Oj leci... Niedawno kołysałam maleństwa, a teraz jedno maleństwo skończyło podstawówkę, drugie zdało do piątej klasy...
Końcówka roku szkolnego jak zawsze dla mnie upłynęła pod znakiem nieprzespanych nocy. Poniekąd na własne życzenie, bo zawsze się w coś muszę zaangażować, ale jakoś inaczej nie potrafię.
Najpierw skrzyneczka na zamówienie. Podobna do pokazywanej już wcześniej, ale właśnie taka miała być. To było wyzwanie, ponieważ po raz pierwszy wykonywałam decou ze zdjęciem, przy użyciu preparatu do transferu wydruków. Wyszło przyzwoicie, niektóre elementy musiałam podkolorować.
A tu kolejne zamówienie - róże z krepiny. To moje pierwsze takie z płatkami. Zachęcona efektami moich zamówień postanowiłam wykorzystać pomysły na prezenty dla nauczycielek Izy. Różami ozdobiłam pudełko na prezent.
Skrzyneczka dla wychowawczyni została ozdobiona decou, oczywiście wewnątrz jest zdjęcie klasy.
Były też kartki z podziękowaniami, ale zdjęć już nie zrobiłam.
Kolejne zamówienia to ciasto z sześćdziesiątką oraz sama sześćdziesiątka, którą robiłyśmy wspólnie z Izą przy wsparciu panów (i duży i młodszy wycinali cyfry z tektury). Nieźle poparzyłam sobie paluchy klejem na gorąco. Młoda zaś, choć kleiła równie dużo jak ja, nie poparzyła się ani razu:) Muszę jej częściej dawać takie prace, bo ja jeszcze nigdy nie wyszłam bez szwanku w starciu z pistoletem do kleju:) Łącznie na sześćdziesiątkę wyszło ponad 160 różyczek. Dwa wieczory.
Cieniowania na zielonej krepinie wyszły po użyciu kleju :) Efekt zamierzony.
Ciaso aprawdę ekspresowe. Wiem, poszłam na łatwiznę z tymi kwiatami i biszkoptami dookoła, ale nie musiało być jakieś wyszukane. Masa była zrobiona ze śmietany i galaretki żurawinowej, Cyfry i zygzaki ze śmietany z dodatkiem kawy.
A dalej to już moja radosna twórczość własna. Decou na butach sobie walnęłam :) Aż się prosiły o jakieś kwiaty.
Bransoletka frywolitkowa powstała z chęci wypróbowania popularnego na Fb wzoru.
Kolejna bransoletka to efekt posiadania młynka do nawlekania koralikó - super wynalazek. No i w końcu, wreszcie, po kilku latach, nauczyłam się tych koralikowo-szydełkowych splotów :) Kiedyś próbowałam i średnio wyszło, tę też prułam z 5 razy, aż w końcu poszło.
U koleżanki zauważyłam niedawno fajną, ale bardzo zniszczoną pufę, na której kot ostrzył pazurki. Dostałam ją :) Nie mam fotki "przed", ale "po" chętnie się pochwalę. Całość zajęła mi chyba niecałe pół godziny. Poszłam na łatwiznę, bo nie szyłam, przy użyciu tuckera wszystko przymocowałam zszywkami. Zszywki zasłoniłam wstążką. Pufa jest fajna i wygodna. Materiał miałam już dawno - kiedyś kupiłam za grosze całą stertę takich obiciówek w second-handzie.
Na dziś to wszystko, reszta wkrótce, bo od wczoraj Izę odwiedzają kuzynki z koleżanką i w ramach organizowania im czasu robimy takie mini-warsztaty. Wczoraj było filcowanie na mokro i na sucho. Efekty zaskoczyły dziewczyny i mnie też :)
Tymczasem mój wczorajszy warsztat przenośny (upał mi nie straszny w cieniu pod jabłonką) wyglądał tak:
Życzę Wam udanego, twórczego tygodnia i dziękuję za odwiedziny! Cieszę się, że grono obserwatorów tego bloga nieco się powiększyło :)
Alez ty pracowita jestes Kasiu :) I same slicznosci powstaly. Ja zawsze podziwiam Twoja pomyslowosc :) A warsztat pod jablonka podoba mi sie. Moze kiedys do Ciebie tam dolacze? W tym roku raczej dopiero po 25 sierpnia, nasze wakcje trwajka do polowy wrzesnia, za to terza do konca lipca jeszcze jest szkola.
OdpowiedzUsuńAle cudowności! Jak tego duużo! Skrzyneczki poczyniłaś wspaniałe. Szczególnie ta ze zdjęciem mi się podoba. Decu na obcasach to świetny pomysł. Nigdy jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Wszystko piękne!!!!
OdpowiedzUsuńPopularny wzór i ja wypróbowałam - prosty i efektowny... super w tych kolorkach! I widze też, że będzie wysyp sznurów koralikowych... :-) bardzo przyjemna robótka i tyle możliwości.
OdpowiedzUsuńPodziwiam pozostałe prace!
Tyle tego wszystkiego naprodukowałaś, że nie wiadomo co chwalić ;-) bardzo podobają mi się szkatułki dla nauczycieli - praktyczne i dyskretnie osobiste. Z rodzinnego doświadczenia wiem, że kubeczek ze zdjęciem klasy cieszy bardziej niż złoty zegarek :-)
OdpowiedzUsuńJestem też pod szczególnym wrażeniem dekoracji i ozdobionych butów - piękne i wyjątkowe. Jakoś nie mam odwagi eksperymentować z butami, no. może jakieś klipsy... kiedyś... ;)))
Pozdrawiam!
Kasiu, ale Ty zdolna jesteś!!!! same cudne rzeczy!!! Bardzo ładne skrzyneczki, bransoletka frywolitkowa - cudna!!! Młynek do nawlekania??? jak on to robi?? od dawna mam ochotę nauczyć się tych wężyków! :) Na wakacyjne warsztaty sama chętnie bym sie zapisała:)
OdpowiedzUsuńTwoje bransoletki mnie zachwyciły...równiez kasetki w decoupage sa świetne:)
OdpowiedzUsuń