Nawet nie wiem, od czego się zaczęło: czy od tego, że dla odmiany chciałam coś uszyć, czy też od ogłoszenia polowania na mój licznik:) Nie pamiętam, bo ja często spontanicznie podejmuję różne decyzje. Ale chyba od licznika:) Mimo, że nie zakończyłam swoich zobowiązań z podawajki i poncho, to postanowiłam podarować drobiazgi z okazji czwórek. Mam wyrzuty sumienia, że uczestniczę w różnych zabawach, a sama nie ogłaszałam jeszcze candy, a przecież nie mniejszą radość niż otrzymywanie, sprawia mi przygotowywanie prezentów. Strasznie fajne było to, że licznik złapały dwie osoby: Janeczka i Daria. W związku z tym, że Janeczka szydełkuje przepięknie z prędkością rakiety absolutnie wszystko, uznałam za pozbawione sensu wysyłanie szydełkowego podarunku. Postanowiłam zatem coś uszyć. Zapolowałam na materiał, wiadomo gdzie. Jakoś tak wymarzyłam niebieskości, bo wiem, że Janeczka lubi i udało się. Zakupiłam fantastyczne zasłony i znów pojawił się pomysł, bo pewnie większość z Was wie, jakie cuda Guga czaruje z takich zasłonek. Tak się fantastycznie złożyło, że to właśnie Guga dodała ten dwusetny komentarz. Dostała więc jedną zasłonkę i już kombinuje, co by tu uszyć:) Ja ze swojej trochę koślawo (bo jak zawsze szybko) uszyłam dla Janeczki etui na szydełka, nożyczki i co tam jeszcze wejdzie, a także ozdobiłam pudełeczko na przydasie. Paczuszka dotarła, pokazuję.
Zasłona spora, dla Maluchów Darii powstało coś na kształt zwierzaków (pierwsze w moim życiu szyte). Uśmiejecie się, bo żyrafa miała być konikiem:)... No cóż, następnym razem:) Iza dołożyła potem swoje pięć groszy i zawiązała żyrafce fioletową kokardę. Ryba na szczęście jest rybą. A dla Mamusi, bo to w końcu ona polowała na licznik, powędrowała brocha - kwiatek, bo Daria zawsze obdarza te kwiaty miłym słowem. Drobiazgi, ale mam nadzieję, że się podobają.
A na koniec o tym marzeniu. W dzieciństwie marzyłam o domku dla lalek. Takim dużym, z prawdziwego zdarzenia. Domki rożne robiłam z pudełek, budowałam, ale to nie było to. Wczoraj, przez przypadek, spełniło się to moje marzenie. Iza dostała od pewnej sympatycznej osoby wyszperany na strychu domek. Co ja mówię - willę!! Tatuś zrobił tylko dach. Żałuję, że nie słyszałam pisku radości, gdy mała zobaczyła domek. Zamieszkały w nim zwierzaki. Napatrzeć się nie mogę. Znowu ciut przydługo, ale ja już jestem taka gaduła.
Ja też zawsze marzyłam o domku dla lalek. Do dziś chyba o nim marzę i pamiętam. Marzenia z dzieciństwa są cudowne :) A najlepsze są te, które się spełniają :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNic nie było koślawego, tylko wszystko śliczne. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSuper prezenty przygotowałaś! Może kiedyś i mi się poszczęści i złapię u Ciebie jakiś licznik:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ależ Tu dzisiaj pięknie.Pomimo mojego słusznego wieku zachwyciłam się domkiem.Jest cudowny.Podoba mi się wszystko, ale rybka i żyrafka najbardziej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
Fantastyczne to etui dla Janeczki, bardzo mi się podoba...ale mam mały problem, bo ja tez chciałam uszyć coś takiego...to w takim razie ja uszyję etui na druty i szydełka. Jedna rzecz już wykrojona, cicho sza...pochwalę się jak będzie gotowa! Żyrafa i rybka bardzo fajne, a czym je wypchałaś, watą? Domek piękny!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
Kokotktu: u mnie to właśnie tak jest z tymi marzeniami, że prędzej czy później się spełniają, w najmniej oczekiwanej chwili.
OdpowiedzUsuńJaneczko, jesteś bardzo wyrozumiała dla tych moich krzywizn:)
Lucynko: jestem otwarta na propozycje i jeżeli uda Ci się trafić na jakiś fajny licznik (nie wiem, może jakaś Twoja szczęśliwa liczba, kojarząca się z czymś, albo 4999, 5000.... wymyśl coś:)), z przyjemnością coś dla Ciebie przygotuję.
Jutko, jak zawsze zostawiasz miłe słowo, dziękuję. Domek już stoi na biurku Izy i powoli pojawiają się w nim dywany:)
Guga: zwierzaki wypchane są włókniną, o której kiedyś dyskutowałyśmy chyba na blogu Juty. Jak masz problem z kupieniem takiej, to daj znać, u mnie jest pasmanteria z tym cudem, mogę Ci kupić.
Kasieńko piękny domek, chyba każda mała dziewczynka marzyła o domku dla lalek. Ten rzeczywiście, jest niesamowity.
OdpowiedzUsuńAle ale, ja tu wpadłam aby świetną żyrafkę pochwalić i słoneczną brochę ale jeszcze więcej cudowności natworzyłaś...
Zdolne łapki Twoje!!
Ha ha nasz(a) żyrafka miała być konikiem :))))
OdpowiedzUsuńNo trudno:) konik został ochrzczony żyrafką i tak już zostanie :))) bo ma taką pięęęęęękną długą szyję :)))) Rozumiesz Kasiu inaczej się nie dało :)))) Byłam ciekawa co też dla Janeczki przygotowałaś i stwierdzam, że etui cudne :))
Ale i tak mój kwiatek najpiękniejszy :)
No a domek WOWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWWW
Izka Ty dziewczyno to masz szczęście dopiero :)
Zazdroszczę z całego serca, ale tak pozytywnie oczywiście.
To teraz Dziewczyny bawcie się grzecznie :)
p.s.
Kasiu powinnaś się przebranżowić na szycie zabawek, bo te co dla nas zrobiłaś są cudne :)
I wielka radość mnie ogarnia, że u Ciebie coraz większy ruch na blogu :) że coraz więcej osób może podziwiać i docenić Twoje rozliczne talenty :)
Ale się rozpisałam :) uciekam i całuski zostawiam :*
Jomo: ach ta żyrafka! Dzięki za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńDaria: z tą żyrafką to było tak, że podpatrzyłam konika na blogu Jolinki, u niej ten konik też miał sporą szyję, ale jak uszyłam, to już nie było odwrotu: musiała zostać żyrafka:) Dzięki Wam wszystkim, że zaglądacie i komentujecie. Aż się chce coś robić.
Tutaj macie super konika: http://jolinka.blogspot.com/2011/05/totalny-misz-masz.html, a ja chciałam podpatrzyć tylko kształt:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś gadułka. Ja tak wolę, ciężko mi natomiast w towarzystwie milczków. Domek dla zwierzaków cudny. Też zawsze chciałam taki mieć. Tato robił mi piętrusy z pudeł kartonowych. Były fajne. A zabaweczki uszyłaś przeurocze. Takie proste są najsympatyczniejsze. Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje prace. Kasiu -napisz do mnie maila(nie widzę u Ciebie podanego kontaktu, a mam doCięsprawę :)
OdpowiedzUsuńmal.prz@gmail.com