A już mamy luty... Właśnie powinnam robić coś zupełnie innego, ale tak mi się nie chce, że postanowiłam wrzucić nieco zaległych prac.
Akurat w grudnu zaistniały pewne potrzeby, dlatego akurat takie rzeczy. Najpierw lampiony adwentowe. W zeszłym roku postanowiłam zrobić dzieciom na roraty niepowtarzalne lampiony. Najpierw swój dostała Iza.
Słoik po kawie, serwetka i pasta śniegowa zrobiona z kleju, kaszy manny i białej farby.
Potem w Biedronce upolowłam świecącego aniołka na baterie, więc powstał lampion dla Adasia z pudełka po kawie. Pastę śniegową użyłam taką "prawdziwą" kupioną, choć i ta robiona sprawowała się równie dobrze.
Wygląda na to, że niechcący usunęłam zdjęcia, na których widać było, jak fajnie świeci ten Izy lampion, serduszko odbijało się na ścianie. Wrrr, to dowód na to, że nie powinno się robić zaległości, tylko od razu pokazywać. Ciekawe, co jeszcze usunęłam, bo mam przeczucie, że coś jeszcze wcięło.
Segregator na nuty zrobiony na prośbę koleżanki dla jej przełożonej. Zadowolona była :) Ja też - pierwszy raz nakładałam aż tyle warstw lakieru. Wcześniej miałam gorszy pędzelek. Ten który mam teraz pozwala nakładać dużo cienkich warstw. Pierwszy raz użyłam wydruku laserowego, plus serwetka oczywiście.
Była też torba ze Zpagetti na prośbę koleżanki dla... innej koleżanki :) Podszewkę uszyłam ręcznie z kawałka spódnicy satynowej.
Były i maleńkie krzyżyki frywolitkowe robione w biegu jako prezent dla niecodziennych gości w naszej parafii - sióstr z Namibii.
Znów prośba od koleżanki. Chciała serce z różyczek w prezencie dla kogoś życzliwego.
Tak patrząc na ten grudzień, to sporo prezentów zrobiłam:) Ale lubię pomagać i widzieć, że ktoś się cieszy z tego, że z moją pomocą sprawia radość innej osobie. Owszem, fajnie jest otrzymać zapłatę za to, co się robi, jednakże robię to również dla własnej przyjemności czy z chęci poznania nowej techniki:)
Były jeszcze rzeczy dla dzieci do szkoły. Ruchoma gwiazda betlejemska na jasełka (naprawdę się kręciła :)) i kartki dla nauczycieli - megaproste, bo czasu i sił nie było.
Zdarzyły się nawet jakieś biżutki. Kolczyki z wykorzystaniem opakowania od rajstop. Tak mi się spodobł ten papierek, że podkleiłam nim szkiełka. Dawno nie szyłam sutaszu. Aż dziwne, bo mnie wcale nie ciągnie. Mam do zrobienia jeden większy projekt, ale na razie nie mam jakoś na niego pomysłu. Wolę frywolitkę i mikromakramę, a już najbardziej różne dziwne mieszanki :) Te drugie kolczyki z ceramicznymi kulkami uszyłam dla siebie.
A tu rzeczony papierek:)
Grudzień upłynął mi przede wszystkim jednak pod znakiem harówki kulinarnej, w tym dla dzieci do szkoły i na zamówienia. Naprawdę lubię piec, ale zmywanie mnie dobijało...
Takie małe migawki, nie wszystko fotografowałam. Z nowości robiłam sernik z pierniczkami, oczywiście z mojego ukochanego bloga "ciastowego" Arabeska Waniliowa. Sernik rewelacyjny, kolejny z tego bloga, który będę robić często, podobnie jak ten trójczekoladowy.
sernik trójczekoladowy |
kolejna wersja sernika trójczekoladowego |
na pierwszym planie ciasto krówkowe ze słonecznikiem i leśny mech |
ciasto z nutellą i śliwkami suszonymi |
sernik z pierniczkami |
sernik z pierniczkami znowu |
A tu pierwsza wersja "spierniczonego" sernika |
przereklamowane oreo |
Wypróbowałam też ciasto z nutellą i suszonymi śliwkami - u mnie poszło szybko.
A skoro już jestem przy kulinariach, to dodam jeszcze styczniowe ciasto, które na pewno już się u mnie nie pojawi w tej formie. Owszem, dobre, ale biorąc pod uwagę cenę składników i dłubaninę przy ciastkach, nie jest warte zachodu. Mowa tu o cieście Oreo. Małe i drogie. Mam pomysł na jego tańszą, a równie smaczną wersję i na pewno wypróbuję. Przepis wzięłam z jakiejś gazetki, którą nota bene kupiłam właśnie dla tego przepisu.
Tak mnie te grudniowe zalgłości zmusiły do refleksji, że przez niemal 4 lata prowadzenia bloga zrobiłam mnóstwo rzeczy. W masę rzeczy się też zaangażowałam, tak już poza tworzeniem i blogowaniem, dlatego mam mniej czasu na to wszystko. I jeszcze dwie grupy na Facebooku, gdzie wrzucam swoje wytwory. Brakuje mi tylko umiejętności dobrego zorgnizowania swojego czasu. Może, gdybym takową miała, zyskałabym poczucie, że ogarniam to swoje życie...
Do miłego, bardzo Wam dziękuję za odwiedziny i cierpliwe dobrnięcie do końca. A zaległości nadal są, ale duuużo mniej:)
Kasiu różnorodność form w Twoim wykonaniu nie do pobicia!
OdpowiedzUsuńUważam, że i tak przy całej masie rzeczy w które się angażujesz DAJESZ RADĘ! :)
Potrafisz wykorzystać ABSOLUTNIE WSZYSTKO! :)
Segregator na nuty NAJ...no i lampioniki urocze i pomysłowe!
Jesteś przydasiowym guru :)
Pozdrawiam
ps. na to ciasto leśny mech czaję się i czaję...czas kiedyś w końcu się zebrać i zrobić ;)
papa
Ale cuda! Wszystko jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńKoniecznie pokazuj wszytsko Kasiu :) tyle ladnych, smacznych rzeczy :) Szczegolnie wpadl mi w oko segregator na nuty ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja pokazuje grudniowe zaległości, ale zachwyciła mnie Twojej roboty torebka zpaghetti, frywolitki i sutasz:))
OdpowiedzUsuńW tym poście widać jak na dłoni, że jesteś Kasiu wszechstronnie uzdolniona!!!! Wszystko podziwiam , bardzo spodobał mi sie segregator i oczywiście frywolitki, a ten komplecik z poprzedniego postu CUDO!!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń