Witajcie, w końcu słonko nas zaszczyciło swoją obecnością , co zachęca do robienia fotek i wyjścia z robótką na taras:)
Tymczasem pokażę coś, co powstało z potrzeby posiadania pojemnika na kordonek, zwłaszcza niesforną Lizbeth, która ucieka, skręca się i rozwija z kłębuszka.
Bazą jest słoik po kremie czekoladowym typu nutella. Nitka przechodzi przez koralik umieszczony w środku nakrętki (mogłaby się porwać przechodząc przez ostre brzegi metalowej zakrętki). Sprawdza się znakomicie i specjalnie został ozdobiony kolorami bzów majowych na wyzwanie w Klubie Twórczych Mam - banerek boku:)
Kolejne praktyczne zastosowanie frywolitki to wykończenie dekoltu. Musiałam rozciąć, bo odstawał (w ogóle kieckę przerabiałam, bo dostałam od szwagierki - na nią za mała, na mnie tu i ówdzie też, ale z tyłu zmniejszyłam zaszewki i skróciłam). I teraz jest spoko, zdjęcie tylko beznadziejne, ale ciemno było.
Ostatnio moda na neonowe kolory i jakoś tak uległam czarowi tej jaskrawej zieleni... To moje kolczyki i pazurki do kompletu (trochę byle jakie, bo jak zwykle malowane na szybko). Te z kokardkami nie mają jeszcze właścicielki - zdjęcia wyszły jakże różne, choć to ten sam kordonek:) Na pierwszej fotce rzeczywisty kolor, taka soczysta limonka.
Kolejna, średnio udana próba z Lizbeth, czyli bransoletka z plastikowymi pastylkami.
I kolejny quillingowy grzebyk - dziś rano czesałam koleżankę na komunijną uroczystość. Wyobraźcie sobie po bokach zaplecione luźno warkocze, kaskady romantycznych loków spadających na ramiona, a po środku taki właśnie grzebyk... Jak dla mnie było super:) Tak naturalnie, a jednocześnie elegancko.
Żeby nie robić zaległości - dzisiejsze pazurki w kropeczki - też się mienią w słońcu:)
I w nagrodę za Waszą wytrwałość poczęstuję Was czymś nieziemsko pysznym.
Nie jest to takie zwykłe tiramisu. Od pewnego czasu sama robię serek ricotta. Po pierwsze: jest przepyszny (tak zupełnie bez niczego), po drugie: można go wykorzystać na wiele sposobów, po trzecie: mam go zupełnie za darmo, po czwarte: prosto się go robi i szybko. Same zalety. Jedyny mankament jest taki, że nie zawsze mam dostęp do serwatki. Moja teściowa często robi twaróg z wiejskiego mleka (bo ma krowę, o czym pewnie już kiedyś pisałam), zostaje więc serwatka, którą z przyjemnością wykorzystuję. Podgrzewam, trochę soku z cytryny, do woreczka i jest:) Wracając jednak do deseru, to nie korzystałam z przepisu.
Zmiksowałam 4 żółtka z cukrem zwykłym i waniliowym, dodając ok 40 dag mojego serka (rozbitego tylko blenderem, bo sam w sobie jest bardzo kremowy), zmieszanego z rozpuszczoną i wystudzoną żelatyną. Dlaczego użyłam żelatyny? Bałam się, że masa nie zgęstnieje, bo jednak mascarpone jest tłusty i gęsty, ricotta zaś nie. Potem już standardowo: biszkopty macane w kawie z odrobinką sherry, kakao... Na wierzch odrobina zwykłej śnieżki i mięta truskawkowa. Niebo w gębie!
Przepis na tiramisu z ricotty sprawdziłam dopiero później. Inni robią masę z ricotty i jogurtu greckiego, bez żółtek i żelatyny. Muszę spróbować, choć moja wersja jest super:)
I jeszcze coś godnego polecenia: u Arabeski zobaczyłam przepis na super ciastka. Zachęcam do wypróbowania. Bez groszków czekoladowych, a i tak pychotka:)
Musze się jeszcze koniecznie pochwalić swoimi zakupami. Po pierwsze kupiłam lawendę, która niesamowicie pachnie, nie mając jeszcze kwiatów. Mam też oregano i miętę truskawkową - niezwykła, faktycznie ma aromat nieco truskawkowy. Po drugie w biedronie mają ekstra doniczki na zioła. I cena w porównaniu z innymi sklepami bardzo przystępna. Ja na razie powstawiałam swoje ziółka w doniczkach, ale muszę je rozsadzić.
Bardzo dziękuje za odwiedziny i komentarze. Miłego tygodnia!
Znowu cala masa inspiracji :) Jakos nie jestem fanka tyramisu, ale moze warto sie przekonac?
OdpowiedzUsuńKolczyki mnie szczególnie urzekły, ale i komplet z haftowanymi kwiatami niezwykły... zresztą pozostałe frywolitkowe dodatki równie gustowne. O deserach się nie wypowiadam... ale wyglądają baaardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńKochana jesteś. Dzielisz się swoimi pięknymi pracami, deserem i jeszcze maniciure pokażesz :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, na czym oczy zawieszać. Wszystko takie piękne. A deserem to sobie nagrabiłaś. Przecież wiesz, że jestem w ciąży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pojemniczek na nici jest genialnym pomysłem, ale za kuszenie taki tiramisu to chyba pogryzę :P
OdpowiedzUsuńziołowy ogródek w kuchni musi pachnieć nieziemsko...
OdpowiedzUsuńa na Twoim miejscu uważałabym z takimi kawowo-czekoladowymi wpisami ;) haha bo jeszcze kiedyś taki nieroszony gość jak ja zawita w Twoich progach ;)
komplecik biżu bardzo ładny!
i te Twoje pazurki :)
pozdrawiam
Pomysł na niesforną Lisabeth odgapię, już nawet znalazłam pasujący pojemniczek:))
OdpowiedzUsuńDziękuję za udział w wyzwaniu. Komplet bardzo ładny, jak i cała reszta niesamowitych prac. Kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas?? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe prace. Frywolitkowe rzeczy od dawna bardzo mi się podobają. Te ziółka w tej megafajnej doniczce strasznie mi przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ładny komplet, dziękujemy za udział w Wyzwaniu dziurki :)
OdpowiedzUsuń