Szybko upływa, powoli kończy się ten dziwny, nieprzyjemny tydzień. Nie mam w sobie zbyt wiele zapału do czegokolwiek, jak rodzą się jakieś lepsze myśli z nowymi pomysłami, to szybko ulatują, pozostawiając po sobie jedynie żal, że nie zostaną zrealizowane lub są przesuwane w czasie na jakieś nieokreślone "kiedyś"...
Nie no, coś tam robię, głównie są to zobowiązania, coś obiecanego, ale chyba za dużo tego naraz... Ale ja już taka durna jestem, żeby za dużo na siebie brać, a potem nie wiedzieć, co najpierw. Powoli się uda, to wiem, bo staram się jak mogę dotrzymywać słowa. A poza tym to jednak sprawia radość, że komuś coś się podoba, ktoś na to czeka... A że długo, to już mniej przyjemne...
Dzisiejszy post jest wynikiem potrzeby powiedzenia czegoś, czegokolwiek, poskarżenia się nie wiadomo na co i na kogo, ponarzekania dla samego ponarzekania. A poza tym jest też dziełem przypadku (bo nie miałam dziś nic pisać), podobnie jak ta bardzo skromna bransoletka (bo akurat przyszła dostawa półfabrykatów i koleżanka zobaczyła). Rzadko takie rzeczy robię, bo jednak lubię sobie popracować, ale skoro koleżanka chciała, to proszę bardzo. Ona jest bardzo zadowolona.
A skoro w użycie poszedł zegar, to postanowiłam zgłosić bransoletkę do wyzwania w Szufladzie. Wiem, że w porównaniu z innymi wspaniałymi pracami blogowych koleżanek to błahostka, ale zawsze traktuję wyzwania jako formę rozrywki, a nie rywalizacji.
Wiem, że powstaną inne zegarowe bransoletki, bo zawieszki są bardzo wdzięczne.
Optymistycznym akcentem dla mnie jest fakt, że dostałam coś fajnego, czym jeszcze nie mogę się pochwalić oraz to, że moja broszka o ta właśnie jest w posiadaniu (znów dzieło przypadku!) kogoś znanego, ale nie wiem, czy wypada mówić kogo (bo to nie ja rozmawiałam z tą osobą i nie wiem, czy mogę). Kogoś znanego z jednego z filmów mojego dzieciństwa (nakręconego na podstawie szkolnej lektury jednego z polskich noblistów). Jak kiedyś zobaczę tę osobę w sieci na zdjęciu z broszką, wtedy powiem kto to:) W każdym razie miło mi się zrobiło, że praca została doceniona.
Do napisania jutro. Mam nadzieję, że coś mi się uda dziś. A jak nie dziś, to jutro, bo już mam dość.
w prostocie piękno:) a ponarzekać każdy czasem musi zęby wyrzucić z siebie złe emocje:) a broszki gratuluję! jest śliczna więc nie ma co się dziwić:)
OdpowiedzUsuńNo to Cię Kochana wysłuchałam, mając nadzieję, że chociaż troszkę w ten sposób pomogę.A już zdecydowanie powinno Ci poprawić nastrój zainteresowanie Twoimi pracami nie tuzinkowych osób.Zawsze mówiłam ,że śliczności tworzysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie.
piękna bransoletka o i widzę, że bierzemy udział w tych samych wyzwaniach :) powodzenia i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna :) Dziękuję za udział w Szufladowej zabawie! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAleż chyba każdy z nas tak czasem ma. Albo zgodzi sie na wiele rzeczy,a dopiero po fakcie orientuje sie, ze jest w ciemnym tyłku :P Faktycznie, zawieszka świetna! Choć ja bym jakoś uatrakcyjniła ten łańcuszek, bo bransoletka sama w sobie trochę nijaka :)
OdpowiedzUsuńJa bym też coś dodała, stanowczo, ale koleżanka tak właśnie chciała:)
UsuńKochana, to ja Ci życzę dobrych myśli i siły do ich realizacji:) i uśmiechu.a ta broszka jest cudowna i śliczna więc co się dziwisz że została zauważona??;)))) :)))
OdpowiedzUsuń