Zmęczona jestem! Ale zadowolona jestem! Mam co najmniej kilka powodów. Po pierwsze, dzięki Janeczce, a konkretnie kordonkowi Aida 10 odkryłam, że frywolitka szydełkowa mi jednak wychodzi. I to dobrze wychodzi!
I uwaga, tu znów cała historia jak to z moim frywolitkowaniem było. Najpierw, bodajże w zeszłym roku, postanowiłam nauczyć się frywolitki. Jako że szydełkuję od zawsze, stwierdziłam, że najłatwiej będzie nauczyć się frywolitki szydełkowej. U Middii są bardzo czytelne kursy, myślę, spróbujemy...
Zakupiłam więc szydełko do frywolitki i wkurzyłam się, bo nie wychodziło. Nie potrafiłam przeciągać nitki. Za grube to szydełko, czy co? Zakupiłam też czółenko. Nie kumałam nic z kursów pokazywanych w sieci, oglądałam filmiki i nic. Potem, na urodziny w zeszłym roku, Janeczka podesłała mi igły. I na igłach wychodziło od początku. Raz szybciej, raz wolniej, ale wychodziło. Myślałam, że przy igłach pozostanę, ale po jakimś czasie, jak już zresztą wiecie, spróbowałam znów czółenka i już wiem jak i co. Idzie, ale wolno. Przynajmniej czółenko ma szansę być wykorzystywane. Szydełko jednak leżało bezproduktywnie. I jak dostałam ostatnio od Janeczki czekoladową Aidę, szukałam na nią pomysłu. Piszą, że szydełko do niej to 1,25 do 1,5. Moje frywolitkowe jest właśnie 1,5, więc stwierdziłam, że teraz grubość nici na pewno będzie dobrana odpowiednio. I.... WOW! Nitka przechodzi bez najmniejszyh oporów! To nawet nie kwestia grubości nici, tylko jakości. Bo ja wcześniej próbowałam na zwykłych kordonkach, a tak nie może być. Nici do frywolitki szydełkowej (przynajmniej moim zdaniem) powinny być odpowiednio gładkie. Wtedy przechodzą. Jak się rozpędziłam, to spróbowałam z nici Maxi - oczywiście idzie bez problemu, bo nić gładka. Idąc dalej tym tropem wypróbowałam również Muzę 10. Może ciut za grube to szydełko, ale idzie piorunem:)))) Teraz moje kolejne marzenie to kupić szydełko 1 mm do frywolitki i cieniowane nici Lizbeth 10. Jak się wykaraskam z zakupów szkolnych dla dzieci, to na pewno sobie zafunduję taki prezencik. Bo frywolitka szydełkowa to od wczoraj moja przyjaciółka:)
Nie rozumiem tylko, czemu ten rodzaj frywolitki jest tak mało popularny. Ma ktoś linki do innych blogów/stron niż blog Middii? Middio, dziękuję za fajny kursik (zaglądałam do niego na początku mojej przygody z frywolitką, teraz sama kombinuję) i za popularyzację tej techniki.
Może niektórym wydawać się, że frywolitka szydełkowa jest zbyt toporna w porównaniu do igły czy czółenka, ale do biżuterii uważam ją za świetną. Przede wszystkim ogromnym plusem jest to, że idzie bardzo szybko i w przypadku próbki czy pomyłki łatwo można spruć, co w przypadku igły jest trudne i czasochłonne, a w przypadku czółenka wręcz niemożliwe. Dobra, dość wywodów, ale koniecznie chciałam o tym wszystkim napisać, żeby podzielić się spostrzeżeniami. Warto spróbować. Oto moje pierwsze próby z Aidą i szydełkiem.
Zastanawiając się, co jest moją specjalnością, by móc wziąć udział w wyzwaniu u Asi, miałam wielki problem. Bo nie mam jednej określonej techniki, której jestem wierna od początku do końca. Szydełkuję bodajże od 9. roku życia i przez lata mnóstwo nici zużyłam, więc może szydełko? Ale znacie mnie z tego, że tworzę głównie biżuterię i uwielbiam łączyć różne techniki, więc przedstawiam bransoletkę, którą zgłaszam jako pracę wyzwaniową tutaj. A w odpowiednim czasie, jeśli Wam się oczywiści podoba, proszę o głosy.
Frywolitka szydełkowa, kaboszon od Janeczki, haft koralikowy, plecionka i całkiem wdzięczny efekt.
Igłą też spróbowałam się pobawić z tymi nićmi, tym razem już bardziej subtelny efekt.
Dokończyłam też kolczyki. Z igły nie zrezygnuję, bo mam dużo zwykłych kordonków w pięknych kolorach. Pastylki z przydasi od Janeczki.
I znów szydełko - bransoletka ukończona dziś podczas imprezy plenerowej - dożynki się zaczęły w okolicy. W nocy spać nie mogłam (coś dziwnego, bo zawsze śpię jak suseł!), więc ćwiczyłam tę frywolitkę szydełkową namiętnie:) Z radością, że jednak się da:)
Kolczyki zrobione podczas imprezy. Też szydełko plus akrylowe, fajnie mieniące się (czego nie widać) tęczowe koraliki
Prosta bransoletka - nie wymyśliłam wzoru, podpatrzyłam u Middii - mam nadzieję, ze się nie pogniewa:)
Dokonałam też bardzo fajnej wymiany, ale o tym innym razem, bo nie mam jeszcze fotki. I udało mi się spotkać z Elą - Karto_flaną prowadzącą bloga Moje szydełkowe przygody. Ela mieszka daleko, bo aż w Niemczech, ale wychowywała się jakieś 10 km ode mnie. Przyjechała do rodziców na krótkie wakacje. Była tu w maju, ale wtedy ja nie mogłam się spotkać, teraz postanowiłam stanąć na głowie, żeby się teraz udało. To były szalenie miłe prawie dwie godzinki:) Ja miałam niestety dziś zobowiązania zawodowe, ale wpadłam do domku na chwilkę, potem biegiem na spotkanie. Elu, dziękuję! Tak bardzo było mi miło Cię zobaczyć, pogadać:) Jakbyśmy się znały od nie wiadomo kiedy:)))
Dobra, bo znów przynudzam, gratuluję wytrwałości w czytaniu posta i przemiłe komentarze pod moimi "decouracjami". Padam na pysk i nogo mi chyba odpadną zaraz.
To ogromna radość obdarowywać tak kreatywną osobę jak Ty. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOh... Frywolitki też chciałam się nauczyć, i na tym "chceniu" się skończyło.... A u Ciebie frywolne cuda.... Normalnie zazdroszczę Ci tej umiejętności
OdpowiedzUsuńSuper połączenia frywolitek i różnych dodatków.Oj koniecznie muszę wrócić do frywolitek nawet nie wiedziałam, że dają tak dużo możliwości łączenia z innymi technikami.Piękności...
OdpowiedzUsuńOch Kochana pilnuj tych swoich nóg.Nie mogą odpaść:)))
OdpowiedzUsuńAle pokazałaś cudowne "szaleństwa frywolitkowe". Już kiedyś chyba pisałam,że dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych do wykonania.Oto jeden z pięknych dowodów.
Jesteś niesamowicie zdolnym, chodzącym talentem z wyobraźnią bez granic.
Wiem co piszę zwłaszcza po obejrzeniu poprzednich wpisów. Super prace.
Posyłam całe moce serdeczności.
Bardzo się cieszę, że Ci się udało szydełkowanie frywolitki :))) Co do słabej popularności techniki można jedynie spekulować ;)
OdpowiedzUsuńprzepiekne frywolitki! to jest coś co najbardziej mi się podoba u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę spotkania :)
OdpowiedzUsuń:)
a te wszystkie brązowe cuda...niebezpiecznie że je pokazałaś ;)
haha dla mnie oczywiście ;)
śliczne wszystko!!
zdolniacho!!
:)
No rzeczywiście poszalałaś z tym szydełkiem... jestem bardzo ciekawa tej odmiany frywolitki... przyznam się, że jestem wierna igle, nie zaprzyjaźniłam się z czółenkiem, a kto wie, czy kiedyś nie spróbuję szydełkiem, bo bardzo to apetycznie wychodzi :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i podziwiam raz jeszcze
Gratuluję sukcesu z frywolitką szydełkową! Mniej jakoś nie ciągnie do odstąpienia od czółenka, ale po przeczytaniu Twoich "recenzji" zaczęłam się zastanawiać i kto wie, może kiedyś spróbuję igły lub szydełka... na razie mnie nie stać ;)
OdpowiedzUsuńDobre nici to podstawa. Dużo osób krzywi się na kordonki typu Kaja, Muza a nawet Ada (!) ale ja ciągle z nimi pracuję bo mają tyle różnych kolorów no i są tanie ;) ale pozostaje faktem, że Aidą robi się jak marzenie :D
Czekam na kolejne śliczne prace i spostrzeżenia techniczne :)
Pozdrawiam!
Ładne prace! uważam, że z połączenia różnych technik często powstają bardzo ciekawe prace :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
pierwsza bransoleta wspaniała, potem ten delikatny naszyjnik bardzo mi się podoba, zieleń niesamowita jak wspomnienie soczystej wiosny :) a bransoletka z różą elegancka :)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziekuje za spotkanie i wszystkie prezenty! bardzo Cie polubilam Kasiu i mam sie zamiar nauczyc tej frywolitkowej szydelkowej metody. Licze na dalsze spotknia! Pewnie dlugo bede musiala cwiczyc, zeby umiec, tak, jak Ty. Zmykam, bo zdarzylam wrocic do domu i padam juz na nos, ale do Ciebie MUSIALM zajrzec!
OdpowiedzUsuńBransoletka bardzo okazała i oryginalna! Dziękuję za dołączenie do zabawy i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Asia