Nie było mnie znów długo, ale to dlatego, że właściwie nie bardzo miałam co pokazać. Jakoś nie po drodze było mi z robótkami, ciągle inne rzeczy wciskały się na pierwszy plan. Coś tam czeka na wykończenie, więc wkrótce będzie i co pokazać.
Jeśli zaś chodzi o suwaczki, to wiecie, że je lubię:) Długo zastanawiałam się, jak zaprezentować się w Szufladowym wyzwaniu. Miałam nawet pomysł, żeby pokazać naszyjnik, który wykonałam wcześniej jako pokazowy materiał na warsztaty i wystawę, ale w końcu się rozmyśliłam.
Mając mnóstwo frywolitkowych elementów, które często powstają jako próbki nowych nici lub w ramach wykorzystania resztek nici na czółenkach, a także bazę z suwaka, która kiedyś miała być naszyjnikiem, stworzyłam wiosenną broszkę.
A fotek jej napstrykałam ze 40 :) Wykończona jest skórką ekologiczną.
A skoro wyciągnęłam z szufladki ten suwak, to zgłaszam broszkę do wyzwania:
Przy okazji pokażę też naszyjnik, o którym wspominałam na początku.Może jest mało fotogeniczny, ale naprawdę ciekawie prezentuje się na "ludziu" :)
Niedawno zostałam zaskoczona przez kuzynkę moich dzieci. Czasem przyjeżdża w odwiedziny do babci i bawi się z dzieciakami, zwraca więc uwagę na to, co robię. Przyszła któregoś dnia z ekwipunkiem (kuferek z kredkami i innymi materiałąmi do tworzenia) i oświadczyła (tak, właśnie oświadczyła), że ona "zrobi taki koszyk na konkurs". Mówiąc, patrzyłą na zrobiony przeze mnie koszyczek do święconki z wikliny papierowej. Co ciekawe, dziewczynka ma 8 lat :) Stanęłam w obliczu wyzwania, ponieważ byłąm akurat zawalona robotą w domu. Oczywiście szkoda mi było zmarnować zapał dziecka. Pokazałam jej zatem, jak należy kręcić rurki z gazet, po cichu licząc na to, że się zniechęci i wpadnie na jakiś inny pomysł. Gdzie tam! Pokazałam różne sposoby, ona wybrała ten, który jej pasuje i wytrwale pracowała... Ja wróciłąm do swoich zajęć, a ona kręciła. Pokazywała mi tylko do akceptacji rureczki, ciesząc się, że wychodzą coraz lepiej :) Nakręciła całkiem sporo, potem pokazałam jej jak się maluje. Miałyśmy obie łapki całe w farbie, ale ile satysfakcji! I to wszystko udało się w ciągu jednego dnia. Za dwa dni znów się spotkałyśmy. Tym razem pokazałam małej, jak się wyplata. Natalia podeszła do tematu z ogromną starannością. Pełen podziw :) Koszyk wyszedł naprawdę fajny. Cieszę się, że udało się jej samodzielnie wykonać taką pracę. Biorąc pod uwagę wiek, nie każde dziecko jest w stanie przez tyle godzin poświęcić się jednej pracy. Co więcej, pokazałam jej, jak się robi kwiaty z krepiny. To zajęcie mniej się jej podobało (trudności z okręcaniem drucików), ale kwiatki wyszły.
Te akurat ja robiłam, podarowałam mojej kochanej uczennicy bukiecik. Trzymam mocno kciuki za powodzenie w konkursie, choć ona obawiała się, że ktoś może pomyśleć, iż sama tego nie robiła.
Przy okazji ozdobiłyśmy pudełeczko Natalki na różne dziewczęce przydasie. Świetna zabawa :)
Za cierpliwość podczas czytania posta poczęstujcie się chlebusiem domowej roboty. Często ostatnio go piekę, bo staram się mieć zawsze drożdże w lodówce, a każdemu smakuje taki wypiek w postaci ogromnego bochna:)
Miłego dnia!
jak zawsze różnorodnie i pomysłowo!
OdpowiedzUsuńbroszka to już zapowiedź lata...mega energetyzująca, super!
i Wasze wiklinowe twory...pełen podziw dla Natalki :)
pozdrawiam ciepło!
Baaardzo kolorowo... super, ale i ten filcowy z zamkiem świetny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia :-)
Broszka sliczna i bardzo wiosenna :) A mala sobie swietnie poradzila :) I... kurcze, jak bym sobie pojadla takiego chleba...
OdpowiedzUsuńPięknie wykorzystałaś zameczki!!! Powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ciekawe połączenie frywolitki i zamka. Fajna robótka:))
OdpowiedzUsuńAle piękne prace! Broszka z suwakiem jest prześliczna. Naszyjnik - cudo.
OdpowiedzUsuń