Byliście tu:)

niedziela, 24 lutego 2013

Figura Marylin i bajka o Czerwonym...

Wybaczcie, że mało mnie w tym tygodniu i u Was i u mnie na blogu, ale trudny to tydzień. Nawet bardziej niż się spodziewałam. Na warsztacie jedynie daawno obiecana bransoletka, ale jeszcze nie skończona. Udało mi się tylko przygotować coś na cykliczne wyzwania.
Potraktowałam to hasełko tak trochę dosłownie:) Moja Marylin wygląda tak:

Jak przystało na Marylin ma krótką, nieco rozkloszowaną spódniczkę, sznur perełek na szyi i kapelusz z szerokim rondem. Może być igielnikiem (na dole jest szpulka, można na nią nawinąć np. wstążeczkę czy mulinę), ale również małym wieszaczkiem na podręczne biżutki.

Figurę ma chyba odpowiednią? Tylko mało fotogeniczna jest, bo mimo wielu zdjęć nie wychodzi tak ładnie, jak w rzeczywistości.

Moja Marylin posłużyła też do stworzenia mini-bajeczki o Czerwonym Kapturku (już wiecie, dlaczego kapelutek jest czerwony). Czerwony Kapturek wędrował przez las, zbierając kwiatki dla babci do frywolitkowego koszyczka. Nagle dziewczynka zobaczyła złego wilka i niestety kwiatki wysypały się na ziemię...



Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy, bo w roli grożnego wilka wystąpił przyjacielski Łatek - podarunek dla mojego Adasia od Juty (Jutko, pozdrawiamy Cię!)
Na potrzeby mojej interpretacji bajki powstał koszyczek (wielkości średniego orzecha włoskiego)
i kapelusz. Scenkę z Wilkiem i akcesoria Kapturka zgłaszam do wyzwania u Wioli.
Jak Wam się podoba?
Dziękuję serdecznie za odwiedziny i pozostawione słowa. Dziękuję też Wioli serdecznie za wyróżnienie mojego Brzydkiego Kaczątka:)

I dziękuję jeszcze jednej osobie, z którą miałam przyjemność się wymienić. Agawu przysłała mi piękną chustę, z której nie była zadowolona. Ja dostrzegłam w niej to "coś" i miałam rację, bo zdjęcia nie oddają nawet 50% jej urody:) Wysłałam Adze bransoletkę z poprzedniego posta i dwa pierścionki, które kiedyś już pokazywałam. Dzięki serdeczne, chusta znakomicie mi służy i jest podziwiana.

Oj, omal nie zapomniałabym o jeszcze jednym wyzwaniu cyklicznym... Tafcik zadała kolejny temat, w tym tygodniu codziennie miałyśmy coś czytać. Codziennie w moim przypadku było absolutnie niewykonalne. Ale zadanie uznaję za wykonane, bo zaczęłam czytać książkę, która od jakichś 3 miesięcy czekała. Już wcześniej czytałam "Serwantkę" tej samej autorki i przeczytałam bardzo szybko. Tę czyta się równie dobrze, ale recenzji nie będzie dlatego, że za mało jeszcze przeczytałam. Nie brakuje humoru i lekkości - to na pewno mogę powiedzieć. Polecam autorkę!


6 komentarzy:

  1. U mnie tez jakos robotkowo mniej sie dzieje ;) Bardzo mi sie Marylyn/Czerwony Kapturek podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam do mnie po odbiór wyróżnienie za Talent i Kreatywność :D

    www.uemki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No to mnie Kochana wzruszyłaś.Tak do łezki (tej radosnej) w oku.
    Marilyn wyszła Ci fantastycznie.Absolutnie zbyt piękna na igielnik.Czerwony Kapturek to jest to:)))Ten koszyczek i kapelusz rewelacyjne.Opowiadanko super.No a nominowanie Ciapka do roli wilka to jest to co mnie tak wzruszyło:)))
    Gratuluję wyróżnienia.Chusta, którą dostałaś w prezencie jest urocza.
    Również WAS pozdrawiam bardzo,bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysłowy czerwony kapturek :P

    OdpowiedzUsuń
  5. czasami właśnie najważniejsze to zacząć.. udało Ci się !! super:)

    OdpowiedzUsuń