Byliście tu:)

wtorek, 6 maja 2014

Coś innego

Czyli quilling na topie:) Obie z Izą zakręciłyśmy się ostatnio w papierkach. Może nieco żmudne, ale jaki efekt!
Zaczęłam od ozdoby na skrzyneczce z poprzedniego posta, potem postanowiłam pójść nieco dalej - efektem są oryginalne ozdoby do włosów. Pierwsze grzebienie (same grzebienie dostałam od znajomej i początkowo chciałam ozdobić je frywolitką, ale jednak potem zmieniłam zdanie) prezentują się tak:

Oczywiście są polakierowane, dzięki czemu są zdecydowanie trwalsze.

Nie mogłam zrobić sobie zdjęć, bo jeden z grzebyków jest mój, więc wykorzystałam modelkę - Izę oczywiście (korzystam, dopóki nie obcięła włosów).




 (Modelka usiłowała zrobić swojej mamie zdjęcie, ale wszystkie wyszły słabo, na dowód jedno z nich).
Po grzebykach przyszła kolej na  biżuterię. Zaczęłam od kolczyków, ponieważ dostałam fajną bluzkę i bardzo podobają mi się jej kolory. Kolczyki zrobiłam, jednak nie będę ich sobie zostawiać, ponieważ dostałam od córki inne, również w kolorach pasujących do bluzki. Jeśli chcecie je zobaczyć, zapraszam na bloga Izy. Są naprawdę super!
A tu moje wytworki, do tego również bluzka. A i pazurki się nawet załapały na zdjęcie:)

Kolejne, jakie powstały są w odcieniach brązu i pomarańczowego. Czekaja na właścicielkę, ale pasowałyby np. do takiego śmiesznego kostiumu (zdjęcia robione późno, więc nieco kiepskie).

Nici Lizbeth nadal się testują, powstał zatem naszyjnik frywolitkowy 3D ze szklanymi koralikami. 



A tu jeszcze zaległy komplecik z nici, których normalnie nie używa się do frywolitki, bo mają takie maleńkie "kudełki". Ale mają takie piękne cieniowania, że nie mogę im się oprzeć. Ładnie się usztywniają, więc będę ich używać.

A tu dzisiejsze poranne szaleństwo.  Szaleństwo, bo kto normalny (oczywiście mam na myśli osoby pracujące zawodowe) wstawałby wcześniej, żeby napiec bułeczek? A "zawdzięczam" ten wybryk mojej córce. Dziś w szkole robili kanapki, więc mała szelma wpadła na pomysł, że ona przyniesie takie maleńkie bułeczki, żeby jej grupa miała najlepsze kanapki. No jakże się miałam nie zgodzić? Lubię przygotowywać drożdżowe wypieki. Ale pomyślałam, że jeśli zrobię bułeczki dzień wcześniej, to nie będą takie smaczne na drugi dzień. Dobrze, że szłam do pracy dziś później, więc spokojnie zdążyłam, co więcej, pokusiłam się o inne szaleństwo. 
Miniaturowych bułeczek wg tego przepisu (musiał być ekspresowy, bez czekania na wyrośnięcie) wyszło 37. Miód, jakiego dodałam, był gryczany, więc bułeczki zyskały niepowtarzalny smak. Do wody dolałam mleka, żeby były delikatniejsze. Polecam gorąco, oczywiście dzieciaki były zachwycone, gdy ujrzały cały koszyczek mini bułeczek:) (Były niewiele większe niż na zdjęciu, te na talerzu były już nieco większe). Iza mi pomagała, więc naprawdę poszło szybko to pieczenie.

Jako, że nie lubię niczego wyrzucać, a zawsze z wypieku zostaje trochę drożdży, postanowiłam upiec coś jeszcze. Zwłaszcza, że teściowa zaoferowała świeżutki twaróg:) Wg tego przepisu (ser doprawiałam "na oko", nie korzystając z przepisu) wyszło 12 całkiem sporych drożdżówek. Przepyszne szaleństwo jednym słowem. A z tyłu nietypowa muffinka - zostało mi sera na taki mini serniczek:)
 Bardzo Wam dziękuję, że zaglądacie, a tym, którzy komentują, dziękuję podwójnie:)

8 komentarzy:

  1. Biżutki są śliczne. Jesteście bardzo zdolne i kreatywne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. niesamowita jest ta bizuteria z papieru zwłaszcza ten czarno biały grzebyk wyszedł ślicznie:) i komplecik z cieniowanego kordonka jest sliczny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piekne te "papierki". A jakiego lakieru uzwasz do lakierowania ich? Buleczki zostaly? muffinki? No cos dla ciotki byc musi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam ostatnio do dekupażu zwykły widaron - lakier akrylowy i znakomicie się sprawdza:)

      Usuń
  4. Ummm... aż ślinka cieknie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe te papierowe kompozycje choć pomimo lakieru nie mam zaufania do papieru jeśli chodzi o biżuterię ;-) bułeczki wyglądają pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne te grzebyczki :)
    Pozdrawiam! Cz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale iudeńka zrobiłyście. Grzebienie obłędne. A za te wypieki...masz szczęście, że daleko do Ciebie, bo już bym była po te drożdżówki :)No żeby tak ciężarną kusić..Nieładnie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń