Witajcie, dziękuję Wam z całego serca za życzenia, jeszcze nie jestem całkiem zdrowa, grypa to złośliwa bestia... Jak mnie dorwała, nie chce iść. Nie mam ciągle siły i chęci do tworzenia, różne sprawy powodują jakąś niechęć do działania. Powoli staram się coś robić. Modrak w cyklicznym wyzwaniu z marzeniami ogłosiła kolejne hasełko. Naszyjnik inspirowany zachodem słońca nad morzem... turkusowe morze, ciepłe, mieniące się różnymi odcieniami słońce, jasny piasek... Dwa śliczne koraliki z muszli już od dawna czekały na odpowiednią okazję. Jak ja tęsknię za latem... Brakuje mi słońca i ciepła.
Splot różnych wydarzeń sprawił, że mogę już dziś przedstawić swoje podsumowanie kolejnego tygodnia w wyzwaniu u Tafcika. W poprzednim tygodniu podsumowania wietrzenia szafy nie było, bo już wcześniej, zupełnie "niewyzwaniowo" poukładałam w szafie i przeprosiłam niektóre ubrania, pojawiły się wiosenne kolory. Tym razem Tafcik poprosiła Panie, by zrobiły dla siebie coś zaskakującego. Trochę mnie to ostatnie zadanie zmartwiło, bo cóż ja mogę dla siebie zrobić? Tak bez siły, bez wiosny za oknem? Zakupów nie, bo nie można szaleć, ostatnio były drobne zakupowe szaleństwa - wystarczy zatem tego dobrego. Ale dziś... To był trudny dzień, jak wiele ostatnio, ale przypadkiem trafił się ktoś, kto za bardzo przyzwoite pieniądze sprzedawał srebro. I byłam pewna i zdecydowana - chcę kupić małe, wygodne kolczyki mojej córce. I tak oglądałam, przeglądałam, podziwiałam... Jak założyłam na palec ten pierścionek, poczułam się jakoś... wyjątkowo. Musiał być mój! Od razu znalazłam co najmniej tysiąc powodów, dla których zrezygnowałam z kolczyków dla Izy. Żadne zdjęcie nie jest w stanie pokazać, jak ładny to pierścionek. I dopiero jak ochłonęłam, uświadomiłam sobie, że zrobiłam coś, co kompletnie mnie samą zaskoczyło. Taki impuls, coś szalonego (przynajmniej dla mnie), coś, co sprawiło mi ogromną radość. A wiecie, kiedy ja ostatnio kupowałam sobie pierścionek? To już naście lat temu!! Mam kilka, dwa z nich sama sobie zrobiłam, ale noszę rzadko, ze względu na wygodę. Ale ten jest wyjątkowy. Może przyniesie szczęście, skoro kupiony trzynastego?
Będzie mi brakowało tej zabawy u Tafcika... Być kobietą to jednak fajna sprawa...
Dziękuję Wam za dobre słowo i odwiedziny.
Uroczy naszyjnik! Pięknie połączyłaś frywolitkę z tymi koralikami. Pierścionek bardzo elegancki. Czasem trzeba zrobić(kupić) coś dla siebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo trafnie ujęłaś zachód słońca:)Wyszedł śliczny naszyjnik! A pierścionek faktycznie piękny!Ja też nawet nie pamiętam kiedy kupiłam sobie pierścionek....
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój słoneczny naszyjnik, szczególnie połączenie frywolitki, muszelkowych koralików i sznurków sutasz, pięknie się prezentuje:) Pierścionek również wygląda ślicznie, takie spontaniczne zakupy są najlepsze :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpatrząc na naszyjnik poczułam się przez chwilę jakby siedziała nad morzem :) bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńKasiu, cudny ten Twój zachód słońca :) Świetne połączenie.. wszystkiego!-nie bardzo wiem, jakich słów mam użyć, ale zapewne wiesz o co mi chodzi ;)
OdpowiedzUsuńA pierścionek- śliczny, ma coś w sobie:) Pozdrawiam
śliczny naszyjnik! :)
OdpowiedzUsuńNaszyjnik prześliczny!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Śliczny prezent sobie sprawiłaś:) a naszyjnik wspaniały, jak wszystko co spod Twojej ręki wyjdzie.
OdpowiedzUsuńKasieńko cieszę się, że już lepiej się czujesz. Bardzo ładny prezent sprawiłaś sobie, a ja mam podobne kolczyki. Podoba mi się również Twój naszyjnik. Przepiękny po prostu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńU.
Faktycznie, można się w tym pierścionku zakochać od pierwszego wejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńcudeńko...pierścioneczek delikatny... dziękuję za zabawę, mnie tez jest smutno, trudno uwierzyć ze to juz koniec ..
OdpowiedzUsuń