatwiejsza. Oj, wolę przyszywać drobne koraliki niż suwak do filcu, żyłka się plącze, w filcu dziury...
Ale efekt jest dobry. Światło kiepskie i nie widać, jaka jest elegancka.





Naszyjnik chyba ma już właścicielkę. W centrum guzik oczywiście. Duży, karmelowo-perłowy. Od tej właścicielki dostałam całe mnóstwo niespotykanych guzików.




W kolejnych postach następne prezenty, jak się uda, to coś nowego. Jutro ważny dzień dla mojego starszego dziecka. Tortu nie będzie z pewnych względów, ale każde z małych ma obiecane swoje ulubione ciasto, więc będą nawet dwa:) 
Dziękuję Wam serdecznie za komentarze i odwiedziny. Witam nową Obserwatorkę, rozgość się:)
Miłej nocki:)

niedziela, 15 stycznia 2012

Zaległości

Mam straszne. W pisaniu postów, bo materiał na posty jest. Ale może uda mi się jakoś nadrobić. Moje wytwory z minionego tygodnia pokażę dziś, a w następnych postach pokażę co dostałam, co zamierzam wysłać, będzie post książkowy, bo nawet książkę udało mi się przeczytać. I to nie bylejaką, bo wędrującą:) Dziś nie dam rady wszystkiego wrzucić, bo koszmarnie się czuję. Głowa pęka, zaniemówiłam i ten okropny katar... Zaraziłam się od męża, ale jemu zwykle szybko przechodzi, mnie zaś ze dwa tygodnie będzie męczyć. Na pocieszenie dostałam mnóstwo fajnych rzeczy, ale o tym nie dziś.
Dzięki Wam za odwiedziny i za wszystkie przesympatyczne słowa. Witam również nową Obserwatorkę.
Zawieszki - poleciały do znajomych i byłam z nich bardzo zadowolona.



Broszka motylek też sobie poleciała:)




Komin też  i mam zamówionko na dwa kolejne.


Od wczoraj walczę z moją maszyną do szycia, która mnie wkurza strasznie. Nie jest stara, ale odmawia współpracy i niektóre rzeczy muszę szyć ręcznie. Gdybym miała alternatywę, wywaliłabym ją przez okno. Mówię serio.  Życzę Wam miłego tygodnia, a sobie trochę zdrówka:)