To moje trzecie podejście do motywu klucza. Pierwsza myśl to frywolitkowy kluczyk. Zrobiłam taki delikatny, pastelowy, ale wzór źle obmyśliłam. Nie pokażę. Drugie podejście - oczywiście frywolitka, tym razem inny wzór, inne nici - cieniowany Limol w bardziej zdecydowanej tonacji. Niby wyszło, ale... nie pokażę, bo nie o to mi chodziło. Trzecie podejście to haft z użyciem cieniowanego Limola. Do tego płótno, nieco Decory dla wyrazistości i powstał taki słodki naszyjnik. Pierwszy raz próbowałam w ten sposób wyszywać różyczki i prawie jestem zadowolona. Naszyjnik dzięki stonowanemu odcieniowi tła nie bije po oczach, chociaż jest taki słodziutki.Tęsknię za latem i kolorami...
Oczywiście jest to praca, którą zgłaszam do kolejnego "odcinka" Cyklicznego Wyzwania u Modrak.
Kolejny dowód n to, że tęsknię za latem to kwiatek. Zobaczyłam takie kwiatki u Agi i nie mogłam się oprzeć, żeby nie spróbować... Gdyby jeszcze ktoś chciał mi nawlekać setki koralików, to byłoby dobrze, choć frywolitkowanie idzie mi baardzo ciężko teraz. Już ponad tydzień temu miałam nieprzyjemną przygodę ze słoikiem. Choć ranka zagoiła się, to nie mam prawie czucia w palcu wskazującym u prawej ręki. Nieraz boli strasznie (co ciekawe, to nie w miejscu skaleczenia) i zastanawiam się, co dalej... Chyba jakiś nerw uszkodzony. Mam nadzieję, że przejdzie.
Najlepiej to idzie mi ostatnio makrama, z którą walczę :) Nie muszę używać zanadto tego nieszczęsnego palca.
Wiem, połączenie tych dwóch kolorów to nie był najlepszy pomysł, ale akurat miałam takie nici na czółenku, a tych koralików mam dużo, więc tak dla przećwiczenia ich użyłam. Tak naprawdę nie są aż takie żarówiaste i tylko to ratuje tę zawieszkę.
Wąsy powstały na początku stycznia na prośbę Izy, bo chciała mieć na czapce właśnie białe wąsy frywolitkowe. Narysowała mi szablon, a ja później kombinowałam :)
Dziś to wszystko, ale sporo jeszcze w zanadrzu zostało, głównie zaległości grudniowe.
Dziękuję zaglądającym, a komentującym podwójnie za to, że chce im się kliknąć u mnie :) Ja też staram się zostawiać u Was słówko.
Ja tez dosc sporo nad kluczem myslalam... W koncu mam klucz wiolinowy ;) A Twoj kluczyk bardzo ladny Kasiu, mama nadzieje, ze sie z Twoim paluszkiem poprawi...
OdpowiedzUsuńzawieszka kwiatek bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCudny kwiatuszek! Zawieszka z kluczem bardzo pomysłowa, czapka z wąsami również:) Skoro ten palec tak ci dokucza, to może został gdzieś odłamek szkła, bo aby uszkodzić nerw to rana musi być dość głęboka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńszkoda ,że nie wiedziałam wcześniej o wyzwaniu z kluczem-może w końcu mój klucznik został by ukończony:))))a tak leży od zeszłego roku:))))
OdpowiedzUsuńWiesz ,jeżeli mogłabym Ci radzić to zajrzyj z tym bolącym palcem Kasiu do lekarza. Zwłaszcza, że Cię boli nie w miejscu skaleczenia.Sprawdź aby nie pozostał Ci jakiś okruch z odprysku szkła:(
OdpowiedzUsuńKluczyk jak i kwiatuszek świetny. I mnie już się marzy wiosna.
Serdeczności i moc uścisków posyłam Tobie i Twoim najbliższym.
Śliczny wisior z kluczykiem i różyczki przy nim bardzo urocze.
OdpowiedzUsuńUszkodziłam sobie kiedyś nerw z palcu niefortunnie rozciętym... bodajże dachówką. Czułam w nim jakieś dziwne mrowienie i drżał czasem ale potem wszystko wróciło do normy i teraz śladu nie ma.
Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do formy :-)
Piękny ten kwiatek, a i wąsy świetnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń