No i wczoraj obiecanego posta nie było. Z kilku powodów, ale główny był jednak ten, że jak już skończyłam to, co chciałam pokazać i wykonałam wszelkie konieczne prace domowe, był wieczór i fotki wychodziły tak koszmarne, że dałam sobie spokój. Kolory fatalne. Zielone wychodziło niebieskie i już. Ale zaczynamy.
Najpierw kiecka. Kieckę kupiłam wiadomo gdzie i bez przymierzania. Często tak robię i jest ok. Cóż, nie doceniłam swoich gabarytów. Wlazłam w to cudo, ale... Ale stwierdziłam że "się poszerzy". Miałam zamiar zrobić to z obciętego dołu, bo spódniczka wymagała skrócenia, ale wpadłam na inny genialny pomysł. Otóż od Gugi dostałam swego czasu dwie wstążki, które obejrzałam w torebeczkach foliowych i podobały mi się bardzo. Ale gdy jedną rozwinęłam, okazała się wprost idealna do mojej kiecki. Po prawej stronie (była zwinięta lewą do wierzchu i była ładna) jest super! Wystarczyło w sam raz do poszerzenia kiecki. Chodzę, jestem zadowolona, mnie się podoba.

Mam wrażenie, że coraz lepiej mi idzie ten sutasz i w miarę możliwości będę próbować częściej tej zabawy. Ciągle mam za mało sznureczków i koralików, ale dam radę. W końcu wybrałam się do "swojej" pasmanterii. Główny cel: igły dla Izy. Gdy pojechaliśmy w sobotę, mila pani akurat zamknęła sklep, ale gdy mnie zobaczyła, grzecznie wycofała rower, otworzyła, a ja wkroczyłam do zaczarowanej krainy. W końcu dostałam te igły! A przy okazji, jako że dziecko na poważnie wzięło się za xxx, zakupiłam jej komplet: kanwę z tamborkiem i wzorem truskaweczek wraz z muliną. Kwiatki truskawek już prawie widać. Dziecko zdziwione, że matka ma jednak pojęcie o xxx, choć tego nie robi. No ale małej trzeba od czasu do czasu pomóc. Fajnie liczy (bo kanwa jest biała i trzeba liczyć), szybko posługuje się igłą... Już nie mogę się doczekać efektów. Wyobraźcie sobie, że wczoraj wstała o 6.00, żeby wyszywać.
Wracając do zakupów, to oczywiście dokupiłam sznureczki i koraliki. Mały strasznie wybór i drogo, ale nie ma wyjścia. Pani w sklepie za to przemiła. Generalnie zakupy były przyjemne i nawet na targu spotkałam panią, której dawno nie widziałam, a która wytwarza biżuterię z przeróżnych kamieni. Robi to zawodowo i od wielu lat, sprowadza kamienie nawet z zagranicy. Pokazała mi jedną fajną rzecz. Naprawiała komuś około stuletnie korale ze szkła weneckiego. Jak się dowiedziałam, jaka jest ich wartość, omal się nie przewróciłam. Piękne...
W sobotę powstała tylko bransoletka na szufladowe wyzwanie. Wczoraj tak się u nas rozpadało, że nic, tylko siedzieć w domu i dłubać.
Guga pytała co to jest szydełko tunezyjskie. Pierwszy raz się z tym spotkałam w jakiejś gazetce i zafascynowało mnie. Nie miałam jeszcze okazji nic większego na tym robić, tylko trochę próbowałam. Z wyglądu to przypomina szydełko, tylko jest długie jak druty. Robi się najpierw normalny łańcuszek, a potem wkłuwamy się w każde oczko łańcuszka, jednak nie przerabiamy, tylko pozostawiamy na szydełku. W następnym rzędzie przerabiamy po dwa oczka, aż do zakończenia rzędu. I potem nie odwracamy robotki, tylko znowu wkłuwamy się w każde oczko i w następnym rzędzie przerabiamy po dwa. To tak oględnie, wiem, że są różne wzory, bo nawet kiedyś Kasia przesłała mi maila z różnymi, ale nie miałam kiedy wypróbować.
Dzięki za Wasze odwiedziny i komentarze, myślę, że trudno byłoby mi teraz przestać się z Wami spotykać. Zarówno nie pisać, jak i nie odwiedzać Waszych blogów. Uwielbiam to!
Kiecka super :) Bransoletka i kolczyki też :)
OdpowiedzUsuńChyba lepiej wyglądają na zielonych kwiatkach :) tzn. ładniejsze fotki wychodzą.
Kochana zabrakło mi tylko dzieła Izy...musisz koniecznie pokazać...jeśli artystka oczywiście wyrazi zgodę :)
buziaki :**
A wiesz Kasiu, że ta tasiemka to jest dwustronna:), bardzo fajnie ja wykorzystałaś, pomysłowa jesteś! Kolczyki i bransoletka superaśne!!! Haftujcie, haftujcie...tylko później pokażcie jak wyszło. Dziękuje Ci za informacje o szydełku:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!!
Fajny pomysł z kiecką,a kolczyki i bransoletka super!
OdpowiedzUsuńŁadnie, ładnie :) i jak się fajnie rozpisałałaś - miło się czyta.
OdpowiedzUsuńMi też się zdarza ubrania kupowac " na oko" i zazwyczaj wychodzi. Grunt, że masz zdolne łapki, żeby w razie czego przerobić.
Zielone kolczyki - bomba :)
Spódnicę przerobiłaś rewelacyjnie! Sutaszki śliczne, a bransoletka na liściu wygląda jak piękna gąsienica!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Spódnica rewelacja, świetny miałaś pomysł. Ja tez często przerabiam ciuchy, ale Tobie to wyszło super. Sutasz świetny -pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz jak nam by było trudno gdyby Tu nie można było zajrzeć:))))))).Spónicę potraktowałaś genialnie..Biżuteria śliczna.Czekam na dzieło Izuni:))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie posyłając troszkę słońca:)))