Przez miesiąc nic nie wrzuciłam, bo ani nie było czym, ani kiedy się chwalić. Ten post pisałam długo i opublikował się z automatu.
Urlop minął strasznie szybko. Zajęliśmy się przygotowywaniem lokum dla tych naszych już nastolatków. Trudne to trochę przy ograniczonych środkach i możliwościach, ale idziemy do przodu.
Urlop minął strasznie szybko. Zajęliśmy się przygotowywaniem lokum dla tych naszych już nastolatków. Trudne to trochę przy ograniczonych środkach i możliwościach, ale idziemy do przodu.
Mąż zajmuje się cięższymi pracami, ja wiadomo - malowanie różnych starych gratów, których nowe wcielenie wszystkim się podoba :) Dlatego też biżutki poszły w odstawkę, ale coś tam jednak "się zrobiło".
Jeszcze przed urlopem zrobiłam sobie zawieszkę z metalizowanych nici i guzika. Chciałam koniecznie wypróbować te nici.
Ze srebrnych nici i koralików, które dostałąm od mamy, zrobiłam sobie kolczyki. Bardzo lubię granatowy kolor :)
Ze srebrnych nici i koralików, które dostałąm od mamy, zrobiłam sobie kolczyki. Bardzo lubię granatowy kolor :)
Jak już kiedyś dobrniemy do końca tych domowych rewolucji, to się pochwalę dokonaniami, ale do tego jeszcze długa droga.
Tymczasem kilka migawek.
Skrzynki po jabłkach na prośbę Izy zostały zaopatrzone w kółeczka, pomalowane i zawoskowane. Jedna tylko czeka na położenie wosku i przykręcenie kółeczek.
Nie bawiliśmy się w dokładne wyszlifowanie skrzynek - wystarczyło, aby zadry nie wbijały się w palce. Planuję jeszcze do co najmniej dwóch skrzynek zrobić coś w rodzaju pokrywy, aby w razie potrzeby zamienły się w wygodne pufy :)
Drewniana, ciężka i porządna ława. Ta wymagała więcej pracy, bo była pokryta czymś dziwnym - podobno pokostem, który utrudniał malowanie. Starałam się to trochę zetrzeć i zmyć, ale trudno było.
Zdjęcie "przed" kiepskie, bo jedyne dobre usunęłam. Na ławie leży lustro od toaletki, która też uległą przemianie, ale zasługuje na przyzwoite obfotografowanie.
Wszystkie meble maluję w podobnym stylu, żeby do siebie pasowały. Może ktoś z Was pamięta, jak 2 lata temu po raz pierwszy bawiłąm się farbami Annie Sloan i woskami. Pokazywałam kilka pomalowanych mebelków. Teraz wymagają odświeżenia - ale tylko położenia wosku. Stół, który służy Izie za biurko, właściwie w ogóle się nie zniszczył. Jeszcze nogi tylko zwoskuję i będzie ok. Gorzej z krzesełkiem, bo wymagało pomalowania i w jednym miejscu zaszpachlowania. Znalazłam drugie takie krzesło dla młodego i jak skończę, to pokażę.
Uprzedzając pytania o farby - tym razem nie jest to Annie Sloan, która niestety skończyła się...
Stojąc przed dylematem: poszukać tańszej alternatywy albo czekać aż nie wiadomo kiedy pojawi się możliwość zakupu Annie Sloan, tym razem postanowiłam zaryzykować. Poszperałam trochę w necie i pokazywane dzisiaj skrzynki, duża skrzynia i ława, pomalowane są domowej roboty farbą kredową.
Owszem, gdybym miała możliwości finansowe, kupiłabym bez wahania oryginalną farbę, bo znam ją i byłam z niej bardzo zadowolona. Ale cóż - jak się nie ma co się lubi...
I też jestem zadowolona :) Z pewnością trochę więcj pracy trzeba włożyć w tę zabawę, ale efekty są.
Powoli wszystko zczyna do siebie pasować. Przede mną jeszcze wyzwanie w postaci dużej starej komody, potem jeszcze dwa łóżka (jedno mąż musi przerobić, drugie wykonać niemal od początku - na strychu znaleźliśmy zagłówki od starych łóżek). Ciocia przekazała nam komodę na własność, więc w końcu można działać. Powoli damy radę. Na razie z chaosu wyłaniają się kolejne rzeczy.
