Oj, jak ja nie mam czasu na moje robótki! Wkurza mnie to straszliwie. Jeszcze do tego ta paskudna pogoda, a w piątek to nawet jakieś choróbsko mnie dopadło. Już dużo lepiej i mam w końcu się czym pochwalić. Zaczęło się od nowego patentu na kwiatka, podejrzany na jakimś tutorialu, którego nie potrafię odnaleźć, więc kwiatka robiłam intuicyjnie, pamiętałam tylko samą technikę, a ilości oczek czy rzędów już nie. Wyszło takie coś.
Ostatnio chodziła mi po głowie torba. Taka duża, w której mogłabym schować laptopa, bo ta wielka, rozsuwana z mnóstwem kieszeni, w których chowałam mnóstwo papierów i innych niepotrzebnych rzeczy już mnie denerwowała. W pierwszej chwili chciałam ją uszyć w wersji letniej - z tej zasłonki w niebieskościach, ale potem doszłam do wniosku, że to by było za mało praktyczne, a prać i prasować takie rzeczy to ja nie za bardzo lubię. W ogóle nie lubię. Wtedy zaświeciła mi się nad głową taka mała żaróweczka. Poleciałam do kopalni, przekopałam z pół tych gratów, które tam trzymam i wygrzebałam portki.
Spodnie baardzo fajne, oczywiście z butiku, były tak świetne, że nie zraziłam się tym, że ciut za wielkie (a co tam: zwężę i będą dobre!), cena też niesamowicie atrakcyjna... Zwężanie nie pomogło, nie układały mi się tu i ówdzie, a ten numer u mnie nie przechodzi. Po licznym przekładaniu w szafie z żalem odniosłam spodnie na strych z zamiarem, że zrobię z nich spódniczkę i pewnie by do tego doszło, gdyby nie ta żaróweczka. Koniec końców powstała taka oto torba, wykończona jedwabną podszewką. oczywiście podszewka to kolejna historia. Od pani z butiku dostałam taką bluzkę na ramiączka, która też (ze względu na workowaty charakter) miała stać się spódniczką. Ale ja nie lubię się wysilać jeśli chodzi o podszewki, odcięłam ramiączka, zszyłam na dole i ciut na górze (bo zapinała się na kilka haftek u góry) i tak oto bardzo szybciutko torba przybrała kształt torby. Jestem zadowolona, na fotkach tego nie widać, ale materiał solidny i miły w dotyku. Nie jest wcale smutny, a po założeniu różowego paska Izy nawet ciekawie wygląda. Nie było jeszcze próby, czy laptop wejdzie, bo ja wszystko na oko robię, nie zawsze to dobrze, ale specjalnie nie zaszywałam rozporka i mam zapas w podszewce, żeby zmieścić komputerek. Nie robiłam też fotek spodniom i bluzce, bo strasznie mi było spieszno do tej torby. Miałam też trochę innego szycia, ale to już nic ciekawego i nie dla mnie (typu: skrócić, załatać i poszerzyć).
Wczoraj znów łapy mnie swędziały i jak już uporałam się z obiecanym tortem dla pewnego kawalera (chrześniak mojego męża), zaczęłam dłubać. Może jednak najpierw ten tort. Bananowy, według własnego pomysłu i na szybko. Bananowy, bo miałam do wykorzystania duużą ilość bananów. Pycha, polecam, jak ktoś chce, to mogę podać przepis na krem.
W międzyczasie powstały też znane wam już babeczki, tym razem z bananami i żurawiną. Fota niepotrzebna, bo wyglądają tak jak zawsze:)
Dobra, daję ten hit. Moje pierwsze sutaszowe kolczyki. Foty nie chcą wyjść tak, żeby wam pokazać, jakie są ładne te kolczyki. Na uszach też mi się podobają. Nie podklejałam filcem, żeby przez te "kryształki" przechodziło światło i trochę namęczyłam się z wykończeniem sznureczka, ale nie sądzę, że będzie się strzępił. Zamierzam się z nimi rozstać, bo muszę zakupić jakieś koraliki i bigle, a nie mam nic z tych rzeczy i funduszy tym bardziej... Bigle są z jakichś moich starych kolczyków. Chyba zaczynam lubić szycie tego sutaszu, a nie tylko wzdychać i oglądać u innych. Minie trochę czasu, zanim nabiorę wprawy i zacznę realnie oceniać długość sznureczka potrzebną do wykonania danego elementu (nie chcę wyrzucać zbyt dużo resztek sznureczka).
Czy masz czas,by złapać oddech?
OdpowiedzUsuńSame śliczności!!!
Jejku, kobieto kiedy Ty to wszystko robisz? Pomysł na torbę super, pewnie kiedyś odgapię. Sutaszowe kolczyki śliczne. No,z tym sutaszem to ja jeszcze
OdpowiedzUsuńnie miałam w ogóle do czynienie i nie wiem jak to się robi? Czy to trudne? Można samemu się nauczyć?
Pozdrawiam słonecznie. Ania:)
Fakt,że pędzisz jak torpeda.Ale zawsze zdążysz w tym pędzie wywołać u mnie uśmiech sympatii.No to zacznę od spodni.Torba ekstra.Daaaaawno temu pamiętam że wykorzystałam spodnie dżinsowe z kieszenią na małą torebeczkę.Kwiatek i biżuteria bardzo fajne.Słodycze ominę "dużym łukiem".No a pazurki jak przystało na specjalistkę w tej dziedzinie rewelacyjne:)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę słońca.
Ależ u Ciebie się sporo dzieje. Torba super. Świetny pomysł. Tort smakowity, a kolczyki sutaszowe super. pazurki też super. Bardzo wszechstronna jesteś-pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBarbaratoja: muszę oddychać, własnie wczoraj przy kolczykach miałam na to czas:)
OdpowiedzUsuńAniu z Radziejowego Zacisza: lubię robić coś, co się szybko robi. Sutaszu uczę się sama przy pomocy różnych blogów. Wymaga dużo cierpliwości, ale wciąga.
Juto: dzięki jak zawsze za Twoje baardzo ciepłe słowa.
Ale super rzeczy!Chcę przepis bo kocham takie torty,a takie pazurki by mi się przydały bo obgryzam:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRewelacyjna torba!!! Ale miałaś pomysł fantastyczny...ze spodni torba :) Gdybyś nie napisała, że to Twoje pierwsze sutaszowe kolczyki to bym myślała, że już od dawna się tym zajmujesz, są piękne! Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko, buziaczki przesyłam :)))
OdpowiedzUsuńKaśka czy TY musisz być taka zdolna ????? no w kompleksy wpędzasz koleżanki :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że przepastne przestrzenie Twojego strychu zawierają wiele skarbów :)
Torba super, ale jak napisałaś, że nie sprawdzałaś jeszcze rozmiaru to padłam :))) szalona z Ciebie Kobieta :)
Torcik podziękuję, bo za bananami nie przepadam,ale wygląda smakowicie :)
Pazurki...profesjonalnym okiem stwierdzam, że super jak zawsze z resztą:)
No i na koniec cukiereczek...sutasz :) WOW pięknie Ci wyszły te kolczyki i od razu porwałaś się na obustronne wykończenie, a nie na filc od spodu...PODZIWIAM i oczy wywalam z tego podziwu :))
buziaki :***
Eve-Jank: mam wrażenie że robótkowo to u mnie mizernie, Tobie zazdroszczę wakacji.
OdpowiedzUsuńAnka: Przepis w następnym poście, dzięki za odwiedziny, a pazurki i ja obgryzałam jeszcze w podstawówce, serce mnie boli jak moja córka obgryza swoje...
Guga: lejesz miód na moje serducho, bo cienka jeszcze jestem w sutaszu. A jak popatrzyłam na Twoje torby to mi się tak jakoś zamarzyło coś uszyć, bo miałam dłuższą przerwę w szyciu.
Darias: z tymi kompleksami to chyba przesadziłaś? Ja się nie bawię w hafciki i papierowe wiklinki, bo uważam, że dla mnie za trudne, w przeciwieństwie do Ciebie. Kolczyków nie wykańczałam filcem również dlatego, że filcu niestety w czeluściach mojego strychu nie posiadam:) Kochana jesteś:)