Byliście tu:)

piątek, 30 września 2011

Komplecik i miła niespodzianka

Udało mi się dorobić drugiego kolczyka turkusowo-żółtego do pary, kolczyki poszły w świat, a ja  wzięłam się za zamówiony komplet. Dobrze się szyło, komplet się podobał. Jestem zadowolona. Zaszalałam w pasmanterii, bo byłam u swojej ulubionej Pani i choć ceny powalają, to zeszło mi się godzinę! Ale jak tu kogoś takiego życzliwego nie lubić. Wtedy zakupy to sama przyjemność. Oczywiście kupiłam tylko kilka drobnych rzeczy, w tym nici, którymi wykończyłam komplecik.







Zaczynam obserwować trochę zainteresowania tymi moimi wytworami, a to cieszy, baardzo cieszy. U mnie naprawdę mało osób wie, co to w ogóle ten sutasz. Muszę, koniecznie muszę się pochwalić, że całkiem niechcący udało mi się zachęcić jedną osobę do spróbowania swoich sił w tej dziedzinie. Wierzę, że jej się uda, bo to w gruncie rzeczy nie jest trudne, choć wymaga nieco cierpliwości. Wiem, że daleko mi do Dziewczyn, które sutaszują na całego, używając elementów srebrnych i prawdziwych kamieni, ale gdzieś przeczytałam, chyba u Romy, że nawet zwykły guzik w odpowiedniej oprawie może wyglądać jak prawdziwy klejnot. I tego się będę trzymać. Kamienie na razie przekraczają moje możliwości finansowe. Zdarza mi się, że rzeczywiście używam firmowych koralików, nieraz zamawiam, jednak sporo jest z odzysku. I oczywiście zostaję obdarowywana przez Was. We wtorek dostałam paczuszkę. Wiedziałam, że dostanę sznurek. Ale nie miałam pojęcia, że TAKI i że TYLE! Nie mogę się doczekać, kiedy spróbuję coś z niego zrobić. Pierwszy raz widzę taki rodzaj sutaszu - biały w czerwono-złote paski. Niesamowity. Do tego czerwony, piękny odcień.  I "klejnoty". Bardzo się przydadzą te prezenty! Jutko Kochana, dziękuję serdecznie! 


Bardzo mi miło, że zaglądają do mnie nowe osoby, serdecznie witam nowe Obserwatorki! Każde Wasze słowo jest dla mnie bardzo cenne. Miłego weekendu! Ma być słoneczko.

wtorek, 27 września 2011

Kolorowo, kolczykowo

W sobotę do późna powstały dwie pary, zgodnie z otrzymanymi wytycznymi. W niedzielę nic, ponieważ uczestniczyliśmy w rajdzie rowerowym. Również jako współorganizatorzy. Pogoda super, towarzystwo miłe, czegóż więcej chcieć? Wczoraj ledwo żywi. Jak nigdy po rajdzie, czułam się fatalnie. Dzieciaki też zmęczone, Iza nie miała siły iść do szkoły. No, jakby nie było, przejechała ok. 36-38 km. Trochę ją holowaliśmy, bo droga piaszczysta. Tzn. jechała u mnie na bagażniku, a mąż ciągnął dwa rowery:) Mały połowę dał radę, potem wrócił samochodem. Dwójki nie dalibyśmy rady dociągnąć.
A wracając do tematu, wczoraj powstał jeden kolczyk, dziś będzie drugi do pary. Miały być takie, jak te od kompletu, ale przyjemniej robi się coś innego. Taśmowa robota? Nie dla mnie. Robię, jak naprawdę muszę.  Nie jestem zadowolona tylko z fotek, bo kolczyki całkiem całkiem, ale kolory zafałszowane.
Miłego, słonecznego tygodnia!








sobota, 24 września 2011

Chaberek czyli recykling

Pewnie już zdążyłyście się przyzwyczaić, że często pojawia się u mnie coś przerabianego:) Tym razem bransoletka. Oczywiście wczoraj, zamiast zacząć sutaszowe kolczyki na zamówienie, zajęłam się czymś innym. Rano, przed pójściem do pracy stwierdziłam, że muszę zmodyfikować rękawki w bawełnianym t-shircie. Były ładne, podwójne, bo bufiaste, No i te bufki mi przeszkadzały. Nie to, że nie lubię bufek, ale ciężko to było prasować i przeszkadzało, gdy założyłam na wierzch sweterek czy żakiet. Bufki wycięte, ja zadowolona. Po pracy resztki materiału (bo oczywiście szkoda wyrzucić) z jednego rękawka pocięłam na paseczek i po chwili była bransoletka. Kółko oczywiście z jakichś starych korali. Niegłupio to wygląda, fajnie się nosi (nie potrzeba zapięcia, bo rozciągliwa jest)... Został jeszcze jeden kawałek, to kiedyś zrobię inną.




Wkurzyłam się dziś na pasmanterię. Potrzebowałam sutaszu, zamówiony nie doszedł, bo zabrakło turkusowego, a ja jak głupia czekam tydzień. W końcu napisałam maila i okazało się, że właśnie zabrakło jednego koloru. A myślałam, że wina poczty. Nic to, czekam dalej, kazałam wymienić na inny kolor bo ile można czekać. Pojechałam do miasta. W mieście moja ulubiona pasmanteria dziś zamknięta (choć wyboru dużego nie ma, to pani miła i ma ładne koraliki, których też potrzebowałam). Ok, poszłam do drugiej. Jak mnie dziewczyna ujrzała, to się wystraszyła, bo za pięć trzynasta, a ona chce zamknąć... Wściekłam się, wzięłam tylko trochę sznureczka, bo szans na koraliki nie było - ona musi lecieć na autobus - i poszłam. (Tak na marginesie - któregoś dnia też zestresowałam dziewczynę, bo wybierałam kilka rzeczy, jakieś półfabrykaty do biżuterii, a za mną pani czekała po nici. Dziewczyna miała mnie dość, choć nie jestem marudna. Po prostu pytałam o poszczególne rzeczy. Nie cierpię takich ludzi.) A potrzebowałam czerwonych koralików. Zbawieniem okazał się sklep "wszystko po 3 zł" i ciucholand. W pierwszym kupiłam koraliki do rozmontowania. Fajne, w odcieniach fioletu (niektóre do złudzenia przypominają swarki). Dwie pary - 10 zł. W drugim bransoletkę i korale czerwone - 12 zł. Same koraliki w pasmanterii czy w sieci byłyby tańsze, ale czas mnie goni. Dlatego też biegiem lecę wieszać pranie i w towarzystwie kawki w nowiusieńkiej (takiej wielkiej) filiżance będę brać się za kolczyki. Ładną tackę dziś dostałam, nie? Mała chce mi ją podprowadzić, ale nie dam. Rano podałam jej śniadanko na tej tacce i zanim zjadła, dokładnie obfotografowała to śniadanko:)

Miłego weekendu Wam życzę. Nie mam niestety kiedy odpisywać na komentarze, jednak z wielką uwagą i radością czytam każdy. Czasem odpoczywam:) Odpoczywam przy biżutkach. Jutro znów będzie się działo... Nie mogę się doczekać spokojnego weekendu, bo tydzień znów będzie zwariowany.

P.S. Zanim usiadłam do tej kawki, już dawno ostygła. Minęły niemal dwie godziny, nim fotki się załadowały, a ja, mocno wkurzona, rozwiesiłam kilka pralek prania, posprzątałam... A kolczyków nie widać. Wrr!

piątek, 23 września 2011

Wesoło na przekór wszystkiemu:)

Czuję się, jakbym się wcale nie czuła. Zmęczenie materiału:)  Wczoraj nie robiłam prawie nic. Prawie, bo jednak w końcu wszyłam rękawy do swetra, o którym dawno temu pisałam (zmniejszany z rozmiaru 48 do 36-38). Jeszcze mu kwiatka doszyję. A z resztek coś będzie, bo wełenka śliczna. Pokażę, jak będą foty. Dziś mam materiał na posta, bo w międzyczasie wysyłałam paczuszkę do Modrak, która organizuje fantastyczne wyzwania. Umówiłyśmy się, że zrobię okładkę do starego segregatorka. Wygrzebałam więc w garażu coś i cosiowi dorobiłam coś. I wyszło takie coś:) W Modrak Cafe ładniejsze fotki, więc pooglądajcie, a ja dam zbliżenie na kwiatka, bo obiecałam Magdzie, że pokażę, z czego jest. Tak całkiem nieoczekiwanie wpadłam na pomysł wykorzystania drewnianego kolczyka. Kupiłam kiedyś te kolczyki, bo bardzo mi się podobały, jednak wiedziałam, że ich nosić nie będę, bo są za duże. Nosiłam zawsze tylko jeden jako zawieszkę do łańcuszka. Drugi zatem rozkwitł w nowych barwach i niegłupio wyszło.






 Bardzo mi miło, że naprawdę do mnie zaglądacie i czytam Wasze słowa z taką radością, że starcza mi jej potem na cały dzień. Dziękuję. Bardzo. Wiecie, że Was lubię.

czwartek, 22 września 2011

Zatrzymać lato:)

Jak patrzę na ten komplecik, właśnie o lecie myślę. Niebo i słońce. Na zamówienie, robione najszybciej, jak się dało, czyli w jeden wieczór. Żeby nie było za łatwo, żółty sutasz szyje się ciężko. Jest sztywny i porządny, ale nie mam czucia w palcu... Jeszcze nigdy nie miałam takich dziur od igły, ale naparstka nie potrafię używać, po prostu przeszkadza. Chyba dziś odpocznę od sutaszu. Wczoraj siedziałam do północy, żyłka się plątała, kolczyk prułam (a że zszywam porządnie, potem jest kłopot z pruciem). Jestem z efektu zadowolona, choć wiem o technicznych niedoskonałościach. Trudno się mówi. Z czasem będzie lepiej. Myślę, że wpływ miał nie tylko pośpiech, ale też fakt, że turkusowy sznureczek jest jednak inny, bardziej miękki i ma luźniejszy splot. Nie mogę zrobić fotek, które oddadzą te kolory.
 




 Żółte koraliki dostałam od Modrak, a duże turkusowe pochodzą z wymianki z Fantazją - wczoraj się chwaliłam. Są śliczne i zrobię sobie pierścionek, bo jakoś żadnego sutaszowego nie mam do tej pory. Małe turkusowe są też super (toho zamówione w sieci). Mam nadzieję, że właścicielka będzie zadowolona z tego kompletu, który jedzie daleko - aż do Gdańska. Spieszyłam się dlatego, żeby nie wysyłać, tylko przekazać, bo ostatnio poczta mnie denerwuje. Czekam na przesyłki, w tym zamówione sznureczki i zaczynam się powoli wkurzać. Może w końcu przyjdą.
Wrócę jeszcze do wymianki u Moteczka. Podziwiałam wiele pięknych prezentów i naprawdę wymianka była świetna. Takie cuda powstały, że kopara opada. Wniosek: lubimy się nawzajem obdarowywać i są to naprawdę fajne rzeczy. Marysiu, jeszcze raz dziękuję za zabawę!

środa, 21 września 2011

Wymianka z Fantazją czyli prezentacja... prezentów:)

Dziś w końcu nadszedł ten piękny dzień, kiedy można pochwalić się wymiankowymi prezentami. Ja zostałam obdarowana przez Katarinę79. Przygotowała dla mnie niesamowite piękności, które po kolei odkrywałam, rozpakowując paczuszkę. Znalazłam tam bardzo dużo rzeczy, które ucieszyły moje serducho. Dostałam swoje pierwsze w życiu filcowe korale w pięknych kolorach. Będą znakomicie pasowały do moich ubrań jesiennych. Oczywiście słodycze, którymi jak zawsze musiałam się podzielić z małymi łasuchami, ale jak tu się nie podzielić? Herbatki też już są wspomnieniem:) Jest też przecudna, własnoręcznie przez Kasię uszyta kosmetyczka. Jest tak piękna, że aż boję się jej używać. Delikatna, elegancka, starannie wykonana... Cudo, mówię Wam! A w niej kolejne skarby. Dwie pary kolczyków: jedne oliwkowozielone (no wśród tych moich skarbów takiego koloru jeszcze nie miałam, a chciałam), drugie z turkusami, czyli również w sam raz dla mnie, bo mam zawieszkę z turkusami. Oczywiście kolczyki już wypróbowane. Noszą się super. Do tego brocha - kwiat, wesolutka, słodka - również lubię różowy. Ale oczywiście to nie wszystko. Dostałam piękne koraliki do wykorzystania. Bardzo oryginalne i bardzo mi się przydadzą, podobnie jak koroneczki, których również Kasia sporo przysłała. Czyż nie piękne podarunki? A najfajniejsze jest to, że Kasia przygotowała te wszystkie cuda specjalnie z myślą o mnie, bo podglądała bloga:) Witam Cię Kasiu serdecznie wśród moich obserwatorów i bardzo, bardzo dziękuję. Sprawiłaś mi ogromną radość.




Teraz kolej na mnie. Moją parą wymiankową została Kgosia, do której trafiłam również dzięki wymiance. Zaczęłam zaglądać i zadomowiłam się na dobre. Wygrałam  w międzyczasie candy u Kgosi i również starałam się włożyć całe serce w przygotowanie prezentów. Zatytułowałam swoją wymiankę: "Pachnąca i elegancka". Pachnąca, bo przygotowałam potpourri pachnące lawendą (szklaneczka obszydełkowana przeze mnie), a elegancka, bo perełki i koronka właśnie z elegancją mi się kojarzą. Z perełkami są: kwiat - broszka, zawieszka sutaszowa i pudełeczko, do którego w ramach przydasi wrzuciłam trochę różnokolorowych perełek i bigli do wykonania kolczyków (Kgosia haftuje śliczne kolczyki!). Były jeszcze herbatki i słodycze, ale fotek nie zrobiłam. 




I jak Wam się podobają efekty tej fantastycznej Wymianki z Fantazją? Moteczku, dziękuję za wspaniałą zabawę!

wtorek, 20 września 2011

Wielki błękit

Dla koleżanki, w prezencie. Miłośniczka szarości i błękitów:) Zadowolona. A dalej bransoleta na zamówienie innej koleżanki. Też zadowolona:) A ja jeszcze bardziej. Zimno! Chcę lato z powrotem!






Wielkie dzięki za tyle ciepłych słów. Trzymajcie się ciepło.