Szkoda, że piękne lato powoli dobiega końca...
Bardzo dziękuję za poświęconą uwagę i wszelkie komentarze :)
Nie bawiliśmy się w dokładne wyszlifowanie skrzynek - wystarczyło, aby zadry nie wbijały się w palce. Planuję jeszcze do co najmniej dwóch skrzynek zrobić coś w rodzaju pokrywy, aby w razie potrzeby zamienły się w wygodne pufy :)
Wersja "przed" mocno nieostra z pośpiechu. Chciałam pokazać, że skrzynki były mocno zniszczone.
Skrzynia wojskowa - znalezisko ze strychu. Przeznaczona dla Adasia. Środek nie będzie woskowany, bo nie ma takiej potrzeby.
W trakcie malowania przypomniało mi się o zrobieniu fotki :)
Zdjęcie "przed" kiepskie, bo jedyne dobre usunęłam. Na ławie leży lustro od toaletki, która też uległą przemianie, ale zasługuje na przyzwoite obfotografowanie.
Wszystkie meble maluję w podobnym stylu, żeby do siebie pasowały. Może ktoś z Was pamięta, jak 2 lata temu po raz pierwszy bawiłąm się farbami Annie Sloan i woskami. Pokazywałam kilka pomalowanych mebelków. Teraz wymagają odświeżenia - ale tylko położenia wosku. Stół, który służy Izie za biurko, właściwie w ogóle się nie zniszczył. Jeszcze nogi tylko zwoskuję i będzie ok. Gorzej z krzesełkiem, bo wymagało pomalowania i w jednym miejscu zaszpachlowania. Znalazłam drugie takie krzesło dla młodego i jak skończę, to pokażę.
Uprzedzając pytania o farby - tym razem nie jest to Annie Sloan, która niestety skończyła się...
Stojąc przed dylematem: poszukać tańszej alternatywy albo czekać aż nie wiadomo kiedy pojawi się możliwość zakupu Annie Sloan, tym razem postanowiłam zaryzykować. Poszperałam trochę w necie i pokazywane dzisiaj skrzynki, duża skrzynia i ława, pomalowane są domowej roboty farbą kredową.
Owszem, gdybym miała możliwości finansowe, kupiłabym bez wahania oryginalną farbę, bo znam ją i byłam z niej bardzo zadowolona. Ale cóż - jak się nie ma co się lubi...
I też jestem zadowolona :) Z pewnością trochę więcj pracy trzeba włożyć w tę zabawę, ale efekty są.
Powoli wszystko zczyna do siebie pasować. Przede mną jeszcze wyzwanie w postaci dużej starej komody, potem jeszcze dwa łóżka (jedno mąż musi przerobić, drugie wykonać niemal od początku - na strychu znaleźliśmy zagłówki od starych łóżek). Ciocia przekazała nam komodę na własność, więc w końcu można działać. Powoli damy radę. Na razie z chaosu wyłaniają się kolejne rzeczy.
Szkoda, że piękne lato powoli dobiega końca...
Bardzo dziękuję za poświęconą uwagę i wszelkie komentarze :)
piękna biżuteria a mebelki zapowiadają się świetnie :)
OdpowiedzUsuńDziałacie bez wytchnienia...i pięknie wszystko się wyłania z tak zwanego artystycznego nieładu!
OdpowiedzUsuńBędzie super...a wojskowa skrzynia? i skrzynie po jabłkach? Moi faworyci! :)
Pozdrawiam...twórczego dalszego odnawiania!
Fajne biżutki. A mebelki zyskują nowe jakże piękne życie. Super.
OdpowiedzUsuńPierwszy wisiorek ojj zakochac sie mozna :)) Jak i reszta Cuuudne bizutki :)) No i mebelki Baaardzo mi sie podobaja te metamorfozy :)))) Pomalutku i wszystko ogarniecie :)) Pozdrawiam Cie Serdecznie :))
OdpowiedzUsuńWow you have done so many wonderful projects love them all!
OdpowiedzUsuńTakie skrzyneczki, too rewelacyjny pomysł! Superowe!
OdpowiedzUsuń