Byliście tu:)

poniedziałek, 11 lipca 2011

Hmmm.....

No i wczoraj obiecanego posta nie było. Z kilku powodów, ale główny był jednak ten, że jak już skończyłam to, co chciałam pokazać i wykonałam wszelkie konieczne prace domowe, był wieczór i fotki wychodziły tak koszmarne, że dałam sobie spokój. Kolory fatalne. Zielone wychodziło niebieskie i już. Ale zaczynamy.
Najpierw kiecka. Kieckę kupiłam wiadomo gdzie i bez przymierzania. Często tak robię i jest ok. Cóż, nie doceniłam swoich gabarytów. Wlazłam w to cudo, ale... Ale stwierdziłam że "się poszerzy". Miałam zamiar zrobić to z obciętego dołu, bo spódniczka wymagała skrócenia, ale wpadłam na inny genialny pomysł. Otóż od Gugi dostałam swego czasu dwie wstążki, które obejrzałam w torebeczkach foliowych i podobały mi się bardzo. Ale gdy jedną rozwinęłam, okazała się wprost idealna do mojej kiecki. Po prawej stronie (była zwinięta lewą do wierzchu i była ładna) jest super! Wystarczyło w sam raz do poszerzenia kiecki. Chodzę, jestem zadowolona, mnie się podoba.













 
















Bransoletkę zaś zaczęłam robić w czwartek wieczorem, w przypływie weny, z sutaszowego sznureczka na dwóch szydełkach (zwykłe i tunezyjskie) i byłam zaskoczona efektem, ale wczoraj dopiero wykończyłam koralikami. A strasznie ciężko było zrobić fotkę, żeby było widać koraliki:) I tak ich nie widać, a jest całkiem sporo. W wyniku moich sobotnich zakupów powstały też kolczyki. Sutaszowe oczywiście. Te pierwsze na zamówienie. Miały być na "złotych" biglach, więc są. Ślicznie wyglądają na ludziu. Chociaż te drugie też. Te akurat szydełkowe.
 
Mam wrażenie, że coraz lepiej mi idzie ten sutasz i w miarę możliwości będę próbować częściej tej zabawy. Ciągle mam za mało sznureczków i koralików, ale dam radę. W końcu wybrałam się do "swojej" pasmanterii. Główny cel: igły dla Izy. Gdy pojechaliśmy w sobotę, mila pani akurat zamknęła sklep, ale gdy mnie zobaczyła, grzecznie wycofała rower, otworzyła, a ja wkroczyłam do zaczarowanej krainy. W końcu dostałam te igły! A przy okazji, jako że dziecko na poważnie wzięło się za xxx, zakupiłam jej komplet: kanwę z tamborkiem i wzorem truskaweczek wraz z muliną. Kwiatki truskawek już prawie widać. Dziecko zdziwione, że matka ma jednak pojęcie o xxx, choć tego nie robi. No ale małej trzeba od czasu do czasu pomóc. Fajnie liczy (bo kanwa jest biała i trzeba liczyć), szybko posługuje się igłą... Już nie mogę się doczekać efektów. Wyobraźcie sobie, że wczoraj wstała o 6.00, żeby wyszywać. 
Wracając do zakupów, to oczywiście dokupiłam sznureczki i koraliki. Mały strasznie wybór i drogo, ale nie ma wyjścia. Pani w sklepie za to przemiła. Generalnie zakupy były przyjemne i nawet na targu spotkałam panią, której dawno nie widziałam, a która wytwarza biżuterię z przeróżnych kamieni. Robi to zawodowo i od wielu lat, sprowadza kamienie nawet z zagranicy. Pokazała mi jedną fajną rzecz. Naprawiała komuś około stuletnie korale ze szkła weneckiego. Jak się dowiedziałam, jaka jest ich wartość, omal się nie przewróciłam. Piękne... 
W sobotę powstała tylko bransoletka na szufladowe wyzwanie. Wczoraj tak się u nas rozpadało, że nic, tylko siedzieć w domu i dłubać.
Guga pytała co to jest szydełko tunezyjskie. Pierwszy raz się z tym spotkałam w  jakiejś gazetce i zafascynowało mnie. Nie miałam jeszcze okazji nic większego na tym robić, tylko trochę próbowałam. Z wyglądu to przypomina szydełko, tylko jest długie jak druty. Robi się najpierw normalny łańcuszek, a potem wkłuwamy się w każde oczko łańcuszka, jednak nie przerabiamy, tylko pozostawiamy na szydełku. W następnym rzędzie przerabiamy po dwa oczka, aż do zakończenia rzędu. I potem nie odwracamy robotki, tylko znowu wkłuwamy się w każde oczko i w następnym rzędzie przerabiamy po dwa. To tak oględnie, wiem, że są różne wzory, bo nawet kiedyś Kasia przesłała mi maila z różnymi, ale nie miałam kiedy wypróbować. 
Dzięki za Wasze odwiedziny i komentarze, myślę, że trudno byłoby mi teraz przestać się z Wami spotykać. Zarówno nie pisać, jak i nie odwiedzać Waszych blogów. Uwielbiam to!

7 komentarzy:

  1. Kiecka super :) Bransoletka i kolczyki też :)
    Chyba lepiej wyglądają na zielonych kwiatkach :) tzn. ładniejsze fotki wychodzą.
    Kochana zabrakło mi tylko dzieła Izy...musisz koniecznie pokazać...jeśli artystka oczywiście wyrazi zgodę :)

    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz Kasiu, że ta tasiemka to jest dwustronna:), bardzo fajnie ja wykorzystałaś, pomysłowa jesteś! Kolczyki i bransoletka superaśne!!! Haftujcie, haftujcie...tylko później pokażcie jak wyszło. Dziękuje Ci za informacje o szydełku:)
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny pomysł z kiecką,a kolczyki i bransoletka super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie, ładnie :) i jak się fajnie rozpisałałaś - miło się czyta.

    Mi też się zdarza ubrania kupowac " na oko" i zazwyczaj wychodzi. Grunt, że masz zdolne łapki, żeby w razie czego przerobić.

    Zielone kolczyki - bomba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spódnicę przerobiłaś rewelacyjnie! Sutaszki śliczne, a bransoletka na liściu wygląda jak piękna gąsienica!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Spódnica rewelacja, świetny miałaś pomysł. Ja tez często przerabiam ciuchy, ale Tobie to wyszło super. Sutasz świetny -pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. A Ty wiesz jak nam by było trudno gdyby Tu nie można było zajrzeć:))))))).Spónicę potraktowałaś genialnie..Biżuteria śliczna.Czekam na dzieło Izuni:))))))
    Pozdrawiam serdecznie posyłając troszkę słońca:)))

    OdpowiedzUsuń