Byliście tu:)

sobota, 5 listopada 2011

Sobota:)

Pralka nastawiona, sprzątanie rozpoczęte, dzieci udają, że pomagają:) Pogoda przepiękna! Aż zachęca do działania. Wczoraj nie poszłam wcale wcześnie spać. Relaksowałam się, owszem. Z szydełkiem w ręku:) Będzie co pokazywać, bo głowa pełna pomysłów, a pozaczynałam trochę różnych rzeczy. Nie, nie wszystkie zaczynałam wczoraj. Jakiś czas temu, ale dokończę. Mam nadzieję, że niedługo. Uporządkowałam trochę koszyk z włóczkami i innymi nićmi. I czego tam nie było...  ilu rzeczy żal mi wyrzucić.... Tak z tego żalu powstała śmieszna bransoletka. Powstała z kawałka próbki, którą kiedyś robiłam szydełkiem tunezyjskim. Nie da się spruć, bo wełenka kudłata. Robiłam z niej zające. Do próbki z resztek tej samej cieniowanej włóczki dorobiłam kwiatuszka, przyszyłam koraliczki. Ot, i cała bransoletka. Fajnie się ta próbka wywinęła na brzegach...
A do czego zmierzam? Oczywiście do wyzwania, które ogłosiła Kasia. Uwielbiam takie zabawy, zawsze mnie kuszą, choć nie we wszystkich biorę udział - to już z braku czasu. Tak więc moje coś z niczego zgłaszam do zabawy i zachęcam do udziału, bo wiem już, jakie cudeńka potraficie wymyślić, nieraz wręcz ze śmieci.






Dziś do zdjęć pozowała mi książka z wróżkami, ale chyba lepiej pozował wczoraj słownik ortograficzny. Na książce lepiej sutasz wygląda. Jak opracuję jakąś szybką i niezawodną metodę robienia przyzwoitych fotek moim telefonem, to już będę szczęśliwa. Ostatnia fotka baaardzo zła, bo robiona wieczorem przy sztucznym świetle, ale widać na niej tę próbkę.
Właśnie dziergam sobie szydełkowe mitenki, bo kupiłam w szperomarkecie (słowo skądś zapożyczone, ale bardzo mi się podoba) super ekstra płaszczyk wełniany (marzenie od kilku lat!) i chcę mieć "coś do niego". A chłodno rano jest, więc mitenki będą jak znalazł. Poza tym już od jakiegoś czasu chciałam je sobie zrobić. Marzy mi się jeszcze coś kominopodobnego, ale jakby się tak doba wydłużyła, na pewno bym niedługo to zrobiła. Dobra, nie nudzę, bo i tak w tym tygodniu ilość postów samą mnie zaskakuje, a robota czeka. Lecę zmieniać pościel.  Miłego weekendu!

5 komentarzy:

  1. Chyba wszystkie cierpimy na chorobę"jeszcze się kiedyś przyda"i wcześniej czy później się przydaje,bransoletka super,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się pocieszyłam trochę że ta mania zbieractwa nie dotyczy tylko mnie:))))Bransoletka bardzo fajna.Życzę powodzenia.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie i zapewniam że Grodzisk warto odwiedzać.Niedługo jak co roku będzie czynne lodowisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale energii w tym poście Kasiu. Aż mnie troszkę się udzieliło. Mam wrażenie jakby Cię ona rozpierała. Ale to dobrze bo na pewno wiele nowych, ciekawych rzeczy stworzysz. Bransoleta bardzo ładna, a na jakiś ciekawy ocieplacz szyjny to i ja choruję. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu, dziękuję za udział w zabawie:)
    Bransoletka jest świetna!!! Po prostu coś z niczego:) Jak i inne Twoje przeróbki, które mnie zachwycają!
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń