Gdybym miała trochę więcej czasu na pisanie i robienie fotek, byłoby super. Tworzyć coś tam tworzę, w miarę możliwości. Ale za długo się schodzi z przerzucaniem fotek z telefonu, potem znów ładowanie ich na blogu, muszę wrzucać po dwie, trzy, bo inaczej jakoś nie chcą. Dlatego i posty są rzadko. Jedyny plus - piszę szybko:) Nic to, jak dziś wytrzymacie, jesteście super. I tak jesteście:) Nie wiem od czego najpierw, może od tego najładniejszego?
Najładniejszy moim zdaniem jest komplecik sutaszowy. Napatrzeć się nie mogę, bo mi się naprawdę podoba. Wczoraj skończyłam. Dla szwagierki. Pięknie błyszczy. "Kamienie" akrylowe, R. zakupiła w pasmanterii i wymyśliła, że może być kolorowo i jest, ale bez przesady.
Tak się ostatnio składało, że nie bardzo mogłam sobie "porobótkować", musiałam np. wymyślać stroje na bal choinkowy. Była policjantka i pirat, więc było ciut szycia, ciut przeróbek, ale fotki kiepskie, więc nie warto nawet pokazywać. Grunt, że stroje udane i małe buzie uśmiechnięte.
Na koniec nietypowo, bo chciałam Was zaprosić do udziału w Wyzwaniu, które ogłosiła Dudqa. To taka wspaniała zabawa, a jakoś mało chętnych. Macie jeszcze trochę czasu, więc proszę uruchomić kreatywność. Do wygrania fantastyczna komódka!
Dla przykładu chciałabym zgłosić coś przerobionego, ale nie będzie to żaden ciuch ani robótkowy recykling. To będzie
STARY PIERNIK W NOWYM WYDANIU:)
Nie wiem, czy pamiętacie piernik w kształcie choinki, który piekłam na święta? Tak się złożyło, że piernik cieszył się małą popularnością i czekał, czekał, trochę się zjadło, ale to jest raczej suche ciasto, więc została jego ponad połowa. Poza tym zostało mi jeszcze trochę zapasów w lodówce, które trzeba było wykorzystać, by uchronić przed wyrzuceniem.
Piernik został najpierw dokładnie pokruszony (zdarzało mi się wykorzystywać resztki innych ciast - kruche, biszkopt, a nawet makowiec) do miski. Nie szkodzi, że z polewą, czy innymi ozdobami.
Potem zagniotłam ciasto z rozpoczętej margaryny - została z zapasów, 4 jaj, ok. 1/2 kg mąki, odrobiny mleka, łyżeczki proszku do pieczenia, ok. 3/4 szkl. cukru wraz z cukrem waniliowym. Tak naprawdę wszystkiego dałam na oko i nie liczyłam czego ile jest, oprócz jajek oczywiście. Z tego ciasta rozwałkowałam dwa placki ok. 1 cm grubości. Jeden ładny, którym wyłożyłam dużą, prostokątną blachę, a drugi byle jaki, na drugą mniejszą blachę. Dlaczego byle jaki? Bo po upieczeniu (z 15-20 min w 180-200 stopniach) poszedł do pokruszenia do michy z piernikiem.
Mogłam zrobić tylko jeden placek, ale u mnie lubią takie wynalazki, więc musiała być duża blacha. Jak wymieszałam te okruszki, dodałam do nich szklankę ciepłego mleka, resztę pozostałych sprzed świąt rodzynek, ze 3 łyżki ciemnego kakao, jakiś aromat (arak chyba) i zagniotłam to wszystko razem, aż się ładnie połączyło. Na ładny kruchy placek położyłam resztki marmolady (kiedyś tam piekłam rogaliki, więc marmolady ciut zostało). Zabrakło - otworzyłam mały dżem malinowy. Posmarowałam cały placek i na tym położyłam masę piernikową. Na tym etapie można to polać polewą czekoladową i będzie bajaderka, ale miałam jeszcze śmietankę, której nieubłaganie kończył się termin przydatności. Śmietana została zmiksowana z cukrem i fixem (akurat miałam w domu) i wyłożona na ciasto. Okazało się, że w domu jest jeszcze gotowa polewa o smaku krówki.
Wiecie, jak to smakowało? Niesamowicie! Warto spróbować w różnych wersjach.
Ciasto powstało dosłownie z resztek i najczęściej po świętach jest u mnie na stole taka bajaderka. Pierwszy raz była z bitą śmietaną. W wersji pierwotnej (kiedyś ten przepis dostałam od koleżanki) piekło się dwa kruche placki i jeden kruszyło, ale jak są w domu jakieś zeschnięte ciasta, to czemu ich nie wykorzystać?
No to się napisałam!
Wytrzymał ktoś?
Miłej niedzieli, pędzę coś robić, bo planów mam mnóstwo i tak pewnie połowy nie zrobię.
Ale mi smaka narobiłaś, gdyby nie dieta połknęłabym kilka kawałków.
OdpowiedzUsuńJa wytrzymałam i szkoda, że już się skończyło czytanie i oglądanie:) Kasiu jestem pod wieeeelkim wrażeniem szutaszowego kompletu, jest przepiękny!!! Mi też narobiłaś smaka, ale ja o żadnych dietach nawet nie myślę, więc się częstuję:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i miłej niedzieli życzę:)
Komplecik sutaszowy śliczny!
OdpowiedzUsuńPowtórzę za poprzedniczką, komplecik sutaszowy śliczny!
OdpowiedzUsuńKasiu, wstaw sobie jeszcze raz proszę zdjątko wymiankowe, bo po moich porządkach na Picasie, na wielu blogach się nie wyświetla.
Pozdrawiam.
śliczny komplet :)
OdpowiedzUsuńCoraz piękniejsze te twoje sutasze :)
OdpowiedzUsuńJa też wytrzymałam do końca:D i wcale mi się nie dłużyło :) Komplecik sutaszowy po prostu śliczny! I mnie pociekła ślinka na myśl o tym starym pierniku w nowym wydaniu hi hi :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGratuluję fajnych pomysłów i mistrzowskiego wykonania. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPewnie ze wytrzymałam .Jak jak już dotarłam do krówki to się nieźle ubawiłam:))))
OdpowiedzUsuńA ta nowa praca, aż się oczy same do niej śmieją:))) Śliczna.
Pozdrawiam serdecznie.
Komplecik sutaszowy boski, komin bardzo ładny a ciasto na pewno pyszne, zgłoszenie przyjęte :)
OdpowiedzUsuńTworki świetne ale to ciasto to po prostu powaliło mnie totalnie!! jak tak mozna? mi zwykły ucieraniec nie zawsze wychodzi a tu taka kombinacja!!! chylę czoła i zazdroszczę strasznie tego kreatywnego podejścia- ja bym sie tak nigdy w życiu nie odważyła... wystarczą mi pierniczki z solą zamiast cukru....
OdpowiedzUsuńseredczne
Komplet jest naprawdę godny pozazdroszczenia, a ciacho mmmmm! Oby nie poszło w boczki :)
OdpowiedzUsuńWitam! piękne prace!
OdpowiedzUsuńGenialne ciasto, na pewno wykorzystam pomysł!:-)
OdpowiedzUsuńA sutasz - ja widzę piękne delikatne aniołki:-)
Śliczne te sutaszyki!!!
OdpowiedzUsuńdziękuje za udział w moim Candy :)
piękny ten sutaszowy komplet:)
OdpowiedzUsuń