Tak, dziś będzie pysznie. Z kilku powodów. Po pierwsze miałam ogromną ochotę na pączki. Za sprawą Modrak oczywiście i Jej wspaniałego smakowitego Wyzwania Cyklicznego. Coraz bardziej nietypowe i ciekawe tematy Magda zadaje. Ale to dobrze, bo ja uwielbiam się bawić w ten sposób i dzięki temu mogę podziwiać prace blogowych koleżanek, które mają niesamowite pomysły i tematy interpretują wspaniale.
Tak więc oto na początek pączek z dżemem żebyście nie zgłodniały czytając długiego posta:) Mój pączek miał być pierścionkiem, ale to byłby za mały pączuszek. Miał być naszyjnikiem, ale już tyle było naszyjników... Bransoletka to jest to! Pączek przypomina mi pączki mojej babci. Żółciutkie w środku, bo jajka od wiejskich kurek, w środku najczęściej były wiśnie z dżemu, skórka ciemna, chrupiąca, ale nie spalona, na wierzchu pełno śniegu z cukru pudru...
Nie macie pojęcia, jak chętnie zjadłabym takiego pączusia! Marzenie... Jedyną rzeczą w kuchni, za którą nie mam ochoty się zabrać i która po pierwszej próbie doprowadziła mnie do szału, były właśnie pączki. Dlatego ich nie robię. Może kiedyś spróbuję. W każdym razie sutaszowy pączuszek wyszedł mi smakowicie. Warstwa "ciasta" uszyta jest z warkocza, żeby pokazać strukturę:) I wszystkie elementy dobrego, babcinego pączka. Pozostała część bransoletki miała być inna, ale przypomniałam sobie o przesłanej przez Jutę bransoletce w ramach przydasi do wykorzystania. Żal mi było niszczyć fajną rzecz dla pozyskania koralików, dlatego zostawiłam w całości. Poza tym ma regulowaną długość. Chętnym na pączki mogę powiedzieć, że bransoletka szuka smakosza za niewielki grosik, zainteresowanych proszę o maila:)
Kolejna słodkość już prawdziwa. Z okazji rocznicy pierwszej komunii moje dziecko miało tort, a już tradycją jest, że torty mają swoje miejsce na blogu. Krem tym razem zrobiłam z mleka w proszku, ale dodałam do niego wafelki typu prince-polo. Pycha! Poziomki małe, bo takie leśne (fajnie mieć niedaleko takie skarby, które w sobotę z Izką zbierałyśmy na polanie). Było jeszcze trochę innych smakołyków, ale o nich już była mowa kiedyś (tiramisu i sernik karmelowy).
No i fryzurka smakowita:) Dziecko przeszczęśliwe, bo uwielbia mieć pofalowane włosy. Zrobiłam jej trochę przyjemności.
Na koniec słodkie pazurki koleżanek. Zdjęcia pospieszne, więc nie widać wyraźnie, ale co tam:)
Dobra, na dziś to już, bo i tak jest długo. Coś tam kiedyś jeszcze dłubnęłam, to pokażę innym razem.
Ale pogoda nie zachęca do niczego. Do spania tylko, dlatego dziś po pracy byłam w stanie tylko drzemkę zaliczyć. Zresztą, po ostatnim tygodniu jestem taka do kitu.
Witam serdecznie nowe Obserwatorki i baaardzo dziękuję za tyle słów pod postem z kamizelką. Tyle miodu na moje serce!
No i słodko było:) Dobranoc.
Bardzo słodko :) I jak ja teraz mam iść spać,jak mi apetytu narobiłaś :) Pomysł z bransoletką super,a tort jaki smakowity :)
OdpowiedzUsuńFryzurka Izuni śliczna :) Ściskam Was obie :)
Alez się zrobiłam głodna, wciągałbym teraz takiego pąka :) Bransoletka cudna, życzę powodzenia. Dziecię slicznie wyglada,a pazurki super :)
OdpowiedzUsuńFryzura Izy urocza!!! Bardzo oryginalna bransoletka!!! Za pączkami nie przepadam:( chyba, że własnej roboty...ale u mnie już nie ma tej Osoby co robiła takie pychotki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Pychotka! Pączusiowa bransoletka jest super, doskonała interpretacja tematu. A prawdziwy tort wygląda równie smakowicie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pączusiowa bransoletka faja jest! Bardzo!
OdpowiedzUsuńKoleżanko, zapraszam Cię do zabawy w 11 pytań.
Biżutka super:)))wyzwanie z jedzeniem w tytule:)))pączka to bym sama szarpnęła:)))a ten tort..mmmm.ślinka mi cieknie:)))))
OdpowiedzUsuńBiżuteria nie dość,że śliczna to jakże "smakowita".
OdpowiedzUsuńTorcik po prostu marzenie.
Ale fryzurka Izy bije wszystko:)))))Jest wspaniała.
Marta też już jest po.Ale było skromnie bez tortu.Tylko obiad w rodzinnym gronie:)
Pozdrawiam serdecznie