Dawno, oj dawno mnie nie było, ale teraz żyję prawie wyłącznie pracą, moje dłubanki leżą i dzielnie czekają. wczoraj już kompletnie padłam... Emocje ostatnich dni troszkę opadły, poczułam taką senność, że cały wieczór przespałam. W domu bałagan taki, że brak słów, może jak mi dzieci pomogą, uda się odgruzować?
Tymczasem pokazuję już dawno przygotowany słoiczek TUSAL-owy. Jest kolorowy, filcowo-frywolitkowy. Umieściłam go w koszyczku, który bardzo dawno temu zrobiłam na szydełku ze sztucznej rafii. Jest całkiem fajną ozdobą, bo taki kolorowy:) Już sporo w nim jest resztek, bo wzięłam się za całkiem nietypowe zamówienie (które chwilowo odłożyłam), ale o tym innym razem, jak skończę.
Nawet udało mi się przygotować coś na wyzwanie u Aniołowo. Tym razem decoupage. Jeszcze jest czas (choć krótki, to jednak jest) na Wasze zgłoszenia w wyzwaniu, zachęcam, banerek z boku.
Decoupage połączyłam z koronką i frywolitką. wyszedł całkiem spory stojak na biżutki. Stojak poleciał w świat do kogoś baardzo miłego i cierpliwego, mam nadzieję, że się spodobał.
A druga praca decou to blaszane pudełko po m&m-sach:) Słoneczniki mi
się zamarzyły. Jak na moją nikłą wiedzę i umiejętności w zakresie
decou, to jestem zadowolona.

Czapkę musiałam sobie zrobić... Nie lubię czapek, ale nie ma rady, skoro zimno. W zeszłym roku, będąc w miescie, straszliwie zmarzłam, kupiłam więc czapkę, ale fason po prostu straszny. Sprułam, uzyskując całkiem spory kłębek (wełna+akryl) z mnóstwem supełków (po każdym rzędzie sprutej czapki trzeba było wiązać). Robiłam bez schematu - tak jak w danej chwili mi pasowało. Czy jestem zadowolona? z fasonu średnio, ale czapka jest bardzo miła i ciepła.
Coś tam (wydaje mi się że już wieki temu) wysupłałam jeszcze:
Coś piekłam nawet:) Ciastka od Arabeski, ciasto nie pamiętam i nie mogę znaleźć strony, bo chciałabym jeszcze upiec (a jakie to wszystko pycha było!):
I chlebek bez mąki - z otrębami i twarogiem:
Też pycha:) Nawet dzieciom smakował.
Znikam, życząc Wam cieplutkiego, przyjemnego weekendu. Niedługo się pojawię:)