Byliście tu:)

poniedziałek, 23 września 2013

W końcu się udało:), "poważne" decou, dziwna szarlotka (zagadka) i co robimy z dziećmi....

Tytuł długaśny, ale znów muszę wszystko wrzucić do jednego worka. 
Może jednak na początku moje wypociny. Dostałam ławę - niegdyś modną, "na wysoki połysk". Pomyślałam o małym liftingu. Ale jak to ja, lubię mieć od razu, choć traci niestety na jakości. Po przemalowaniu, klejeniu serwetki na żelazko i położeniu jednej warstwy lakieru wygląda tak:


Będzie jeszcze lakierowany ten blat, ale chciałam się pochwalić. Cudo toto nie jest, ale może być na razie Jak się znudzi, przemaluję. Adaś będzie korzystał na razie z tej ławy, bo nie ma biurka, a stół w kuchni za wysoki.
Pomalowałam też półeczkę na przyprawy. Teściowa kupiła ja wiele lat temu, więc była mocno sfatygowana. Teraz taka zieloniutka, a na niej zioła:)

A cóż się udało?
Wymianka z Tynką szczęśliwie dobiegła końca. Choć właściwie to można powiedzieć, że dopiero się zaczęła:))) Bo już mamy kolejne pomysły. Daaawno temu dostałam mnóstwo wspaniałości:





Przede wszystkim wymarzona moja herbaciarka. Tynka - nie wiem jak - odgadła jedno z moich maleńkich marzeń i postanowiła ozdobić dla mnie pudełeczko na herbatę. Mam teraz problem, bo przy ilości posiadanych i próbowanych przeze mnie herbatek herbaciarka musiałaby się co najmniej potroić:) i ukochane maczki:)
Dostałam też super bransoletki. Nieziemsko wyglądają razem i pasują do wielu moich rzeczy:) Takie jesienne czerwienie. Ta z Kitty oczywiście dostała się mojej córce.
W pudełku znalazłam też korale. Normalnie nie wiem, co z nimi zrobię, bo aż szkoda je ruszać... 
Był jeszcze świecznik, coś słodkiego (galaretka jeszcze tego samego dnia, w którym otrzymałam paczkę, poszła do ciasta z malinami) i serwetki z wzorami, jakich jeszcze nie miałam. Tynko, to prawdziwa przyjemność się z Tobą wymieniać! DZIĘKUJĘ!

Moja paczka niestety szła z przygodami, bo przez niedopatrzenie wysłałam pod stary adres... Paczka krążyła potem przez tydzień. Mieszkam w centrum kraju, a paczkę wysłałam do Małopolski. Jakim cudem dwa razy (wracając do mnie) znalazła się w kujawsko-pomorskim? Ale wróciła, wysłałam pod dobry adres i Tynka w końcu dostała. Co dostała? Chciała bransoletki, nawet sama mi tutka podesłała:) Do bransoletek dorzuciłam trochę drobiazgów i coś, z czego sama jestem zadowolona: stojak na kolczyki. Zrobiony ze starej ramki. W narożnikach są doklejone drewienka - takie rozpórki od blejtramów. Trochę koronki, trochę frywolitki i można wieszać kolczyki. Piórniczek moje dzieci podarowały Zosi - córeczce Tynki.


Niestety zdjęcia robione wieczorem przy kiepskim świetle i lepszych nie mam.

Na koniec kulinarnie. Tak za mną chodziła szarlotka, że postanowiłam ja upiec. Ale jak tu piec bez jabłek? Miałam tylko mały słoiczek jabłek od mamy. Ale... miałam coś jeszcze, co sama przerabiałam w słoiki w zeszłym roku. No właśnie, co to jest? Szarlotka smakuje wspaniale, nikt by się nie domyślił, że to nie jabłka. Szczególnie, że dodałam cynamonu. Na wierzchu posypałam przyprawą do sernika (w jej skład wchodzi cukier, mielona skórka pomarańczowa i kardamon).
Kto zgadnie, czego dodałam do szarlotki zamiast jabłek, dostanie niespodziankę:)

A teraz to, co robimy z dziećmi. Właściwie to głównie Iza pod moim kierownictwem:) Wystarczyło mówić co i jak. Iza dostała dziś pewną niespodziankę (o której napiszę na jej blogu) i od razu postanowiła ją wykorzystać.
Właśnie robi gofry z bitą śmietaną. Adaś ubił samodzielnie śmietanę. Iza nazbierała malin i udekorowała serduszka z gofrów. Mamy pracę na wyzwanie w Klubie Twórczych Mam - Zrobione z Mamą - wspomnienia z wakacji. Śmietana kojarzy nam się z letnimi obłoczkami, a maliny... Cóż, maliny Iza zbierała w te wakacje, aby zarobić sobie na buty. Ja szukałam klientów, czyli znów działanie wspólne:) Ktoś chętny zmywać gary? Zapraszam. Córka gotować umie, ale bałaganić jeszcze bardziej.

Ależ wyszło znów długaśnie! Dziękuję Wam za odwiedziny, a szczególnie za pozostawione słowa.

6 komentarzy:

  1. Znów pracowicie u Ciebie :) miło czytać, że dzieją się u Ciebie takie miłe rzeczy jak wymianka czy gotowanie z dziećmi. Ja się na pieczeniu znam tylko teoretycznie ale strzelam, że do ciasta trafiła dynia ze słoiczka :D
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję za przemiłą wymiankę, dziś słońce wyszło to może popstrykam trochę fotek :)
    bransoletki miały swój debiut na ślubie kuzynki w zeszłą sobotę :)
    a Zosia z piórnikiem miała mnóstwo frajdy!! wsypywała do niego chrupki kukurydziane-kuleczki :)
    kolczyki w tym odcieniu zieleni są obłędne!!
    ps. a z herbaciarką w rozmiarze XXL też się coś pomyśli ;)
    dzięki za udział w wyzwaniu w Klubie Twórczych Mam :)
    marzy mi się gofrownica :) czas na spełnienie marzenia ;)
    a słoiczkowa może faktycznie dynia? chociaż ma za intensywny kolor i by się domownicy zorientowali ;) więc może cukinia? bo znalazłam gdzieś przepis na dżem z cukinii ale jeszcze nie wypróbowałam :)
    pozdrawiam
    ps. 1 a "poważne" decou niezłe!...natomiast półka na zioła!!REWELACJA...piękna zieleń!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ława wygląda pięknie! I półeczka urocza :) A w szarlotkę to nie mam pojęcia co włożyłaś. A może dżem z kabaczka? Kiedyś robiłam na słodko to w smaku ananasa mi przypominał, to może i jabłko mógłby zastąpić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tak dużo tego że cięzko mi o wszytskim napisac :p więc poprostu wszytsko bardzo ładne :) deq podziwiam odwagę tak dużego projektu ja póki co wciąz nie mogę się zdobyc :) noi smaczne zakończenie posta ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłaś...Dawno nie gościłam u Ciebie na blogu. Od ostatniego razu dużo się działo u Ciebie, tyle cudów powstało...mam nadzieje, że pozostaniemy w kontakcie... ;o)
    buziaki ;o*

    OdpowiedzUsuń
  6. Znow sie naparcowals widze... Kiedy ty na to czas masz? ;) Wymianka z Tyncia, na zazdroszcze po prostu. Taka herbciarka to jedno z moich marzen... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń