Byliście tu:)

środa, 24 września 2014

Ciąg dalszy zabawy z Annie Sloan w ramach przygotowań do szkoły i nie tylko

Frywolitki długo na mnie czekały, bo miałam chwilowo inne zajęcia lub byłam (i niestety jestem nadal) tak padnięta, że nieraz nie ma siły kiwnąć palcem. Jak to jest, że czeka się na sobotę, a jak już ona nadchodzi, to haruję bez wytchnienia do 1.00 w nocy? 
Nie o tym jednak chciałam. Najpierw poczęstujcie się proszę pyszną konkursową eksperymentalną szarlotką, bo zejdzie się Wam z oglądaniem i czytaniem:) Zieloniuchna, a co! Miejsca niestety żadnego nie zajęła (i nie wiem czemu), ale została sprzedana na szczytny cel.

Jak już sobie tak testuję tę Annie Sloan Chalk Paint, to postanowiłam przemalować kilka rzeczy i osiągnąć różne efekty. Udało się i bardzo mi się podoba.
Ku mojej rozpaczy przepadły zdjęcia "przed", zaś "po" musiałam robić drugi raz.
Najpierw, po krześle, do przeróbki poszedł wspomniany stół, ale z nim się zeszło długo... Poświęcę mu inny wpis, bo chyba na to zasługuje.
W międzyczasie przemalowałam ławę, która niegdyś zyskała już nowy wygląd i przez jakiś czas służyła Adasiowi jako biurko, potem jako stolik na moje robótkowe klamoty. Tak było:

 Teraz, po przemeblowaniu w domu, ława ma służyć jako... ława:) Ale u mnie każdy mebel z innej parafii. Cóż, jak się nie ma co się lubi... to się maluje tak, żeby się lubiło:)
I to stare decou ukryłam pod warstwą Chalk Paint. Może źle zrobiłam, że nie przetarłam nierówności (moje decou takie właśnie nierówne było), ale to też ma swój urok.
Tym razem dodałam delikatne kwiaty, niezbyt dużo ciemnego wosku i jestem bardzo zadowolona. Mam ciemny pokój, mebelki powinny być jasne. Nogi stolika są pokryte tylko bezbarwnym woskiem (podobnie jak nogi krzesła). Tak jest:

W dalszej kolejności do przeróbki poszło biurko Izy (a właściwie stół). Było:

Blat chciała odrobinkę ciemniejszy niż ława, ale nogi znów pozostały jasne. 

Tak oto kącik do nauki jest przygotowany całkiem, całkiem... Bardzo szybko i przyjemnie, bo taka jest w użyciu farba. Na blaty używa się więcej wosku, bo wiadomo, że są narażone na użytkowanie:) Jest:




Chciałabym ten komplecik zgłosić do wyzwania Gościnnej Projektantki w Szufladzie "Jesienią do szkoły". Ja przygotowania poczyniłam częściowo już wcześniej, bo stolik przyniosłam gdy dzieci były na wyjeździe. Czekała na nie niespodzianka, czyli przemeblowanie, porządek i zorganizowane kąciki do nauki. Teraz dopełniłam całości, przemalowując Izy mebelki.

Kto by pomyślał, że trochę farby i wosku może sprawić tyle radości? 
I prawda jest napisana na puszce, że absolutnie każdy może używać Chalk Paint. To dziecinnie proste, nawet dla mnie.
Na dziś wystarczy. Mam jeszcze oczywiście stół w zanadrzu i małe biżu, ale na jednego posta za dużo. Wzięłam się za filcowanie, bo niedługo czeka mnie nie lada wyzwanie: mam poprowadzić warsztaty. Oczywiście trema jest. Ale wiem, że dam radę:)
Pozdrawiam!

4 komentarze:

  1. Muszę poczytać o tej farbie, już kolejny wpis zachwalający widzę. A to w sklepie budowlanym można kupić?

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne metamorfozy :)
    Dziękuję za udział w moim wyzwaniu w Szufladzie,
    pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. no Kochana ale się napracowałaś! podziwiam, ja za takie powierzchnie nawet się nie zabieram:P

    OdpowiedzUsuń