Pewnie gdyby nie fakt, że dziś czas na TUSALowy post, nie pisałabym.
Pokazać w sumie coś bym miała, bo przed majowym weekendem powstało kilka drobiazgów, ale nie sfotografowane leżą.
Padam na pysk dosłownie. W pracy gonitwa, a w domu jeszcze gorzej... Zachciało nam się malować. I codziennie po pracy z mozołem coś się robi, ale... Kiedy to się skończy? Zbliża się Pierwsza Komunia mojego Adasia, więc same rozumiecie, dlaczego moje blogowe życie zanikło zupełnie... I niestety nie zapowiadam rychłego powrotu. Najbardziej mi przykro, że nie zostawiam u Was komentarzy. Zaglądam w biegu, ale zaglądam, jedyna chwilowa rozrywka, na jaką mogę sobie pozwolić bardzo późnym wieczorem.
Pokazuję słoiczek i znikam. Udało mi się zrobić kolejny kwiatuszek do niego jako znak następnej odsłony.
Nogi mi chyba odpadną. A najgorsze, że weekend, okno bym umyła, a pogoda się psuje i zimno będzie. Złośliwość losu? I tak umyję, a co! Pozdrawiam wszystkich zaglądających!
ohh Kasiu powiem ci szczerze ze naprawdę Cię tu brakuje:( mam nadzieje że po Komuni będziesz miała trochę luźniej:) Pozdrawiam Cie serdecznie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj się Kasiu. Szkoda, że to daleko, bo przybiegłabym aby Ci pomóc. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOch TY Kochana zapracowana Kobieto. Nie denerwuj się. Zrobisz wszystko co masz do zrobienia.Wszystko się uda wspaniale.Tylko nie panikuj i nie daj się zapracować.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i pozdrawiam bardzo,bardzo mocno.
dużo spokoju i jeszcze więcej czasu życzę :) niestety znam to ja ostatnio nie wiem w co ręce włożyć ... pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTy to raczej w tym słoiczków odpadów nie trzymasz he he , a okno w kuchni własnie umyłam bo juz nic przez nie nie widziałam , no i sie rozchmurzyło... a moze padac nie bedzie! pozdrawiam dzieki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuń